Polacy z Kresów - Wielcy Kresowiacy
„Polacy z Kresów – znani i nieznani” to tytuł książki Katarzyny Węglickiej, którą przeczytałam i skomentowałam przed jej albumową wersją nazwaną „Wielcy Kresowiacy”. Obydwie publikacje mają tę samą strukturę. Ich rozdziały zatytułowane są podobnie: Artyści, Muzycy, Malarze, Uczeni, Magnaci, Awanturnicy. Spośród znanych i nieznanych Kresowiaków autorka wybrała do obydwu pozycji prawie te same osoby. Wydanie albumowe mieści jednak znacznie mniej informacji o poszczególnych postaciach, natomiast znacznie więcej barwnych fotografii. Duża ich część zawiera wizerunki zabytków Wilna oraz miejsc związanych z upamiętnieniem Wielkich Kresowiaków. Nie ma natomiast ani jednej podobizny tytułowych Kresowian. Marginesy wydania ozdobiono miniaturkami zdjęć, powtarzającymi się na wszystkich stronach – a szkoda. Można było zróżnicować ilustracje na obrzeżach np. zgodnie z zawartością rozdziałów.
Opracowanie „Wielcy Kresowiacy” obfituje w ciekawostki dotyczące tytułowych bohaterów, zawierające interesujące liczby. Napoleon Orda podczas dziesięciu lat podróży po Polsce odwiedził i naszkicował wizerunki dwustu sześćdziesięciu obiektów. Stefan Czarniecki dowodząc w oblężeniu Stawiszcz liczył już sześćdziesiąt sześć lat, a Julian Ursyn Niemcewicz miał piętnaścioro rodzeństwa.
Mit polskości i Polski rósł wraz z nimi
Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej były kolebką wielu polskich znakomitości, których losy naznaczone zostały piętnem historii. Okresy I i II Rzeczypospolitej kończyły się zaborami, wojnami światowymi, okupacjami. W tak trudnych czasach przychodzili na świat Polacy wypełniający z poświęceniem powinności wobec Ojczyzny, i mówiący z przekonaniem o sobie, że „mit polskości i Polski rósł wraz z nami”. To Oni pracowali i walczyli dla Polski. Zdarzało się nawet ostentacyjne manifestowanie polskości, np. dwaj absolwenci szkoły pilotażu we Francji w 1910 roku zażądali, aby na ich dyplomach wpisano narodowość polską, pomimo, że Polski wtedy nie było na mapie Europy. Niezależnie od szlachetności i prawości uczynków los nie obchodził się z nimi sprawiedliwie. Aresztowani, skazywani, więzieni, wypędzani z kraju, zsyłani na Sybir zostawali wielkimi bohaterami lub umierali w samotności. Niektórzy z nich, jak Julian Ursyn Niemcewicz zostawili dla potomnych „Pamiętniki czasów moich”, których fragment zawierający opis kresowego dworu na Polesiu przytoczyła autorka.
Grób Artura Grottgera we Lwowie
na Cmentarzu Łyczakowskim
Grób Mickiewiczów w Kobryniu
Pomnik Napoleona Ordy
w Janowie Poleskim
Ziemie Utracone krzyczą o krzywdach
Nasze Ziemie Utracone każdą swą cząstką krzyczą o krzywdach, jakich doznali ich mieszkańcy. Katarzyna Węglicka opowiedziała o Księciu Niezłomnym – Romanie Stanisławie Sanguszko – skazanym za udział w Powstaniu Listopadowym na zsyłkę na Syberię (trwała 14 lat), konfiskatę majątku, utratę szlachectwa i tytułu. Opowiedziała o obronie Grodna we wrześniu 1939 roku, o rozstrzelaniu trzystu obrońców miasta (w tym cywilną młodzież), o egzekucji profesorów Liceum w Naumowiczach pod Grodnem w październiku 1942 roku dokonanej przez Niemców. Opowiedziała o oddziale „Kmicica” – Antoniego Burzyńskiego – podstępnie wymordowanym ( osiemdziesięciu żołnierzy) w lipcu 1943 roku przez sowiecką partyzantkę (z dawnym kolegą Kmicica na czele). Dowódczą schedę po Kmicicu przejął „Łupaszka” – Zygmunt Szendzielarz – tworząc tzw. Brygadę Śmierci (5 Brygada Wileńska Armii Krajowej).
Polscy kresowi magnaci zdolni byli do wszelkich poświęceń dla ratowania Ojczyzny. Na wieść o Moskalach obwarowanych w chłopskich zabudowaniach książę Eustachy Erazm Sanguszko zakrzyknął do dowódcy „Generale! To moja wieś, każ ją spalić!” – i Rosjan rozgromiono. Arystokraci płacili na ogół najwyższą cenę za życie zgodne z maksymą „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Podczas rewolucji bolszewickiej 1917 roku czerwoni sołdaci bestialsko zamordowali księcia Romana Damiana Sanguszko – osiemdziesięciopięcioletniego starca – a pałac spalili, w tym bibliotekę liczącą dwadzieścia pięć tysięcy woluminów.
Ocalić od zapomnienia
Albumowa publikacja Katarzyny Węglickiej, wprawdzie podaje szczątkowe informacje o Wielkich Kresowiakach, jest jednak pozycją godną polecenia szczególnie dla młodych czytelników, do których bardziej przemawiają obrazy niż słowa. Trzeba dotrzeć do młodego pokolenia Polaków z wiedzą o Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, aby poznawało „ten skrawek ziemi, zagubiony wśród dalekiej kozaczyzny…kwitnącą wysepką polskości w szumiącym morzu pszenicznej Ukrainy”. Trzeba, aby młody „człowiek głęboko odczuwający piękno otaczającego świata: natury, pamiątek narodowych, miał świadomość, że należy je ocalić dla następnych pokoleń jako dziedzictwo przeszłości”.
Małgorzata Poniatowska
Tekst ukazał się na blogu Czytam po polsku
Książka zapowiada się apetycznie. Dzięki za info! Rozejrzę się.
OdpowiedzUsuń