14 lutego 1965
Czytam jakieś słowniki, jakąś pracę o Oriencie w XVIII w., o muzyce - i wszędzie natykam się na Kresy i ludzi kresowych. Co my będziemy robili nadal bez tego wpływu na naszą kulturę? Tym bardziej, że Ukraińcy nie bardzo sobie zdają sprawę z roli naszej kultury u nich i ciągle przypominają sobie, że była tam jakaś "szlachta polska" u nich w zamierzchłych czasach. A przecież to jest ta olbrzymia połać naszego życia, Krzemieniec i Słowacki, i Joseph Conrad, i Karol Szymanowski, i księżna Wittgenstein i kontrakty kijowskie, i pani Hańska itd., itd. Przecież to wszystko ma znaczenie nie ukraińskie i nie polskie w ostateczności, ale europejskie. Jak olbrzymią rolę kulturalną odgrywało to kresowe bogactwo - oczywiście oparte na pracy chłopa ukraińskiego - ale czy na wyzysku? Czy ci sami chłopi nie mieli lepszego życia wokół majątków, cukrowni, manufaktur? Dla mnie to jeszcze pytanie. Ale pomijając to społeczne zagadnienie, na które teraz daje się odpowiedź zbyt jednoznaczną, przecież ta kultura to ma swoje znaczenie do dziś dnia. Mówi się wciąż o magnatach, ale przecież ani Szymanowscy, ani Haniccy, ani Berezowscy (Maja) magnatami nie byli. Był to ogólny wysoki poziom kultury polskiej - i z niej się rodziło tyle, tyle rzeczy. Cieszę się, że mogłem jakoś naładzić moje stosunki z Ukraińcami (ostatnie listy!) i przez to podkreślić te związki kultury polskiej z zapleczem ukraińskim. Oczywiście to wszystko dopiero będzie mogło być zbadane w przyszłości - ale wtedy już mnóstwo materiałów i przyczynków po temu zginie. Bardzo się cieszę z tablicy Karola w Elizawetgradzie - ale znamienne, że żadne pismo polskie nic nie podało do wiadomości o tym zdarzeniu.
Chciałbym, aby się udał projekt podróży latem z córkami do Kijowa.
Jarosław Iwaszkiewicz, Dzienniki 1964-1980
wyd. Czytelnik, 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz