Rzadko
to mówię, ale tym razem muszę! Uwaga – to jest naprawdę dobra książka! Nie
dość, że znakomita, to jeszcze smakowita! Obfitująca w różne anegdoty, smaczki
i ciekawe historyjki wygrzebane z mroków historii. Połknęłam ją jednym tchem. I
jeszcze mi mało! Żal, że już skończyłam…
Z
początku nie było tak dobrze. A nawet byłam nieco zawiedziona… Co to ma być?
Książka o Radziwiłłach, a gdzie Lizdejko, Barbara Radziwiłłówna, Radziwiłł
Czarny, Radziwiłł Rudy (Rudy jest, ale inny i dużo później), Radziwiłł Sierotka
i Radziwiłł Panie Kochanku? Nie ma! Czyli nie ma tych osób, które w polskiej
świadomości kojarzymy z Radziwiłłami. Nie ma co najmniej połowy tych, o których
pisał Stanisław Cat-Mackiewicz w swojej kapitalnej książce „Dom Radziwiłłów”. A
na to chyba jakoś podświadomie liczyłam. Czyli na jakąś powtórkę z rozrywki, to
jest z Mackiewicza.
A
tu nie ma nawet indeksu osobowego, więc trudno w ogóle sprawdzić, kto jest.
Książka Witolda Banacha zaczyna się tak jakby od środka. Bez żadnego wstępu
wkraczamy w historię dwunastego pokolenia Radziwiłłów (taka jestem mądra, bo
sprawdziłam w Wikipedii, tam są te wszystkie pokolenia wyszczególnione, w haśle
„Radziwiłłowie”). Początek jej narracji wyznacza ślub Antoniego Henryka
Radziwiłła i Luizy Pruskiej (Hohenzollern), który odbył się pod koniec XVIII
stulecia. Od tamtej pory Radziwiłłowie przestali być polskim rodem z kresów
wschodnich i stali się polskim rodem z kresów zachodnich. Antoni Radziwiłł
żeniąc się z księżniczką pruską podpisał intercyzę, w której przyrzekł, że nie
będzie się szwędał nigdzie poza granicami państwa pruskiego, wobec tego
postawił sobie pałac w Berlinie i nabył różne posiadłości na jego terenie.
Posiadłości, o których wiedzą chyba tylko lokalni regionaliści, bo ogół Polaków
kojarzy Radziwiłłów głównie z Nieświeżem i Ołyką. A Radziwiłłowie to także
Wielkopolska i Dolny Śląsk, o czym zapominamy.
No
więc mamy najpierw opowieść o małżeństwie Antoniego Radziwiłła, potem leci
niesamowity i mało znany w Polsce melodramat historyczny związany z miłością
jego córki Elizy Radziwiłłówny i pruskiego następcy tronu, przyszłego cesarza
niemieckiego Wilhelma I. Wielka miłość i piękna historia, ale niestety,
wielbiciel Elizy nie kochał jej tak namiętnie jak król Zygmunt August Barbarę
Radziwiłłównę. Eliza nie została niemiecką cesarzową, tylko zmarła w smutku i
staropanieństwie na suchoty czy coś w tym rodzaju. Przez wojną Niemcy zrobili o
tym film z Lidą Baarovą w roli Elizy, jest kawałeczek na YT, warto zerknąć:
Potem
czytamy o niezwykłej księżnej Dino (Dorota de Talleyrand-Perigord z księstwa
żagańskiego i jej powiązaniach z Radziwiłłami. Dalej jest przedstawiona jej
wnuczka Maria Dorota Radziwiłłowa z domu Castellane, żona Antoniego Wilhelma
Radziwiłła, która w drugiej połowie XIX wieku zabrała się za remont i
restaurację niszczejącego zamku Radziwiłłów w Nieświeżu. Była matką Stanisława
Wilhelma Radziwiłła, adiutanta Józefa Piłsudskiego oraz Jerzego Fryderyka
Radziwiłła, XV ordynata na Nieświeżu.
Jeszcze
bardziej niezwykłą kobietą z rodu Radziwiłłów była Katarzyna
Radziwiłłowa,
córka Adama Rzewuskiego, awanturnica, oszustka i skandalistka, do której
autor
ma wyraźną słabość. Jej losy nadawałyby się na film przygodowy albo
szpiegowski.
Wydana za mąż w wieku piętnastu lat, urodziła Radziwiłłowi kilkoro
dzieci, a
potem zaczęła fruwać po świecie. Była niezwykle płodną pisarką i
dziennikarką, autorką
czterdziestu książek, pisała m. in. reportaże z różnych stolic Europy,
spłodziła fikcyjne listy Eweliny Hańskiej (Ewelina była jej ciotką!) do
pisarza
Honore de Balzac oraz fikcyjny wywiad z generalissimusem Józefem
Stalinem. Zdaje się, że mogła mieć coś wspólnego z "Protokołami Mędrców
Syjonu", a przynajmniej wiedziała dużo na ten temat.
Nazywano ją „królową Rodezji”, bo pojechała, by uwodzić i oskubać z
pieniędzy
Cecila Rhodes’a, słynnego brytyjskiego polityka i przedsiębiorcę. Tak
wyglądała:
Dalej
mamy słynne złote wesele Ferdynanda i Pelagii Radziwiłłów, które odbyło się
latem 1914 roku w Ołyce i które zakończyło pewną epokę w historii tego rodu. Bo
to była jeszcze cisza przed burzą. Zaraz potem wybuchła I wojna światowa,
niektórzy goście nie zdążyli nawet dojechać do domu z tej uroczystości! Także w
okresie międzywojennym Radziwiłłowie byli czynni: najbardziej dali o sobie znać
dwa synowie tej pary, która obchodziła złote gody, to jest starszy i zły syn
Michał Radziwiłł zwany Rudym, który został pozbawiony swoich praw
pierworodnego (a naprawdę na to sobie zasłużył) i jego młodszy brat, szanowany
polityk i dyplomata Janusz Radziwiłł, XIII i ostatni ordynat na Ołyce. Losy
tych braci tak się ułożyły, że Michał uważał się za Niemca, zaś Janusz za
szczerego Polaka.
Po
wojnie Radziwiłłowie nadal szokowali. W latach 1960. cały świat czytał w gazetach o
księżnej Lee Radziwiłł, żonie Stanisława Radziwiłła. Ona była celebrytką, która
korzystała z tego, że poprzez małżeństwo została arystokratką, zaś on wchodząc
w ten związek został szwagrem amerykańskiego prezydenta Johna F. Kennedy’ego.
Lee była bowiem siostrą Jackie Kennedy.
Na
koniec autor pisze o własnych, rodzinnych związkach z Radziwiłłami. Jakiś jego krewny
był przed wojną szoferem w pałacu Radziwiłła Rudego w Ostrowie Wielkopolskim.
Widać niesamowitą fascynację Witolda Banacha dziejami tego rodu i ta fascynacja
autora udziela się czytelnikowi tej książki. Dzięki temu książkę czyta się
szybko, łatwo i przyjemnie, niczym jakąś powieść historyczną. Dodatkową jej
wartością jest to, że pobudza do internetowych poszukiwań historycznych. Można
sobie jeszcze to i tam wyszukać i uzupełnić. Z tej racji, że mamy teraz dostęp
do sieci, można wybaczyć autorowi brak indeksu osobowego i jakiegoś rozrysowania
genealogii Radziwiłłów. Ale jakby dał w książce ich drzewo genealogiczne, to bym się
nie obraziła.
Jest to bardzo
wartościowa książką, z pewnością będę do niej wracać! Dobrze by było, gdyby
inne słynne polskie rody także doczekały się takich opracowań. No i żeby te
przyszłe książki były podobnie napisane jak ta, to jest bez przynudzania i z
biglem!
Banach
Witold, „Radziwiłłowie. Burzliwe losy słynnego rodu”, Wydawnictwo Poznańskie,
Poznań 2018
Źrodło ilustracji: Wikipedia, File:Princess Catherine Radziwiłł.jpg
Alicja Łukawska
Tekst ukazał się na blogu Archiwum Mery Orzeszko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz