piątek, 2 czerwca 2017

Marian Hemar, Awantury w rodzinie

 


 




"Moją ojczyzną jest polska mowa,
Słowa wierszem wiązane.
Gdy umrę, wszystko mi jedno gdzie,
Gdy umrę, w niej pochowają mnie
I w niej zostanę."



Polak amator

     Galicyjski Żyd, Marian Hemar, określający się jako „ochotniczy Polak… Z zaciągu, nie z poboru”, „Polak amator” w książce zatytułowanej „Awantury w rodzinie” dał wyraz swej bezwarunkowej miłość do Polski i Lwowa. Pierwsze ćwierćwiecze życia, spędzone we Lwowie, ukształtowało w nim poetę i pisarza, a warszawskie lata wieku męskiego przyniosły znaczący dorobek literacki. Emigracyjny okres londyński to wieczna polemika z tymi, którzy nie opuścili Kraju w wyniku kataklizmu wojny światowej.
Jan Marian Hescheles parał się wieloma formami literackimi: od piosenek, przez fraszki, wiersze, do szkiców, esejów, dramatów, tłumaczeń, recenzji. W pamiętnych latach dwudziestych XX wieku osiadł w środowisku warszawskich kabaretów, teatrów, prasy, radia i poetów „Skamandra”. Był u szczytu kariery, gdy zdarzył się wrzesień 1939 roku. Porażony klęską przedwojennej Polski, nie mogąc się pogodzić z komunistycznymi nie(porządkami) w Ojczyźnie, zdecydował się na los wiecznego tułacza, tak bliski polskim twórcom.

Hemar a sprawa polska

     Marian Hemar w szkicach powstałych w przeciągu dwudziestu pięciu lat uciążliwej tułaczki poruszył wiele tematów związanych z utraconą Ojczyzną – Polską, z pozyskaną ojczyzną – Anglią, z życiem emigracji, gdzie „każdy z nich ma kogoś z rodaków współwygnańców,… «któremu się nie kłania»”, z życiem pisarza i poety. Wszystkie te eseje napisano piękną polszczyzną zgodnie z zasadami higieny językowej wyznawanej przez autora. Hemar – prozaik nie unikał w swych rozważaniach kwestii ogólnych, które dotykał, jakby mimochodem, reagując piórem na  aktualne wydarzenia w Kraju i poza Nim. Sprawa polska pozostawała przez wszystkie emigracyjne lata w jego sercu na miejscu centralnym; stał na stanowisku, iż jest ona kluczem do literatury polskiej. Jakkolwiek „przemieniona w emocjonalizm, w sentyment, w egzaltację”, jednakże „Literatura nasza spełniła w historii naszej zadania, jakich zaszczytu nie dostąpiła literatura żadnego narodu na świecie”. O piszącym w tym duchu Marianie Hemarze można by powiedzieć, że był „Polakiem-szowinistą, który byłby skłonny utrzymywać, że Pan Bóg, stwarzając świat, wyrzekł słowa „Stań się!” - po polsku”.

Tam jest dom mój, gdzie książki moje

     Drugim ważkim zagadnieniem w zbiorze felietonów emigracyjnego twórcy są książki, rozumiane jako przejaw kultury wyższej: „Tam jest dom mój, gdzie książki moje”. Kilkustronicowy „Toast”  na zdrowie książki autor kończy słowami najpełniej świadczącymi o fundamentalnej roli, jaką przypisuje słowu drukowanemu: „najlepiej uczy, najwięcej mówi, najgłębiej przemawia do serca i do wyobraźni, najczulej wzrusza, najweselej bawi,… w odcięciu od wszystkiego świata czytana – książka”.
Swoisty traktat o książkach i czytaniu obejmuje omówienie problematyki książki emigracyjnej oraz  wnikliwe recenzje i szczególne referencje dla wybranych książek. Autor pochylił się nad kwestią, która i mnie bardzo interesuje, tłumaczenia literatury pięknej, a szczególnie poezji. Wymienił zasadnicze warunki, jakie musi spełnić dobre tłumaczenie literackie odnośnie treści, formy, stylu i piękna, konkludując: Na nic przekład, który „przełoży wiersze bez ich poezji”. W rozdziale „Angielski Pan Tadeusz” Marian Hemar opowiada o doskonałym przekładzie naszej epopei narodowej przytaczając wersy oryginalne i angielskie, np.
„O, roku ów, kto ciebie widział w naszym kraju!
O year of years, and to have seen thee there!

Marian Hemar, Fryderyk Jarossy i Julian Tuwim  - 1936
Marian Hemar, Fryderyk Jarossy i Julian Tuwim  - 1936

Sztuka i komercja

     Wspominając wybitne postaci polskiej przedwojennej kultury, z podziwu godną uczciwością, wracał pamięcią do ich najlepszych dokonań, nie pomijając i drobnych potknięć twórczych i życiowych. Przywołał pamięcią Juliana Tuwima, Jana Lechonia, Fryderyka Jarosy’ego, Stanisława Cat-Mackiewicza, Sergiusza Piaseckiego, Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego, Rafała Malczewskiego, Marka Hłaskę i wielu ludzi teatru krajowego i emigracyjnego. Narodowa scena jest adresatem toastu, który Marian Hemar wzniósł „na cześć naszego teatru, który najgorsze klęski naszego narodu zmienia w najwyższe zwycięstwa naszej sztuki”. Rodzime spektakle mógł wystawić jedynie „teatr dbały o kulturę gry zespołowej i dekoracji, o szlachetną linię repertuaru, często wbrew interesom komercyjnym”. Autor przypisuje komercji wyjątkowe znaczenie, donosząc w „Kablem z Ameryki”, w swego rodzaju rozprawkach, o pogoni za dolarem i reklamie. Równie niechętnie odnosi się do wszechobecnej polityki, która jest amoralna, bowiem  „jest sztuką działania dla dobra własnego narodu… jest sztuką świętego egoizmu, świętego oportunizmu, świętej hipokryzji, świętego profitu”. Poruszając trudne tematy emigracyjnej egzystencji Polaków na Wyspach Brytyjskich analizował wydarzenia i stosunki polsko-angielskie oraz polsko-niemieckie na przestrzenie kilku wieków dziejów Europy. 

Liryczne niebotyki

   Epik i liryk, obdarzony otwartym umysłem, przeanalizował w szkicach różnice między tworzeniem poezji a prozy, konkludując: „Wiersz jest znacznie łatwiejszy, właściwie pisze się sam”. No, cóż…
     W twórczości literackiej Mariana Hemara na pierwszy plan wysuwa się piękny poetycki język i jedyne w swoim rodzaju poczucie humoru. Z bogatego wachlarza przykładów literackiego talentu  autora zawartych w publikacji „Awantury w rodzinie” przedstawiam kilka próbek, które szczególnie zwróciły moją uwagę. Część z nich urzekła mnie poetycką formą wyrazu: „nieskazitelną dykcją, której humor rzeźbi zdania”, „gdy sobie w oczy pomyśleć” czy „miałem wrażenie, jakbym te strony czytał szeptem”. Inne zaś zainteresowały mnie szczególną grą słów: określenie drapaczy chmur - „tych dzielnic postawionych na sztorc”, niepochlebna opinia o Żydzie - „ob-żydliwy” czy nazwanie wydawcy „akuszerką literatury”.

Być Polakiem w Polsce

     Marian Hemar wielkim patriotą był! Jego patriotyzm łączył żarliwy romantyczny idealizm z realizmem obrońcy Ojczyzny, świadomego blasków i cieni polskiego przedwojnia i powojnia.
„Modlitwa”
Marian Hemar
Marian Hemar
Nie sprowadzaj nas cudem na Ojczyzny łono,
Ni przyjaźnią angielską, ni łaską anielską.
Jeśli chcesz nam przywrócić ziemię rodzicielską,
Nie wracaj darowanej. Przywróć zasłużoną.

Nasza to wielka wina, żeśmy z Twoich cudów
Nic się nie nauczyli. Na łaski bezbrzeżne
Liczyliśmy, tak pewni, jakby nam należne,
Aby nas wyręczały z Jej należnych trudów.

Za bardzośmy Ojczyznę kochali świętami.
Za bardzośmy wierzyli, że zawsze nad Wisłą
Cud będzie czekał na nas i gromy wytrysną
Z niebieskiej maginockiej linii ponad nami.

I co dzień szliśmy w pobok Niej – tak jak przechodzień
Mija drzewo, a Boga w drzewie nie pamięta.
Marian Hemar
Marian Hemar
A Ojczyzna codziennie przecież była święta,
A Ona właśnie była tym cudem na co dzień.

Spraw, by wstała o własny wielki trud oparta,
Biała z naszego żaru, z naszej krwi czerwona,
By drogo kosztowała, drogo zapłacona,
Żebyśmy już wiedzieli, jak wiele jest warta.
By już na zawsze była w każdej naszej trosce
I już w każdej czułości, w lęku i rozpaczy,
By wnuk, zrodzon w wolności, wiedział, co to znaczy
Być wolnym, być u siebie – Być Polakiem w Polsce. 
My, współcześni czytelnicy, możemy tylko zapytać starozakonnego lwowiaka:
„Kto mu wyszeptał słowo nadziei,
Że on na zawsze, na wszystkie dni,
Do polskiej mapy ten Lwów przyklei
Gumą arabską...kropelką krwi...?”

 Tekst ukazał się na blogu CzytamPoPolsku.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...