Biblioteka POLITYKI 2015
Autorzy czy aktorzy?
„Kresy Rzeczpospolitej. Wielki mit Polaków. Dzieje wschodnich rubieży, okoliczności ich utraty i narodzin narodowej legendy. Od Kazimierza Wielkiego do mordu katyńskiego” pojawiły się na rynku księgarskim w ramach serii Pomocników Historycznych wydawanych przez tygodnik „Polityka”. Redaktorem Naczelnym i Prezesem Zarządu „Polityki” jest Jerzy Baczyński vel Sroka vel TW Bogusław, natomiast redaktorem wydania Leszek Będkowski, który zaprosił do realizacji projektu dostojne grono historyków i ich studentów oraz dziennikarzy. Wydawałoby się, że tak zróżnicowane gremium zagwarantuje obiektywizm sądów, lecz stało się inaczej. Być może o wyborze autorów decydował klucz poprawności politycznej praktykowanej przez wydawcę. Jednym z autorytetów w zakresie historii polskich Kresów Wschodnich, cytowanym w publikacji, jest były francuski nauczyciel języka rosyjskiego – Daniel Beauvois – autor książki „Trójkąt ukraiński. Szlachta, carat i lud na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793-1914)”. No, cóż…
Wędrujące granice Rzeczypospolitej
„Kresy Rzeczpospolitej” w swej trójdzielnej strukturze opowiadają historię „Ziem wschodnich Rzeczpospolitej Obojga Narodów”, „Ziem wschodnich Drugiej Rzeczpospolitej” oraz „Utraty i pamięci” Kresów. Opisywanie dziejów kształtowania się wschodnich granic Rzeczypospolitej rozpoczęto AD 1340, gdy Kazimierz Wielki, na podstawie umowy spadkowej podpisanej w Wyszehradzie z księciem Bolesławem Jerzym II, stał się dziedzicem Rusi Halicko – Włodzimierskiej ze Lwowem! Trzy wieki później Rzeczpospolita Obojga Narodów osiągnęła swój największy zasięg terytorialny – kilka lat po zdobyciu moskiewskiego Kremla (1610 r.), gdy na carskim tronie miał zasiadać królewicz Władysław Waza IV. W ciągu kolejnych trzystu lat Polskę przesunięto na mapie Europy o tysiące kilometrów na zachód. Wędrujące granice Rzeczypospolitej ilustruje mapka przemawiająca do wyobraźni swą prostotą, a ilustrująca translację Polski w kierunku przeciwnym do wschodniego.
Wędrujące granice Rzeczypospolitej
„Kresy Rzeczpospolitej” w swej trójdzielnej strukturze opowiadają historię „Ziem wschodnich Rzeczpospolitej Obojga Narodów”, „Ziem wschodnich Drugiej Rzeczpospolitej” oraz „Utraty i pamięci” Kresów. Opisywanie dziejów kształtowania się wschodnich granic Rzeczypospolitej rozpoczęto AD 1340, gdy Kazimierz Wielki, na podstawie umowy spadkowej podpisanej w Wyszehradzie z księciem Bolesławem Jerzym II, stał się dziedzicem Rusi Halicko – Włodzimierskiej ze Lwowem! Trzy wieki później Rzeczpospolita Obojga Narodów osiągnęła swój największy zasięg terytorialny – kilka lat po zdobyciu moskiewskiego Kremla (1610 r.), gdy na carskim tronie miał zasiadać królewicz Władysław Waza IV. W ciągu kolejnych trzystu lat Polskę przesunięto na mapie Europy o tysiące kilometrów na zachód. Wędrujące granice Rzeczypospolitej ilustruje mapka przemawiająca do wyobraźni swą prostotą, a ilustrująca translację Polski w kierunku przeciwnym do wschodniego.
Informacja czy dezinformacja
W publikacji „Kresy Rzeczpospolitej” próbowano przekrojowo przedstawić złożoność dziejów Kresów Wschodnich. Próbowano, ponieważ akcent, nierówno rozkładany na kluczowych aspektach kresowych czasów, może powodować u młodszych czytelników zakłócenie pojmowania hierarchii uwarunkowań historycznych. Niemniej jednak, Pomocnik Historyczny o Kresach, dostarczył pokaźny zestaw informacji objaśniających rzeczywistość polskiego pogranicza na wschodzie. Poruszono w książce zagadnienia polityczne, gospodarcze, kulturalne, militarne, religijne, narodowościowe, rolnicze, życia codziennego, migracji, zagłady, dziedzictwa, itp., itd.
Popularnonaukowe artykuły zilustrowano setkami fotografii, map, rycin, co w znacznym stopniu podniosło edukacyjną rolę wydawnictwa, a także pozwoliło właściwie odczytać zakamuflowaną w tekstach historyczną prawdę. Niezwykle bogaty materiał ilustracyjny pozwolił czytelnikowi wyciągać własne wnioski z treści artykułów, sporadycznie zgodne z intencjami autora.
Święte prawa logiki
Autorzy większości wartościowych skądinąd opracowań, prezentując skomplikowane realia wschodnich rubieży, zwrócili uwagę na duże zróżnicowanie problematyki w zależności od wybranego regionu. Z kompleksowo ujętych wiarygodnych przesłanek publicyści wyciągali wnioski często i daleko mijające się z prawdą. Podstęp ten można zdemaskować, korzystając z powszechnie obowiązujących praw logiki.
Wynik wnioskowania (implikacji), w którym tzw. poprzednik ma wartość logiczną PRAWDA, natomiast następnik ma wartość FAŁSZ, jest zawsze FAŁSZEM! (o czym wiedzieli już starożytni Grecy).
Konkludując – kto z prawdziwych założeń wyciąga fałszywe wnioski, ten oszukuje siebie i innych. Pytanie, jakie się nasuwa: robi to nieświadomie (np. brak mu wiedzy) czy świadomie (np. chce zmanipulować innych)?
Wynik wnioskowania (implikacji), w którym tzw. poprzednik ma wartość logiczną PRAWDA, natomiast następnik ma wartość FAŁSZ, jest zawsze FAŁSZEM! (o czym wiedzieli już starożytni Grecy).
Konkludując – kto z prawdziwych założeń wyciąga fałszywe wnioski, ten oszukuje siebie i innych. Pytanie, jakie się nasuwa: robi to nieświadomie (np. brak mu wiedzy) czy świadomie (np. chce zmanipulować innych)?
Robotnicze Osiedle w Janowej Dolinie - 1938 |
Orszak weselny gdzieś na Kresach |
Imaginarium czy empiria
W odredakcyjnym wstępniaku, na niecałej stronie druku, na określenie fenomenu Kresów Rzeczypospolitej użyto w różnej wersji słowa imaginarium, wyobrażenie, legenda i trzykrotnie mit. Sugestia jest aż nadto czytelna. Na kolejnych prawie dwustu stronach forsowane są jeszcze dwie główne tezy publikacji. Pierwsza z nich podaje w wątpliwość, czy wręcz neguje polskość Kresów Wschodnich, kresowego ziemiaństwa i kresowych miast. Jednocześnie znalazłam w pracy zdania: „[Lwów] był nie tylko stolicą prowincji, ale też jednym z najważniejszych ośrodków polskiej nauki i kultury od setek lat”, czy o Wilnie: „To miasto współtworzyło twarde jądro polskości”.
Z prawdziwych przesłanek (polskie Kresy) – fałszywe wnioski (niepolskie Kresy).
Druga teza kwestionuje idylliczny rzekomo obraz Kresów utrwalony w narodowej pamięci Polaków, na rzecz wizerunku Kresów będących terenem polskiej kolonizacji mniejszości narodowych. I znów znalazłam zdanie przeczące tej tezie: „[we Lwowie] realizował się ideał wielokulturowej Rzeczpospolitej… widać to w rozmaitych świadectwach ukazujących międzyetniczne i międzywyznaniowe przyjaźnie i współpracę”.
Fakty – wielokulturowość i koegzystencja, wnioski – nietolerancja i kolonizacja.
Narodowa skarbnica mitów
Wyjątkowe rozczarowanie i niesmak pozostawiły u mnie, po lekturze Pomocnika Historycznego, liczne przypadki naigrywania się z polskiej literatury klasycznej. Wyszydzona została poezja doby romantyzmu – nie oszczędzono nawet narodowych Wieszczy – Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego czy piewcę polskiej „ziemi naszej” Wincentego Pola. Z drugiej zaś strony autorzy szkiców czerpali z bogactwa tejże literatury czyniąc w tekście wielokrotne odniesienia np. do „Trylogii” Henryka Sienkiewicza. Cytując jej bohaterów przekonywali czytelnika „Malowniczo przedstawiona przez Sienkiewicza Horpyna naprawdę więc była częścią realnego świata tamtejszych ludzi i to nie tylko w czasach staropolskich”.
Więc jak to jest: mity czy fakty?
Poraniona pamięć narodu
Szeroko zrelacjonowana w Pomocniku Historycznym zagłada i utrata Kresów, pogłębiona została analizą jej dalekosiężnych skutków oraz pozostałego po polskich Kresach dziedzictwa, jako „pamiątek uratowanych z katastrofy Ojczyzny”. Depatriacja niesłusznie utożsamiana z repatriacją spowodowała, że "przemieszczono ponad dwa miliony ludzi z dawnych Kresów, razem z nimi do wagonów zapakowano kilkaset lat historii".
Dopełnieniem narodowej tragedii zagarnięcia przez Związek Sowiecki prawie połowy terytorium Polski stały się Zbrodnia katyńska i Rzeź wołyńska. Obydwa bestialskie, masowe mordy mające na celu eksterminację Polaków opisano w publikacji w miarę rzetelnie, rozważając działania ich obłąkanych pomysłodawców i wykonawców.
Analizując przyczyny wschodniego barbarzyństwa zacytowano ideologa OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) Mychajło Kołodzińskiego, który w „Doktrynie wojennej OUN” nakazywał towarzyszom
„Wobec wrogiego elementu [polskiego] należy wykazać się takim okrucieństwem w czasie powstania, aby jeszcze dziesiąte pokolenie bało się choćby popatrzeć w stronę Ukrainy”.
Czy cytat ten jest częścią „wielkiego mitu Polaków”, czy był zapowiedzią etnicznych czystek, które „noszą znamiona ludobójstwa”?
Tekst ukazał się na blogu CzytamPoPolsku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz