Ta książka zawiera w sobie dwa teksty. Są tu wspomnienia matki i córki z rodziny Potockich z Peczary (potomkowie Szczęsnego Potockiego z Tulczyna). Peczara to nazwa majątku Potockich na Podolu. Pałac położony był nad Bohem, w byłym województwie bracławskim, na samym pograniczu Dzikich Pól. W XVII wieku, kiedy teren ten był we władaniu Turków, założył tam swoją rezydencję zarządzający tym obszarem Dukas-Bej, jego dziełem są też spadające do rzeki tarasowe ogrody. W końcu XVIII wieku właścicielem Peczary był wojewoda bracławski Jan Świeykowski, który też wybudował pałac peczarski. Po bezdzietnych Świeykowskich majątek przypadł siostrzeńcowi żony Świeykowskiego (Oktawia, córka Szczęsnego Potockiego), Konstantemu Potockiemu, synu Jarosława Potockiego. Po nich Peczarę objął syn Konstantego, także Konstanty i to był już mąż Janiny Zofii z Potockich, autorki zamieszczonego w tej książce dziennika.
Pałac w Peczarze stał pomiędzy dwoma ogrodami na wysokim brzegu Bohu. Był tam park, lipowe aleje, baseny i wodotryski, a także klomby ozdobnych kwiatów. Wieś Peczara łączyła się ze wsią Mazurówka. Nazwa Peczara pochodziła od niedostępnej jaskini w wysokim brzegu rzeki Boh, do której chronili się okoliczni mieszkańcy w czasie najazdów tatarskich. Cały majątek składał się z pięciu tysięcy dziesięcin ziemi (nie pytajcie, ile to hektarów, bo nie wiem); było pięć folwarków i półtora tysiąca dziesięcin lasu. Pod koniec XIX wieku Konstanty Potocki rozwinął odziedziczony majątek, pobudował gorzelnię, wielki młyn turbinowy na Bohu, pobudował nowe murowane budynki we wszystkich folwarkach, pozakładał stawy rybne, stadniny koni, owczarnię, sady i ogrody, wybrukował drogi, poprawił istniejące już mosty i przeprawy na rzece Boh, wybudował domy dla oficjalistów dworskich i założył prężnie działającą ochotniczą straż pożarną. Po śmierci Konstantego majątek odziedziczył najstarszy syn jego i Janiny Zofii – Franciszek Potocki. I to był już ostatni pan Peczary.
Matka, Janina Zofia z Potockich, Potocka pisze dziennik, który rozpoczyna się latem 1914 roku, w przededniu I wojny światowej. Jako pierwsze wydarzenie przedstawiła wizytę u Radziwiłłów w Ołyce. Odbywał się tam właśnie jubileusz pięćdziesięciolecia pożycia małżeńskiego Ferdynanda i Pelagii Radziwiłłów. Wśród gości była sama śmietanka polskiej arystokracji, nie tylko z Kresów. Byli tam Radziwiłłowie, Potoccy, Czartoryscy, Braniccy, Zamoyscy, Lubmirscy, Skórzewscy, Hutten-Czapscy, Sapiehowie - wszyscy jakoś połączeni więzami bliższego i dalszego pokrewieństwa. Uroczystość była wspaniała, bardzo wystawna, z mszą jubileuszową i przyjęciem w ogrodzie. W książce znajduje się zbiorowe zdjęcie wszystkich gości, pamiątka dawnego, przedwojennego świata. Ale nad tym sielskim, letnim przyjęciem już wisiał miecz Damoklesowy. Już się było dokonało zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie, już o tym rozmawiano, już oczekiwano nadchodzącej wojny. Ale nikt z gości nie myślał, że ta wojna zmiecie i na zawsze zniszczy ich magnackie fortuny.
Autorka prawie całą I wojnę przeżyła jeszcze w swoim domu w Peczarze, gdzie mieszkała po śmierci męża. Gospodarował tam wówczas jej najstarszy syn Franciszek Potocki. Wielką tragedią była dla niej śmierć najmłodszego syna Tomasza Potockiego, który walczył jako ochotnik w wojsku rosyjskim i podczas bitwy pod Warszawą z wojskami niemieckimi wystawił głowę z okopu, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Poległ 16 października 1914 roku. Zrozpaczona matka pojechała do Warszawy pochować ukochanego syna, a potem znowu wróciła do siebie na Podole. Dalszy jej dziennik to opisany dokładnie, miesiąc po miesiącu, przebieg I wojny światowej. Czytamy, jaki miała ona wpływ na najbliższą rodzinę Potockich, ich sąsiadów, krewnych i całą Polskę, która w tym czasie powoli powstawała na nowo pod względem politycznym i wojskowym.
Janina Zofia Potocka przebywała w tym czasie nie tylko na Podolu, ale także w Warszawie, Kijowie, Odessie i innych miejscach. Dość dokładnie dokumentowała, co w tym czasie działo się na kresach, opisywała m. in. ruchy wojsk wszystkich walczących stron, a także straszliwą w skutkach działalność bolszewików, m. in. pogromy polskich dworów na Podolu dokonywane przez pijanych, bezpańskich, pozbawionych przywództwa żołnierzy i podburzonych przez bolszewików rusińskich chłopów, którzy palili i rabowali majątki polskiego ziemiaństwa. Pierwszy pogrom w Peczarze odbył się w grudniu 1917 roku, w okresie Bożego Narodzenia. Do pałacu weszło czterdziestu pijanych żołnierzy, którzy domagali się kluczy do piwnicy, gdzie były schowane beczki z alkoholem. Za nimi weszli chłopi i pokradli wiele rzeczy. Podpalili zorganizowany przez Potockich lazaret dla rannych w oficynie. Majątek uratowało wojsko, które nadeszło z Tulczyna z pulemiotami. Autorka w tym czasie przebywała w Kijowie, wieści na temat rodzinnego majątku otrzymywała od służby. W lutym 1918 roku dowiedziała się, że w Peczarze bolszewicy otworzyli gimnazjum. Ucieszyła się, że może to zabezpieczy same mury od ostatecznego zniszczenia. W tym czasie wiele działo się na Ukrainie. Wszyscy walczyli ze wszystkimi, wojsko rosyjskie było w rozsypce, samoistnie tworzyły się oddziały wojska polskiego, głowę podnosili także Rusini, którzy wtedy właśnie zaczęli przeistaczać się w Ukraińców (z pomocą Austrii). A potem na Ukrainę weszli Niemcy… Potocka z rodziną wyjechała z Kijowa do Warszawy 3 czerwca 1918 roku. I to był już koniec jej życia na Kresach. W swym dzienniku opisała jeszcze koniec panowania Niemców w Warszawie i narodziny państwa polskiego po I wojnie światowej, z uwzględnieniem różnych niuansów politycznych.
Druga część książki to wspomnienia Zofii Barbary Potockiej, napisane w klasycznym stylu pamiętnikarskim, być może nieco lepsze literacko niż pisane na gorąco zapiski jej matki. Autorka tego memuaru przeżyła dramatyczne chwile w czasie I wojny światowej i wejścia bolszewików na Kresy. Opowiada o historii swojej rodziny, dzieciństwie spędzonym w Peczarze, panowaniu bolszewików na Ukrainie, pogromach polskich dworów przez rozjuszone rusińskie chłopstwo i swej pracy pielęgniarki w wojennych lazaretach. Z tych wspomnień wyłania się obraz bardzo odważnej kobiety, która nie licząc się z niebezpieczeństwem potrafiła jeździć do rodzinnego domu już po pogromach i ratować stamtąd, co jeszcze się dało.
