Silva rerum to tetralogia (w Polsce wydano dotychczas tylko pierwszy tom), która opowiada o losach polskiej szlachty, rodziny Narwojszów. Elżbieta i Jan Maciej uciekają z kozackiej masakry w Wilnie. Od tej pory śmierć zawsze czai się w okolicy, a bliźnięta, Urszula i Kazimierz, z dziecięcą ciekawością zaglądają jej w oczy. Szybko odkrywają, co dzieje się z ciałem po śmierci i ta wiedza nie pozostaje bez wpływu na ich młodzieńcze decyzje. Tłem dla ich dziejów jest siedemnastowieczna Litwa i nasza wspólna burzliwa historia.
Sam opis fabuły mówi niewiele, ale dajcie mi chwilę, a przekonam Was, że Silva rerum naprawdę zasługuje na uwagę.
Zacząć trzeba od tajemniczego tytułu. Sylwy istniały naprawdę i były to księgi, w których spisywano historię rodziny. Każde ważne wydarzenie było skrzętnie odnotowywane, ale do takiego pamiętnika trafiały też różnego rodzaju błahostki, łącznie z wprawkami poetyckimi autorów. A jeśli dodać do tego relacje z podróży, cytaty i zabawne anegdoty, okazuje się, że silva rerum to daleki przodek Facebooka.
Książki Kristiny Sabaliauskaitė to sylwa podwójna – taką księgę tworzył Jan Maciej, ale i sama powieść jest zapisem historii Narwojszów. Musicie wiedzieć, że autorka włożyła mnóstwo pracy w to, żeby była to opowieść jak najbardziej wiarygodna. Rzecz jasna jest to fikcja, ale osadzona w prawdziwych wydarzeniach, a niektóre postaci istniały naprawdę. Sabaliauskaitė wertowała archiwa, wczytywała się w prawdziwe sylwy i weryfikowała różne wersje historii Litwy.
Wilno stało się właściwie jednym z bohaterów tej książki. Barwne, wielokulturowe i bogate miasto zostało w niej odtworzone tak pieczołowicie, że czytelnik może niemal usłyszeć zgiełk tych starych uliczek. Miasto litewskie, ale po trochu też rosyjskie, niemieckie i polskie, ciągle szukające swojej drogi było czymś więcej niż tłem dla losów Narwojszów. Różne odsłony, przemiany Wilna szczególnie współgrają z rozwojem jednego z bliźniąt, Kazimierza. Silva rerum jest jego bildungsroman, a momentami nawet powieścią przygodowo-awanturniczą.
BAROK I BALANS
Fabuła jest ciekawa, ale Silva rerum najbardziej zaskakuje formą. Musicie wiedzieć, że autorka jest historykiem sztuki i szczególnie fascynuje ją barok. Chciała dać temu wyraz w powieści i doprowadzić do balansu między przepychem i ascezą. Zauważycie to w treści, ale w formie moglibyście wcale nie zwrócić na to uwagi. A to dlatego, że wszystko w niej doskonale gra! Ogromna w tym zasługa Izabeli Korybut-Daszkiewicz, która przełożyła kunsztowna prozę litewskiej pisarki.
Gwarantuję, że przez kilkadziesiąt pierwszych stron można nie zorientować się, że w tej książce w ogóle nie ma dialogów! Można nie zauważyć, że zdania są niespotykanie długie i ciągną się przez całe strony. A najlepsze jest to, że książka napisana tak rzetelnie przez naukowca (autorka jest historykiem sztuki), ani trochę nie jest przeintelektualizowana. Czuje się, że to jest dobra literatura, ale czyta się przyjemnie.
Odczytacie ją na kilka sposobów, zobaczycie w niej powieść historyczną albo przygodową. Może zwrócicie uwagę na opowieść o życiu ówczesnych kobiet. Prawdopodobnie wyczujecie nutkę realizmu magicznego w swojskiej odsłonie o oczach bazyliszka. Ale jedno jest pewne – będziecie chcieli więcej.
Sam opis fabuły mówi niewiele, ale dajcie mi chwilę, a przekonam Was, że Silva rerum naprawdę zasługuje na uwagę.
Zacząć trzeba od tajemniczego tytułu. Sylwy istniały naprawdę i były to księgi, w których spisywano historię rodziny. Każde ważne wydarzenie było skrzętnie odnotowywane, ale do takiego pamiętnika trafiały też różnego rodzaju błahostki, łącznie z wprawkami poetyckimi autorów. A jeśli dodać do tego relacje z podróży, cytaty i zabawne anegdoty, okazuje się, że silva rerum to daleki przodek Facebooka.
Książki Kristiny Sabaliauskaitė to sylwa podwójna – taką księgę tworzył Jan Maciej, ale i sama powieść jest zapisem historii Narwojszów. Musicie wiedzieć, że autorka włożyła mnóstwo pracy w to, żeby była to opowieść jak najbardziej wiarygodna. Rzecz jasna jest to fikcja, ale osadzona w prawdziwych wydarzeniach, a niektóre postaci istniały naprawdę. Sabaliauskaitė wertowała archiwa, wczytywała się w prawdziwe sylwy i weryfikowała różne wersje historii Litwy.
Wilno stało się właściwie jednym z bohaterów tej książki. Barwne, wielokulturowe i bogate miasto zostało w niej odtworzone tak pieczołowicie, że czytelnik może niemal usłyszeć zgiełk tych starych uliczek. Miasto litewskie, ale po trochu też rosyjskie, niemieckie i polskie, ciągle szukające swojej drogi było czymś więcej niż tłem dla losów Narwojszów. Różne odsłony, przemiany Wilna szczególnie współgrają z rozwojem jednego z bliźniąt, Kazimierza. Silva rerum jest jego bildungsroman, a momentami nawet powieścią przygodowo-awanturniczą.
BAROK I BALANS
Fabuła jest ciekawa, ale Silva rerum najbardziej zaskakuje formą. Musicie wiedzieć, że autorka jest historykiem sztuki i szczególnie fascynuje ją barok. Chciała dać temu wyraz w powieści i doprowadzić do balansu między przepychem i ascezą. Zauważycie to w treści, ale w formie moglibyście wcale nie zwrócić na to uwagi. A to dlatego, że wszystko w niej doskonale gra! Ogromna w tym zasługa Izabeli Korybut-Daszkiewicz, która przełożyła kunsztowna prozę litewskiej pisarki.
Gwarantuję, że przez kilkadziesiąt pierwszych stron można nie zorientować się, że w tej książce w ogóle nie ma dialogów! Można nie zauważyć, że zdania są niespotykanie długie i ciągną się przez całe strony. A najlepsze jest to, że książka napisana tak rzetelnie przez naukowca (autorka jest historykiem sztuki), ani trochę nie jest przeintelektualizowana. Czuje się, że to jest dobra literatura, ale czyta się przyjemnie.
Odczytacie ją na kilka sposobów, zobaczycie w niej powieść historyczną albo przygodową. Może zwrócicie uwagę na opowieść o życiu ówczesnych kobiet. Prawdopodobnie wyczujecie nutkę realizmu magicznego w swojskiej odsłonie o oczach bazyliszka. Ale jedno jest pewne – będziecie chcieli więcej.
PS
Tutaj możecie przeczytać relację
ze spotkania z Kristiną Sabaliauskaitė
na Festiwalu Conrada.
Tekst ukazał się na blogu Ekruda - blog o literaturze
U mnie juz od jakiegos czasu czeka na swoja kolej, juz jak ja wydali bardzo mnie zaintrygowala i mam nadzieje, ze nie zawiode sie i moje wrazenie bed tak pozytywne jak i Twoje:) Milego weekendu:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tę książkę niedawno i popieram Ekrudę. Nie wiem, czy będę w stanie tak ładnie przeanalizować treść książki, ale ona zrobiła to wyśmienicie.:)
UsuńNie słyszałam o tej pisarce, ale zdecydowanie coś przeczytam jej pióra.
OdpowiedzUsuń