poniedziałek, 17 lutego 2020

Małgorzata Jackiewicz-Garniec, Mirosław Garniec - Pałace i dwory dawnych Prus Wschodnich

 

Dobra utracone czy ocalone

     „Dobra utracone czy ocalone” – zadaje pytanie autorka tekstów publikacji zatytułowanej „Pałace i Dwory dawnych Prus Wschodnich” – Małgorzata Jackiewicz-Garniec, której mąż Mirosław Garniec zajął się graficzną stroną książki, wykonując fotografie, plany, mapy, rzuty, itp. W pięknie wydanym albumie, absolwenci Wydziału Sztuk Pięknych, zaprezentowali kilkaset obiektów cudem ocalonych z pożogi wojennej i powojennej dyktatury proletariatu. Niestety, o innych reprezentacyjnych budowlach, autorka mogła napisać „Pałac nie uległ zniszczeniu w czasie II wojny. Przez jakiś czas stacjonowały w nim wojska Armii Czerwonej. Cenne wyposażenie pałacu w większości rozszabrowano, dużą część zniszczono”. Większość pałaców i dworów pruskich, za przyczyną działań wojennych i zaniedbań po zakończenie wojny popadła w ruinę i została bezpowrotnie utracona.

Na grzbiecie szlachetnego konia...

     Dzięki lekturze „Wprowadzenia" czytelnicy mieli możliwość zapoznania się z nieznanymi zagadnieniami zabytków architektury znajdujących się na terenie południowej części Prus Wschodnich. Na szczególną uwagę zasługuje tekst autorki, dokładnie wyjaśniający, jakie kwestie i dlaczego, poruszono w dalszych częściach publikacji. W pierwszej kolejności znajdujemy tam rzeczowe wyjaśnienie terminu użytego w tytule – Prusy Wschodnie. Dalej, historyk sztuki, zdefiniowała pojęcia kompozycji przestrzennej założeń pałacowo- i dworkowo-parkowych pozwalające czytelnikom wyodrębnić, z całości założenia, pałac, dwór, park, folwark, czworaki. Na kilku stronach podjęła się bardzo skrótowego przedstawienia dziejów budownictwa rezydencjonalnego z uwzględnieniem cezury lat 1945/6, gdy majątki ziemskie rozparcelowano, a odebrane właścicielom siedziby szlacheckie upaństwowiono. Dwudzielną strukturę tomu: album i katalog, uzasadnioną w słowie odautorskim, wzbogacono mapą regionu z zaznaczonymi obiektami architektury pruskiej.
     W rozdziale pt. „Trochę historii” interesująco wybrzmiały wypowiedzi dawnych właścicielek latyfundiów: o historii Prus ingerującej w dzieje rodziny Dönhoff oraz wspomnienia z podróży do stron ojczystych rodu Eulenburgów. Ze zrozumieniem przeczytałam słowa hrabiny Dönhoff: „Kto kiedykolwiek na grzbiecie szlachetnego konia galopował po jesiennych ścierniskach… ten nigdy nie nazwie innej krainy swą ojczyzną jak tylko Prusy Wschodnie”. Tymczasem doktor Kamila Wróblewska, muzealnik i kustosz, jak nikt inny, przybliżyła nam przypadki walki „zabytkowych ochroniarzy” pruskich posiadłości, z realiami powojennej Polski Ludowej.

Wólka Golubska fot mojemazury.pl
Wólka Golubska fot mojemazury.pl
Trutnowo fot commons.wikimedia.org
Trutnowo fot commons.wikimedia.org




Za służbę Zakonowi Krzyżackiemu

     Historia niektórych z rycerskich majątków zlokalizowanych w Prusach sięga do czasów krzyżackich, gdy dobra powstawały w wyniku nadań za wierną służbę Zakonowi Krzyżackiemu. Pruskie korzenie kolejnych właścicieli rezydencji porozrzucanych na terenie dzisiejszej Warmii i Mazur diametralnie różnią się od pochodzenia szlachty polskiej zamieszkującej np. Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej. Z tego powodu lektura autorstwa pp. Garniec wymagała ode mnie zmiany w podejściu do przeszłości rezydencji, która w tym przypadku nie wypływała z dumnej historii Polski tak, jak dzieje naszych dworów ziemiańskich czy pałaców możnowładców. W analogiczny sposób zmuszona byłam do odmiennego spojrzenia na architekturę budowli z wyraźnymi wpływami baroku niderlandzkiego, neogotyku angielskiego, stylu italianizującego czy „kostiumu” francuskiego. Siedziby pruskiego rycerstwa w żadnej mierze nie powinny być porównywane ze staropolskim dworem szlacheckim o idealnych proporcjach wysokości dachu i ścian, o symetrycznej fasadzie skierowanej na godzinę jedenastą, o łamanym dachu polskim, o kolumnowym portyku z tympanonem, w którym prezentowano herby właścicieli.
     Niezwykle czytelna struktura opisów dworów i pałaców w części albumowej zawiera najważniejsze wiadomości na temat architektury założeń pałacowo- i dworkowo-parkowych, historii rezydencji aż do czasów współczesnych (rok 2000), wielkości majątków ziemskich, kolejnych właścicieli i inicjowanych przebudów obiektów, jak również komentarze do zamieszczonych planów założeń, uwagi o architekturze budowli, jej wnętrzach i wyposażeniu oraz o stanie obecnym zilustrowanym barwnymi fotografiami. Nieco uboższe charakterystyki siedzib pruskich wypełniły katalog ponad trzystu zabytkowych obiektów, których indeksy w języku polskim i niemieckim kończą studium o reliktach przeszłości Prus Wschodnich.

Ponura przeszłość i legendy

     Niewątpliwą atrakcją informacji dotyczących wyróżnionych obiektów są dygresje związane z ich tragicznymi dziejami. W niektórych z posiadłości umieszczano hitlerowskie organizacje, jak np. NSDAP w Silginach czy Hitlerjugend w Białej Oleckiej, lub stawały się siedzibami przywódców III Rzeszy, jak Brożówka dla Heinricha Himmlera. W sąsiedztwie dworu w Gierłoży wzniesiono tzw. Wilczy Szaniec – główną kwaterę Hitlera. Dramatycznie potoczyły się losy właścicieli posiadłości w Barzynie i Karnitach, którzy na wieść o zbliżających się czerwonoarmistach popełnili samobójstwa. Natomiast starą hrabinę w pałacu w Ponarach, rozstrzelano po grze w szachy z  radzieckim komendantem.
     Wśród legend krążących wokół pruskich rezydencji znalazłam tę o sercu odciśniętym na schodach pałacu w Nakomiadach, jako skutku nieszczęśliwej miłości. Albo o duchu we dworze w Trutnowie, który kradł poduszki. Ozdobą pałacu w Judytach są posągi lwów, z których ten od strony wjazdu jest w stanie czuwania, a ten po przeciwnej stronie – w stadium snu.

Od hotelów po klasztor

     Autorzy książki przekazali również informacje o aktualnym stanie i zagospodarowaniu pruskich siedzib. Część z nich przeznaczono na hotele, pensjonaty, domy pomocy, instytucje kultury i nauki, placówki edukacyjne, a nawet klasztor (Rychnowo). Ponieważ od daty wydania publikacji minęło niemal dwadzieścia lat, to z pewnością w tym czasie wiele dworów  i pałaców Prus Wschodnich, jako dobra ocalone przywrócono do stanu świetności „odnosząc się z wielkim pietyzmem do substancji zabytkowej”. Cieszy mnie fakt, iż ocalałe pruskie dwory i pałace usytuowane na terenie Warmii i Mazur stały się ozdobą Polski północno-wschodniej.

Łężany (film Kamerdyner) fot Waldemar Ulanowski - Twitter
Łężany (film Kamerdyner) fot Waldemar Ulanowski - Twitter

"Żebym wrósł w ziemię, jak stare drzewa"

Tekst ukazał się na blogu CzytamPoPolsku.pl 




środa, 12 lutego 2020

Kasper Pawlikowski - Z Medyki wspomnienia rodzinne


Można wiecznie żyć historią

     Wspomnienia rodzinne Kaspra Pawlikowskiego sięgają do Medyki, Zakopanego, Lwowa, Rzymu, Londynu – miejsc, gdzie wykuwała się osobowość, charakter i morale kontynuatora tradycji znamienitego rodu. Niezwykle drobiazgowe, plastyczne opisy gniazd rodzinnych i ich mieszkańców powstały z okruchów pamięci polskiego emigranta żyjącego sześćdziesiąt pięć lat poza granicami Kraju. Niesprawiedliwymi wyrokami historii Kasper Pawlikowski wraz z rodziną, niemal całe dorosłe życie spędził z dala od Polski, od rodowego majątku w Medyce, od Domu pod Jedlami w Zakopanem…
Zżymam się ilekroć dobiegają do mnie oburzone głosy „nowoczesnych” Polaków, euroentuzjastów, domagające się zerwania z przeszłością – „nie można wiecznie żyć historią!” – krzyczą, „dość tego rozpamiętywania przeszłości”.
Budząca grozę historia II wojny światowej oraz brunatnej i czerwonej okupacji odcisnęły niezatarte piętno na wszystkich polskich rodzinach, i tych patriotycznych, nieustraszonych, dzielnych, jak i tych kolaboranckich, asekuranckich, tchórzliwych. Te pierwsze rodziny poniosły jednak niewspółmiernie wysokie straty, a wraz z nimi poważnego uszczerbku doznała polska kultura, nauka, sztuka. Jak więc można zapomnieć o krzywdach zadanych żywemu organizmowi Rzeczypospolitej, odradzającej się po ponad wiekowej niewoli? Tego robić nie wolno!

Kto Ty jesteś? – Polak mały

     Wspomnienia potomka rodu Pawlikowskich, „medyckich Medyceuszy”, pozwoliły choć na chwilę przenieść się myślą do okresu sielankowego dzieciństwa chłopca wyrosłego w atmosferze domu pełnego miłości. Domu, który wychowywał i uczył… Tradycyjny polski dom szlachecki wyposażał dzieci w moralny kod i wyrabiał w nich etyczne postawy. Przekazywał potrzebę otwartości na świat i ludzi (stąd m.in. nacisk na naukę języków obcych). Jednocześnie w domu tym „obce wpływy były… selektywnie kontrolowane, a własne kultywowane”. Podstawy patriotyzmu wpajano młodemu pokoleniu na różne sposoby: gawędy starszych, odpowiednie lektury, celebrowanie polskich świąt, aż po przykład własnego zaangażowania w „polskość”. Wśród przodków i krewnych Kaspra Pawlikowskiego mnożyły się bohaterskie życiorysy osób poświęcających się służbie społeczeństwu, a nawet składających swe życie na ołtarzu ojczyzny. Beata Obertyńska (Dziodzia), ciotka autora, więziona była przez NKWD we lwowskich Brygidkach, Kijowie, Odessie, Charkowie, Starobielsku i wywieziona do łagru Loch-Workuta. Wuja Kaspra, Ludwika Wolskiego (Luk), Ukraińcy aresztowali, torturowali, rozstrzelali i wrzucili do dołu śmierci. A kilkanaście lat wcześniej jego ojciec chrzestny, Władysław Bełza, napisał dla małego Luka znany wszystkim Polakom „Katechizm polskiego dziecka”.
Kto Ty jesteś? – Polak mały…

Biblioteka Medycka

     Kasper Pawlikowski – spadkobierca znakomitego rodu – w swobodnym tonie, bez cienia próżności, jednym tchem wymienił nazwiska wybitnych postaci krewnych i powinowatych Pawlikowskich herbu Cholewa. W poczet tych znamienitych Polaków należeli: Mieczysław Pawlikowski, Jan Gwalbert Pawlikowski, Michał Gwalbert Pawlikowski, Jan Gwalbert Henryk Pawlikowski, Maryla Wolska, Beata z d. Wolska Obertyńska, Aniela z d. Wolska (Lela) Pawlikowska, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (Lilka),… O ich zasługach dla Polski i Polaków Kasper Pawlikowski wspomina jakby mimochodem, nie epatując czytelników doniosłością dokonań przodków czy to w zakresie ochrony przyrody, czy dziedzictwa narodowego, kultury, sztuki, literatury (vide wydawanie tomów Biblioteki Medyckiej, Archiwum Pawlikowskich przekazane do Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie).

Pałac w Medyce - https://fotopolska.eu/
Pałac w Medyce - https://fotopolska.eu/
Dom pod Jedlami w Zakopanem - https://fotopolska.eu/
Dom pod Jedlami w Zakopanem - https://fotopolska.eu/









 

Medyka, Lwów, Zakopane

     Autor książki opuścił Polskę jako nastolatek. To, co zapamiętał, zachował w sercu na dziesięciolecia, by w sędziwym wieku dziewięćdziesięciu lat opowiedzieć rodakom w Polsce i poza jej granicami o losach swojej rodziny. Losy te związane były z trzema flagowymi siedzibami: pałacem w Medyce, willą Zaświecie we Lwowie i Domem pod Jedlami  w Zakopanem. Z ogromnym pietyzmem autor oprowadził nas po wnętrzach baszty, gotowalni, salonów, sypialni i po zimowym ogrodzie Medyki. Po mistrzowsku przekazał atmosferę zmieniających się pór dnia czy pór roku. Pozwolił przyjrzeć się zwyczajom panującym w poszczególnych domach. Zwyczaje te uległy diametralnej zmianie w czasach wojny i okupacji, czemu emigrant z Medyki daje wyraz w swych „Wspomnieniach rodzinnych”. Za sprawą wojennych gości dworu w Goszycach ściany domu wypełniały się do granic wytrzymałości”, a jego właściciele spełniali się w roli dobroczyńców dziesiątków uchodźców ze wschodu i zachodu Polski. Trudno się temu dziwić, skoro właśnie w Goszycach 3 sierpnia 1914 roku Ułańska Siódemka Władysława Beliny-Prażmowskiego otrzymała wsparcie od gospodarzy po przekroczeniu granicy zaboru rosyjskiego.

 

Ukryte sensy dawnych zdarzeń

     Nade wszystko jednak, na retrospekcyjnych kartach publikacji, Kasper Pawlikowski skupił się na bliskich osobach, które zaistniały we wczesnych latach jego życiorysu. Niejednokrotnie przeznaczał całe rozdziały na prezentację swych krewnych, nie ograniczając się do obrazu własnych relacji z danym człowiekiem, lecz ukazując ich w szerszym kontekście przekonań, poglądów, pasji, osiągnięć. Pisarz często przeprowadzał niemal psychologiczną analizę postaci, pragnąc tym samym „zrozumieć ukryte sensy dawnych zdarzeń”. Tworzone przez niego wizerunki członków rodziny zmieniały się w czasie dorastania dziecka, młodzieńca, aż do postrzegania ich przez dorosłego człowieka. W unikalnych zwierzeniach „dziecięcia wieku” przeważa opisanie matki autora – Leli – uzdolnionej malarki, córki poetki Maryli Wolskiej, i wnuczki Wandy Monné – narzeczonej malarza Artura Grottgera. Z wielką atencją syn stworzył portret Anieli Pawlikowskiej, bardziej artystki niż matki, przechodząc od zauroczenia małego dziecka tajemnym światem malarki, aż do pełnego uznania zasług matki dla utrzymania rodziny w początkach emigracji.

Fotografie, listy, obrazy

     Autor posłużył się znakomitym materiałem źródłowym w formie kilkuset listów swych dziadków Jana Gwalberta i Wandy Pawlikowskich. Głęboka analiza korespondencji sprzed wieku pozwoliła autorowi uzyskać wgląd w stosunki rodzinne i przyjrzeć się rodzinnej przeszłości. Bogaty zbiór ilustracji przybliżył czytelnikom obraz epoki Pawlikowskich h. Cholewa, a publikowane reprodukcje dzieł sztuki dowiodły artystycznych talentów członków rodziny. Fotografie pochodzące z archiwum autora nie były wcześniej rozpowszechniane, co stanowi dodatkowy atut pozycji wydawnictwa Znak. Mankamentem książki może wydawać się nierówny styl i język lektury, lecz jeśli uświadomić sobie sześćdziesiąt pięć lat egzystencji twórcy poza granicami Kraju, pozostaje tylko podziw dla jego polszczyzny oraz szacunek należny człowiekowi, dla którego „trwanie przestało istnieć” we wrześniu 1939 roku…

Pamiętnikarska saga rodzinna

     Publikację zakończył niezwykle interesujący tekst Wojciecha Ligęzy – pracownika naukowego Katedry Historii Literatury Polskiej XX wieku, specjalisty w zakresie literatury emigracyjnej. Studium zatytułowane „Pamiętnikarska saga rodzinna” pisał krytyk literacki i eseista, na co dzień zagłębiający się w rozważaniach na temat pisarstwa polskich uchodźców. Recenzja jego autorstwa, poświęcona wspomnieniom Kaspra Pawlikowskiego, zawiera wyjątkowo trafną analizę rzeczonego utworu literackiego, w szerokich kontekstach interpretacyjnych – biograficznym, społecznym, historycznym, lingwistycznym. Wybitny autorytet w dziedzinie literatury podkreślił „służebną pozycję autora memuarów”, który wypełnił „zobowiązanie moralne, powinność wobec bliskich należących do świata minionego”. W całości podpisuję się pod uwagami Wojciecha Ligęzy, patrząc zazdrosnym okiem na literacki kunszt jego wypowiedzi.

     Niech wolno mi będzie spuentować refleksje wywołane lekturą pamiętnikarskiego tomu „Z Medyki…” fragmentem wiersza polskiego pisarza emigracyjnego - Kazimierza Wierzyńskiego.
„Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny
Wstąp tu, gdzie czekam po kryjomu:
W ugornej pustce jałowizny
Będziemy razem nie mieć domu”
Tekst ukazał się na blogu CzytamPoPolsku.pl

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...