Zofia Barbara Potocka przytacza w swym pamiętniku spis kresowych rezydencji na Podolu, które zostały bezpowrotnie utracone dla Polski:
Jarmolińce – Orłowskich
Babin – Mańkowskich
Kapuściany – Szczeniowskiego
Pieńkówka, Sumówka, Obodówka – Sobańskich
Pietniczany i Strzyżawka – Grocholskich
Buszynka – Steckich
Peczara, Teplik, Sitkowce, Sobolówka – Franciszka Potockiego
Smotrycz, Janów, Tomaszpol, Uładówka – różnych Potockich
Popieluchy, Sokołówka, Charytonówka – różnych Brzozowskich
Kuna, Dzwonnicha, Jaroszynka, Gniewań – różnych Jaroszyńskich
Berszada – Jurewicza
Krasnosiółka, Honorówka – Lipkowskich
Czarnomin – Czarnomorskiego
Strzelczyńce, Kanawa – Chatkiewiczów (Chodkiewiczów)
Tokarówka – Świeykowskich
Połowinczyk – Ułaszynów
Rosochowata – Nikorowiczów
Jakuszyńce i Hryców – Artura i Aleksandra Russanowskich
Szapijówka, Zielona, Satanów – Tyszkiewiczów
Pisarzówka – Czosnowskich
Kuźmince – Bonieckich
Stanisławczyk, Daszów, Raszków, Maków - ?
Hajworon – Rzewuskich
Piatyhory – Czartoryskich
W okolicy mieszkały też rodziny Sokołowskich, Dawidowskich, Turskich, Iwańskich, Głębockich, Orlikowskich, Szaszkiewiczów, Bnińskich i Wołoszynowskich.
Mam poważne podejrzenia, że to właśnie Janina Zofia z Potockich Potocka była prototypem pani Royskiej ze „Sławy i chwały” Jarosława Iwaszkiewicza. Wskazuje na to wyraźnie fakt, że Zofia Barbara Potocka pisze, iż Iwaszkiewicz opisał jej matkę oraz jej pannę służącą w jednej ze swych powieści. A Iwaszkiewicz nie napisał przecież innej powieści o kresach wschodnich, tylko „Sławę i chwałę”, której pół pierwszego tomu dzieje się przecież na Ukrainie. Zbieżne są także inne rzeczy, takie jak dom w Odessie i spędzanie tam letnich wakacji, czy okoliczności śmierci Tomasza Potockiego i Józia Royskiego, który także poszedł na ochotnika do wojska (tyle że polskiego) i wystawił głowę z okopu, przez co otrzymał śmiertelny strzał. Zbieżności faktograficzne zauważa się także z pamiętnikiem Iwaszkiewicza, który w „Książce moich wspomnień” opisał, jak jeździł odzyskiwać różne rzeczy ze splądrowanych majątków, podobnie jak Zofia Barbara Potocka. Nie prowadziłam dokładnych badań „Sławy i chwały” na tę okoliczność, piszę tylko o tym, co mi się od początku rzuciło w oczy. Być może Iwaszkiewicz, jeżdżąc po dworach polskich jako korepetytor, był także na wakacjach w Peczarze lub jej pobliżu? Jak kogoś to interesuje, to niech sobie tropi dalej…
Zdjęcia Peczary dawne i całkiem współczesne można sobie obejrzeć na wspaniałym blogu historyczno-turystycznym, którego autorem jest pan Serge Kotelko z Odessy, który ma polskie korzenie (babcie, prababcie – Polki). Blog nazywa się po rosyjsku „Putjeszestwuja istoriej”, co jest trudno przetłumaczalne na język polski. Znaczy to mniej więcej tyle, co „podróżując poprzez historię”.
Bloga Serge’a odkryłam już dawno, szukając wiadomości o Nowosielicy na Wołyniu, którą opisała Zofia Kossak-Szczucka w „Pożodze”. Serge jeździ po Ukrainie, opisuje i fotografuje dawne polskie zabytki, dwory, pałace, zespoły pałacowo-parkowe, prowadzi także różne śledztwa historyczne. Na blogu przedstawia historię poszczególnych obiektów w języku rosyjskim, ukraińskim, częściowo francuskim i polskim. Prosi o pomoc w przetłumaczeniu tekstów na język angielski i polski (choć zauważyłam, że kilka postów jest już po polsku).
Chciałabym zainteresować tym blogiem polskich miłośników kresów wschodnich.
A tutaj jest link do wpisu o Peczarze (wpis jest po rosyjsku, ale zdjęcia możecie sobie obejrzeć, nawet jak nie znacie tego języka):
Pałac w Peczarze stał pomiędzy dwoma ogrodami na wysokim brzegu Bohu. Był tam park, lipowe aleje, baseny i wodotryski, a także klomby ozdobnych kwiatów. Wieś Peczara łączyła się ze wsią Mazurówka. Nazwa Peczara pochodziła od niedostępnej jaskini w wysokim brzegu rzeki Boh, do której chronili się okoliczni mieszkańcy w czasie najazdów tatarskich. Cały majątek składał się z pięciu tysięcy dziesięcin ziemi (nie pytajcie, ile to hektarów, bo nie wiem); było pięć folwarków i półtora tysiąca dziesięcin lasu. Pod koniec XIX wieku Konstanty Potocki rozwinął odziedziczony majątek, pobudował gorzelnię, wielki młyn turbinowy na Bohu, pobudował nowe murowane budynki we wszystkich folwarkach, pozakładał stawy rybne, stadniny koni, owczarnię, sady i ogrody, wybrukował drogi, poprawił istniejące już mosty i przeprawy na rzece Boh, wybudował domy dla oficjalistów dworskich i założył prężnie działającą ochotniczą straż pożarną. Po śmierci Konstantego majątek odziedziczył najstarszy syn jego i Janiny Zofii – Franciszek Potocki. I to był już ostatni pan Peczary.
Matka, Janina Zofia z Potockich, Potocka pisze dziennik, który rozpoczyna się latem 1914 roku, w przededniu I wojny światowej. Jako pierwsze wydarzenie przedstawiła wizytę u Radziwiłłów w Ołyce. Odbywał się tam właśnie jubileusz pięćdziesięciolecia pożycia małżeńskiego Ferdynanda i Pelagii Radziwiłłów. Wśród gości była sama śmietanka polskiej arystokracji, nie tylko z Kresów. Byli tam Radziwiłłowie, Potoccy, Czartoryscy, Braniccy, Zamoyscy, Lubmirscy, Skórzewscy, Hutten-Czapscy, Sapiehowie - wszyscy jakoś połączeni więzami bliższego i dalszego pokrewieństwa. Uroczystość była wspaniała, bardzo wystawna, z mszą jubileuszową i przyjęciem w ogrodzie. W książce znajduje się zbiorowe zdjęcie wszystkich gości, pamiątka dawnego, przedwojennego świata. Ale nad tym sielskim, letnim przyjęciem już wisiał miecz Damoklesowy. Już się było dokonało zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie, już o tym rozmawiano, już oczekiwano nadchodzącej wojny. Ale nikt z gości nie myślał, że ta wojna zmiecie i na zawsze zniszczy ich magnackie fortuny.
Autorka prawie całą I wojnę przeżyła jeszcze w swoim domu w Peczarze, gdzie mieszkała po śmierci męża. Gospodarował tam wówczas jej najstarszy syn Franciszek Potocki. Wielką tragedią była dla niej śmierć najmłodszego syna Tomasza Potockiego, który walczył jako ochotnik w wojsku rosyjskim i podczas bitwy pod Warszawą z wojskami niemieckimi wystawił głowę z okopu, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Poległ 16 października 1914 roku. Zrozpaczona matka pojechała do Warszawy pochować ukochanego syna, a potem znowu wróciła do siebie na Podole. Dalszy jej dziennik to opisany dokładnie, miesiąc po miesiącu, przebieg I wojny światowej. Czytamy, jaki miała ona wpływ na najbliższą rodzinę Potockich, ich sąsiadów, krewnych i całą Polskę, która w tym czasie powoli powstawała na nowo pod względem politycznym i wojskowym.
Janina Zofia Potocka przebywała w tym czasie nie tylko na Podolu, ale także w Warszawie, Kijowie, Odessie i innych miejscach. Dość dokładnie dokumentowała, co w tym czasie działo się na kresach, opisywała m. in. ruchy wojsk wszystkich walczących stron, a także straszliwą w skutkach działalność bolszewików, m. in. pogromy polskich dworów na Podolu dokonywane przez pijanych, bezpańskich, pozbawionych przywództwa żołnierzy i podburzonych przez bolszewików rusińskich chłopów, którzy palili i rabowali majątki polskiego ziemiaństwa. Pierwszy pogrom w Peczarze odbył się w grudniu 1917 roku, w okresie Bożego Narodzenia. Do pałacu weszło czterdziestu pijanych żołnierzy, którzy domagali się kluczy do piwnicy, gdzie były schowane beczki z alkoholem. Za nimi weszli chłopi i pokradli wiele rzeczy. Podpalili zorganizowany przez Potockich lazaret dla rannych w oficynie. Majątek uratowało wojsko, które nadeszło z Tulczyna z pulemiotami. Autorka w tym czasie przebywała w Kijowie, wieści na temat rodzinnego majątku otrzymywała od służby. W lutym 1918 roku dowiedziała się, że w Peczarze bolszewicy otworzyli gimnazjum. Ucieszyła się, że może to zabezpieczy same mury od ostatecznego zniszczenia. W tym czasie wiele działo się na Ukrainie. Wszyscy walczyli ze wszystkimi, wojsko rosyjskie było w rozsypce, samoistnie tworzyły się oddziały wojska polskiego, głowę podnosili także Rusini, którzy wtedy właśnie zaczęli przeistaczać się w Ukraińców (z pomocą Austrii). A potem na Ukrainę weszli Niemcy… Potocka z rodziną wyjechała z Kijowa do Warszawy 3 czerwca 1918 roku. I to był już koniec jej życia na Kresach. W swym dzienniku opisała jeszcze koniec panowania Niemców w Warszawie i narodziny państwa polskiego po I wojnie światowej, z uwzględnieniem różnych niuansów politycznych.
Druga część książki to wspomnienia Zofii Barbary Potockiej, napisane w klasycznym stylu pamiętnikarskim, być może nieco lepsze literacko niż pisane na gorąco zapiski jej matki. Autorka tego memuaru przeżyła dramatyczne chwile w czasie I wojny światowej i wejścia bolszewików na Kresy. Opowiada o historii swojej rodziny, dzieciństwie spędzonym w Peczarze, panowaniu bolszewików na Ukrainie, pogromach polskich dworów przez rozjuszone rusińskie chłopstwo i swej pracy pielęgniarki w wojennych lazaretach. Z tych wspomnień wyłania się obraz bardzo odważnej kobiety, która nie licząc się z niebezpieczeństwem potrafiła jeździć do rodzinnego domu już po pogromach i ratować stamtąd, co jeszcze się dało.
Zofia Barbara Potocka przytacza w swym pamiętniku spis kresowych rezydencji na Podolu, które zostały bezpowrotnie utracone dla Polski:
Jarmolińce – Orłowskich
Babin – Mańkowskich
Kapuściany – Szczeniowskiego
Pieńkówka, Sumówka, Obodówka – Sobańskich
Pietniczany i Strzyżawka – Grocholskich
Buszynka – Steckich
Peczara, Teplik, Sitkowce, Sobolówka – Franciszka Potockiego
Smotrycz, Janów, Tomaszpol, Uładówka – różnych Potockich
Popieluchy, Sokołówka, Charytonówka – różnych Brzozowskich
Kuna, Dzwonnicha, Jaroszynka, Gniewań – różnych Jaroszyńskich
Berszada – Jurewicza
Krasnosiółka, Honorówka – Lipkowskich
Czarnomin – Czarnomorskiego
Strzelczyńce, Kanawa – Chatkiewiczów (Chodkiewiczów)
Tokarówka – Świeykowskich
Połowinczyk – Ułaszynów
Rosochowata – Nikorowiczów
Jakuszyńce i Hryców – Artura i Aleksandra Russanowskich
Szapijówka, Zielona, Satanów – Tyszkiewiczów
Pisarzówka – Czosnowskich
Kuźmince – Bonieckich
Stanisławczyk, Daszów, Raszków, Maków - ?
Hajworon – Rzewuskich
Piatyhory – Czartoryskich
W okolicy mieszkały też rodziny Sokołowskich, Dawidowskich, Turskich, Iwańskich, Głębockich, Orlikowskich, Szaszkiewiczów, Bnińskich i Wołoszynowskich.
Mam poważne podejrzenia, że to właśnie Janina Zofia z Potockich Potocka była prototypem pani Royskiej ze „Sławy i chwały” Jarosława Iwaszkiewicza. Wskazuje na to wyraźnie fakt, że Zofia Barbara Potocka pisze, iż Iwaszkiewicz opisał jej matkę oraz jej pannę służącą w jednej ze swych powieści. A Iwaszkiewicz nie napisał przecież innej powieści o kresach wschodnich, tylko „Sławę i chwałę”, której pół pierwszego tomu dzieje się przecież na Ukrainie. Zbieżne są także inne rzeczy, takie jak dom w Odessie i spędzanie tam letnich wakacji, czy okoliczności śmierci Tomasza Potockiego i Józia Royskiego, który także poszedł na ochotnika do wojska (tyle że polskiego) i wystawił głowę z okopu, przez co otrzymał śmiertelny strzał. Zbieżności faktograficzne zauważa się także z pamiętnikiem Iwaszkiewicza, który w „Książce moich wspomnień” opisał, jak jeździł odzyskiwać różne rzeczy ze splądrowanych majątków, podobnie jak Zofia Barbara Potocka. Nie prowadziłam dokładnych badań „Sławy i chwały” na tę okoliczność, piszę tylko o tym, co mi się od początku rzuciło w oczy. Być może Iwaszkiewicz, jeżdżąc po dworach polskich jako korepetytor, był także na wakacjach w Peczarze lub jej pobliżu? Jak kogoś to interesuje, to niech sobie tropi dalej…
Zdjęcia Peczary dawne i całkiem współczesne można sobie obejrzeć na wspaniałym blogu historyczno-turystycznym, którego autorem jest pan Serge Kotelko z Odessy, który ma polskie korzenie (babcie, prababcie – Polki). Blog nazywa się po rosyjsku „Putjeszestwuja istoriej”, co jest trudno przetłumaczalne na język polski. Znaczy to mniej więcej tyle, co „podróżując poprzez historię”.
Bloga Serge’a odkryłam już dawno, szukając wiadomości o Nowosielicy na Wołyniu, którą opisała Zofia Kossak-Szczucka w „Pożodze”. Serge jeździ po Ukrainie, opisuje i fotografuje dawne polskie zabytki, dwory, pałace, zespoły pałacowo-parkowe, prowadzi także różne śledztwa historyczne. Na blogu przedstawia historię poszczególnych obiektów w języku rosyjskim, ukraińskim, częściowo francuskim i polskim. Prosi o pomoc w przetłumaczeniu tekstów na język angielski i polski (choć zauważyłam, że kilka postów jest już po polsku).
Chciałabym zainteresować tym blogiem polskich miłośników kresów wschodnich.
A tutaj jest link do wpisu o Peczarze (wpis jest po rosyjsku, ale zdjęcia możecie sobie obejrzeć, nawet jak nie znacie tego języka):
Печора. | Путешествуя Историей
Печора. Часть вторая. | Путешествуя Историей
„Peczara”, Potocka Janina Zofia z Potockich, „Dziennik 1914-1919”, Potocka Zofia Barbara, „Moje własne wspomnienia”, wyd. LTW, Łomianki 2014
Alicja Łukawska
Tekst ukazał się na blogu Archiwum Mery Orzeszko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz