Bohaterami Listów z Kresów...
z Historią w tle są: niezwykła dama o "twarzy irlandzkiej i duszy
ognistej" (jak ją opisała księżna Klementyna z Czartoryskich) oraz trzej
najbliżsi jej sercu mężczyźni. Największą miłością Józefy byli: jej
ojciec, Piotr Moszyński - szlachetny człowiek, odważny działacz
konspiracyjnego Towarzystwa Patriotycznego, za co został zesłany na
dwanaście lat na Syberię; następnie zaprzyjaźniony z ojcem "książę
niezłomny" Roman Sanguszko (także zesłaniec i wielki patriota), w którym
panna Józefa ponoć się zakochała z wzajemnością, choć dzieliła ich duża
różnica wieku; oraz Józef Szembek, którego ostatecznie poślubiła i przy
którego boku lojalnie stała nawet wtedy, gdy docierały do niej pogłoski
o lekkomyślnym postępowaniu małżonka i jego złym gospodarowaniu rodowym
majątkiem. W książce przewijają się powstańcy styczniowi, zesłańcy
syberyjscy, działacze niepodległościowi, pozytywiści i romantyczni
szaleńcy, skandaliści i utracjusze, a u ich boku rozważne i romantyczne
kobiety. Jest to także opowieść o życiu, które dramatycznie układa i
splata ludzkie losy.
Magdalena
Jastrzębska z czułością przyjrzała się postaciom wyłaniającym się z
licznie zachowanych (niepublikowanych dotąd) listów córki pisanych do
ojca aż do jego śmierci, dokumentów przechowywanych w archiwach
narodowych i rodzinnych, spisanych przez Miziewicza (sąsiada rodziny)
wspomnieniach, drukowanych i niedrukowanych pamiętników, artykułów
prasowych, fotografii i obrazów. Nie mogło oczywiście zabraknąć
nawiązania do Nocy czerwcowej Jarosława Iwaszkiewicza. Tak
bogatego materiału autorka nie miała chyba przy żadnej wcześniejszej
swojej publikacji. Książka zawiera galerię fascynujących osobowości,
wnikliwie i plastycznie przez autorkę narysowanych. Listy z Kresów...
jest pełna ciekawych faktów, romantycznych i smutnych historii
miłosnych, swoistych smaczków i fragmentów korespondencji, z której
wybrzmiewa uroda kresowego języka.
Rodzina
Moszyńskich związała swoje losy z Wołyniem, Podolem i zachodnią
Galicją, w tym z Krakowem. Czytelnik poznaje miejscowości, które
stanowiły część wielkich majętności Moszyńskich: Berszadę, Dolsk, Ujście
i Lewadę. Słynnym przodkiem tytułowej bohaterki bohaterki książki był
Fryderyk Józef Moszyński - wnuk Augusta II Mocnego i hrabiny Anne
Konstanze von Cosel. Nazwisko faworyty króla Augusta II, kobiety, która
nawet wywierała wpływ na politykę, będzie się często pojawiać w
opowieści Magdaleny Jastrzębskiej, jako że scharakteryzowana przez nią
Józefa z Moszyńskich Szembekowa odziedziczyła biżuterię należącą do
hrabiny. Jak czytamy na pierwszych stronach, "wielka fortuna, której
początków należy szukać na dworze saskim, przeszła potem w dużej części
na Józefę, córkę patrioty i zesłańca syberyjskiego". W momencie ślubu z "bardzo pięknym i nie mniej ogładnym"
Józefem Szembekiem dwudziestoletnia panna Józefa była posiadaczką iście
królewskiego posagu, z którego po pięćdziesięciu latach małżeństwa
niewiele pozostało w rękach zacnej i zasłużonej dla sprawy
niepodległościowej rodziny Moszyńskich. Józefa postrzegana była jako
"kresowa milionerka", niepozbawiona charakteru, licznych zalet i urody
dama, zaś hrabia Szembek - jako salonowiec, światowiec, człowiek
rozrzutny, birbant i kobieciarz, który przyczynił się do degradacji
majątkowej rodziny. Więzi Józefy z ojcem były bardzo silne i pełne
miłości, ale w ostatnim okresie życia Piotra Moszyńskiego doszło do ich
rozluźnienia ze względu na niegospodarność męża córki. To swojego zięcia
winił za utratę rozległego majątku ziemskiego, a Józefa - zawsze twardo
stojąca po stronie małżonka - nie przyjmowała do wiadomości takiego
poglądu, zamykając oczy na rzeczywistość.
Aż dwadzieścia osiem lat (spokojnych, choć niepozbawionych kłopotów) spędzili Szembekowie w Ujściu - "dziedzicznej posiadłości Józefy na Pobereżu (południowa część Podola), powiecie olhopolskim".
Niestrudzony dokumentalista dworów i pałaców kresowych, Napoleon Orda,
nie uwiecznił w swoim wiekopomnym dziele podolskiego dworu Szembeków w
Ujściu, ale dzięki zachowanej korespondencji Józefy i pamiętników
sąsiada Leona Lipkowskiego Magdalena Jastrzębska mogła dość szczegółowo
zrekonstruować wygląd i urodę tej kresowej siedziby, a także toczące się
w niej życie codzienne. Dowiadujemy się, że okolice Ujścia okalały
nie tylko lasy, ale także żyzne pola. Z kolei duża część
niezagospodarowanych terenów przechodziła w step ciągnący się po
horyzont. Odtworzone przez autorkę szczegóły uruchamiają wyobraźnię
czytelnika, zapraszając do wędrówki po podolskich ziemiach znaczonych
historią, np. przemarszami wojsk Sobieskiego. Józefa poświęcała się
wychowywaniu czterech synów oraz sprawom gospodarskim, podczas gdy mąż
często wyjeżdżał w interesach, na tzw. kontrakty.
Główna
bohaterka jawi się jako kobieta dumna, silna, uparta, ale przy tym
zapalona domatorka, wierna żona i troskliwa matka. Jako osoba zamożna i
wpływowa chętnie i aktywnie udzielała się społecznie, biorąc udział w
wielu charytatywnych przedsięwzięciach, co było cechą charakterystyczną
wielu kobiet z wyższych sfer w Polsce porozbiorowej. Ponieważ pochodziła
z patriotycznego domu, nieobojętne były jej sprawy narodowe, czego nie
można powiedzieć o jej mężu, z którym różniło ją usposobienie,
zainteresowania oraz podejście do świata i ludzi. Mimo to związek
przetrwał długie lata. Józefa niewątpliwie darzyła męża silnym uczuciem i
przywiązaniem, do tego stopnia, że nie dawała wiary opowieściom o
rozrzutności i intrygach miłosnych hrabiego Szembeka, nawet wtedy, kiedy
los ich majątku był już przesądzony.
Autorka darzy szacunkiem swoją bohaterkę, powstrzymuje się jednocześnie od jednoznacznych opinii na temat jej życia, wyborów i postępowania. Stara się zachować dystans także do innych bohaterów, ocenę pozostawiając czytelnikom. Wydobyta przez nią z niepamięci Józefa z Moszyńskich Szembekowa wzbudza sympatię. Magdalena Jastrzębska pokazuje po raz pierwszy w Polsce tę kobietę i jej rodzinę. Rzuca nowe światło na tę urzekającą postać - córkę zasłużonego Polaka, którego portretował nie kto inny, jak Jan Matejko.
Magdalena
Jastrzębska umiejętnie łączy szczegół i anegdotę z szeroką perspektywą
historyczną. W
rozdziałach poświęconych życiu w rodzinnych majątkach na Wołyniu i
Podolu
występują też ludzie zupełnie historii nieznani: służący, piastunki,
guwernantki, sąsiedzi, przyjaciele i inni mieszkańcy kresowej
„atlantydy”. Nie mogło zabraknąć nawiązań do szlaków krakowskich (nic
dziwnego - wszystkie drogi prowadzą do Krakowa!), ponieważ bohaterka
często odwiedzała w grodzie wawelskim mieszkającego po powtórnym ożenku
ojca, co jest dodatkowym walorem publikacji. Mało kto wie, jaka jest
historia dworku, który tak często mijamy w okolicach krakowskiego dworca
kolejowego. Mamy doskonałą okazję, by uzupełnić swoją wiedzę na temat
tego zabytku, a także historii miasta, z którą bardzo zrośnięty był
duchowo i na którą duży wpływ wywarł Piotr Moszyński - działacz
patriotyczny i społeczny oraz kolekcjoner. Autorka cytuje w tym
kontekście słowa Ludwika Dębickiego z 1879 roku świadczące o tym
przywiązaniu:
Kraków był dlań stworzony, a on dla Krakowa [...]. w tych ramach historycznej przeszłości pięknie było tej postaci, która stała wiernie na straży arcanów życia narodowego.
Książka
nie jest wyłącznie opowieścią biograficzną, ale też barwnym opisem
arystokratycznego i ziemiańskiego stylu życia w porozbiorowej Polsce,
pokaźnych magnackich majątków, dworów kresowych oraz panujących w nich
obyczajów i zasad
wychowawczych, udanych i nieudanych małżeństw, ponadto stosunku wyższych
sfer do spraw narodowych oraz losów... legendarnych brylantów
pochodzących od hrabiny Cosel.
Recenzja pierwotnie ukazała się na blogu Szczur w antykwariacie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz