piątek, 16 października 2020

Joanna Wtulich, Ogień i lód. Trylogia lwowska #1

 



Lwów nazywany jest często małym Paryżem. Mówią, że miasto zbudowano z miłości do spokoju oraz w prawdziwie europejskim stylu i z zachowaniem delikatnego piękna. We Lwowie zawsze dominuje szczególny nastrój, jak i styl, które mają wpływ praktycznie na wszystko, co tylko znajduje się w mieście, tj. na nazwy małych sklepików i kawiarni, wyrafinowaną elewację budynków, piękne i oryginalnie zaprojektowane witryny, czy też wnętrza zabytkowych kamienic wybudowanych w centralnej części miasta. Przez cały czas swojego istnienia Lwów był bardzo dobrze znany w Europie. 

Lwów to także miasto o wielowiekowej historii, w którym splotła się kultura różnych narodów. Ciężkie i niezwykle ciekawe dzieje tego obecnie ukraińskiego miasta liczą siedem i pół wieku. Historycy ustalili bowiem, że ludzie osiedlili się na terenie współczesnego Lwowa już w V wieku. Pierwotnie ziemie te należały do Księstwa Wielkomorawskiego, a następnie do Polski. W 981 roku tereny te zostały przyłączone do Rusi Kijowskiej przez wielkiego księcia kijowskiego Włodzimierza I Wielkiego (?-1015). Z kolei w 1256 roku książę Rusi Halickiej Daniel I Romanowicz (1201-1264) założył miasto galicyjsko-wołyńskie i nazwał je imieniem swego syna Lwa. Centrum Lwowa stanowił wówczas Rynek. Miasto było bardzo dobrze chronione przez fortyfikacje zbudowane z uwzględnieniem warunków naturalnych, takich jak pagórki wzgórza Wysokiego Zamku i rzekę Pełtewę. 

Po śmierci Daniela Romanowicza, jego syn książę Lew I Halicki (ok. 1228 – ok. 1301) przeniósł do Lwowa stolicę państwa galicyjsko-wołyńskiego. Miasto pozostało stolicą przez wszystkie kolejne panowania różnych władców. W 1303 roku książę Jerzy I Lwowic (pomiędzy 1247 a 1254 – 1308) zażądał od patriarchy Konstantynopola odrębnego i niezależnego od Kijowa galicyjskiego obszaru metropolitarnego, którego centrum mieściłoby się właśnie we Lwowie. Należy pamiętać, że w książęcym Lwowie, oprócz osad ukraińskich i polskich, znajdowały się także osady niemieckie, tatarskie i ormiańskie. Wokół domów mieszczanie uprawiali ogrody, natomiast pola uprawne znajdowały się na zachodnim brzegu Pełtewy w rejonie obecnej Alei Czornowola. W 1340 roku, po otruciu przez bojarów księcia Jerzego II Trojdenowicza (ok. 1310-1340), polski król Kazimierz III Wielki (1310-1370) najechał na Lwów, splądrował miasto (zwłaszcza Wysoki Zamek) i wywiózł do Polski koronę galicyjską. Wtedy też bojarowie galicyjscy pod wodzą Dymitra Detki (?-1349) wypędzili króla Kazimierza i utworzyli republikę bojarów galicyjskich, która przetrwała dziesięć lat, a na jej czele stał wspomniany Dymitr Detko, któremu nadano tytuł „władcy Rusi”. 

 

Lwów. Plac Mariacki (obecnie Plac Mickiewicza)
Pocztówka pochodzi z około 1910 roku.

 

W roku 1349 Kazimierz III Wielki ponownie zaatakował Galicję i zdobył Lwów. Nadał miastu status stolicy Królestwa Rusi, wchodzącego w skład ówczesnej Polski z pełnymi prawami autonomicznymi. Kazimierz Wielki wraz z oblężeniem Starej Rusi podbił nowe tereny miejskie, które stały się fundamentem obecnego Lwowa. W 1370 roku, po śmierci Kazimierza Wielkiego, jego siostrzeniec, król Polski Ludwik I Węgierski (1326-1382) mianował księcia Władysława Opolczyka (pomiędzy 1326 a 1332 – 1401) zastępczym władcą Królestwa Rusi, który na siedem lat przyłączył Galicję do Węgier. Panowanie węgierskie trwało dziewięć lat, po czym w 1387 roku polskie wojska pod wodzą królowej Jadwigi Andegaweńskiej (ok. 1374-1399) ponownie podbiły Lwów. Od tej chwili miasto stało się ośrodkiem administracyjnym prowincji ruskiej. We Lwowie znajdowały się rezydencje biskupów prawosławnych, ormiańskich, rzymskokatolickich oraz unickich, a także było tam trzy gminy żydowskie (miejska, przedmiejska i karaicka). Na początku XV wieku miasto liczyło około dziesięciu tysięcy mieszkańców, a w pierwszej połowie XVIII wieku było ich już około trzydziestu tysięcy. Podstawą rozwoju gospodarczego Lwowa były handel i rzemiosło. 

Przez wiele lat Lwów był miastem, które pozostawało twierdzą i wielokrotnie musiało odpierać ataki najazdów głównie ze strony Tatarów i Turków. Przetrwało też oblężenie wojsk Bohdana Chmielnickiego (1595-1657), natomiast spłacone w 1672 roku przez Turków będących wówczas sojusznikami kozackiego hetmana Piotra Dobroszenki (1627-1698), tylko jeden raz zostało zdobyte przez wojska szwedzkie. Z kolei w 1707 roku car Piotr I Wielki (1672-1725) przybył do Lwowa celem przygotowania wyprawy przeciwko królowi Szwecji Karolowi XII Wittelsbachowi (1682-1718). W tym samym czasie Lwów odegrał ważną rolę w rozwoju kultury. Uniwersytet Lwowski, który został założony w 1661 roku był jednym z najstarszych uniwersytetów w Europie Środkowej i pierwszą wyższą uczelnią na ziemiach ukraińskich. 

W 1772 roku Lwów stał się natomiast częścią monarchii habsburskiej oraz stolicą najpiękniejszej części królestwa galicyjsko-wołyńskiego. Początkowo rząd austriacki był dość tolerancyjny dla rodzimej ludności ukraińsko-polskiej, ale potem, tj. na początku XIX wieku, władze centralne zaczęły przekształcać Lwów w miasto niemieckie. Na przykład na Uniwersytecie Lwowskim wyjątkowo został wprowadzony język niemiecki, co stało się powodem buntu antyaustriackiego w 1848 roku. Aby go powstrzymać, carskie wojsko musiało skoncentrować ostrzał na Lwowie. W czasie zamieszek najbardziej ucierpiał gmach Uniwersytetu Lwowskiego przy ulicy Teatralnej. W rezultacie cesarz austriacki zwrócił Lwowowi dawne przywileje, a zwłaszcza ten dotyczący samorządu i języka. 

 

Lwów. Stary Uniwersytet i kościół pod wezwaniem świętego Mikołaja (1851)


 W 1870 roku w wolnych wyborach została wybrana Rada Miejska. Należeli do niej wszyscy etniczni mieszkańcy Lwowa. W tym samym czasie w mieście powstały również nowe partie polityczne. Mocarstwo austriackie zburzyło mury obronne, powiększyło terytorium miasta i stworzyło warunki dla jego rozwoju. Wtedy też zbudowano nowy ratusz, operę, katedrę dominikańską, dworzec główny oraz wzniesiono wiele innych wspaniałych dla miasta budowli. Uruchomiono także tramwaj elektryczny. I tak oto wraz z historycznymi rozważaniami na temat Lwowa dochodzimy do początku XX wieku, kiedy to rozgrywa się akcja pierwszego tomu trylogii Joanny Wtulich. Główną bohaterką powieści jest młodziutka hrabianka Anna Lipińska. Wraz z ojcem i dwoma braćmi mieszka we Lwowie. Matka Anny od dawna nie żyje. Pomimo że Lipińscy posiadają też majątek w Niesłuchowie, to jednak większość czasu spędzają właśnie we Lwowie. Dzieje się tak dlatego, iż nadszedł już najwyższy czas, aby Annę wydać za mąż, a i młodzi mężczyźni też powinni pomyśleć o dobrym ożenku. W związku z tym hrabianka zaczyna prowadzić dość intensywne życie towarzyskie. Bywa na balach, chodzi do teatru, gdzie ma okazję spotkać młodych mężczyzn odpowiadających jej statusem społecznym. Pewnego dnia na jej drodze staje pułkownik Michał Dukajski. Choć praktycznie od pierwszej chwili coś ich do siebie przyciąga, to jednak Anna robi wszystko, aby tylko pozbyć się natręta. Nie jest to takie proste, ponieważ oficer jest uparty i doskonale wie, czego chce. Pomimo że przez jego życie i łóżko przewinęło się sporo kobiet, to jednak niepokorna hrabianka zaczyna spędzać mu sen z powiek. Michał wie, że ona i tylko ona musi zostać jego żoną. Czy za tym pragnieniem kryją się jedynie głębokie uczucie i pożądanie, czy może jest w tym wszystkim jakieś drugie dno, o którym Anna nie ma na razie najmniejszego pojęcia? 

Szybko okazuje się, że pułkownik Michał Dukajski nie jest jedynym mężczyzną, który upatrzył sobie młodziutką hrabiankę. Fakt, że Anna ma adoratorów wcale nie dziwi, ponieważ dziewczyna jest nad wyraz piękna i przyciąga spojrzenia mężczyzn wszędzie tam, gdzie się tylko pojawi. I tak oto pewnego dnia Anna staje się obiektem westchnień niejakiego Adama Małaszewicza. To przemysłowiec, o którym dziś powiedzielibyśmy biznesmen. Mężczyzna niedawno wrócił z Paryża i wydaje się, że jego jedynym celem jest znalezienie sobie żony. Czy zatem uda mu się zdobyć serce hrabianki? A może będzie musiał stoczyć nierówną walkę z Dukajskim, który przecież tak łatwo nie odpuści? A co na to sama zainteresowana? Którego z nich wybierze Anna Lipińska? I co najważniejsze: którego z mężczyzn zaakceptuje jej ojciec? 

 

Teatr Miejski we Lwowie na pocztówce z 1905 roku

 

Ogień i lód to nie tylko romantyczna historia z udziałem dwóch zakochanych mężczyzn i jednej kapryśnej hrabianki. Ta historia ma również drugie dno. Jest ona niezwykle istotna przede wszystkim z punktu widzenia kobiet. Jak wiadomo początek XX wieku to narodziny ruchów feministycznych, których zasadniczym celem stała się walka o prawa kobiet, szczególnie w kontekście politycznym. Kobiety dążyły do przyznania im praw wyborczych. Najbardziej znane w tej kwestii są działania sufrażystek w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Wydaje się więc, że Anna Lipińska coś na ten temat wie, gdyż podczas spotkań towarzyskich wielokrotnie wypowiada swoje zdanie w obronie kobiet, czym wprawia w zakłopotanie nie tylko swego ojca, ale też inne osoby reprezentujące starsze pokolenie, które zostało zupełnie inaczej wychowane i nie potrafi zrozumieć, że czasy się zmieniają i kobieta nie jest stworzona jedynie do zajmowania się domem, mężem i dziećmi. Anna dość jednoznacznie podkreśla, że ceni sobie niezależność i nie ma najmniejszego zamiaru podporządkować się mężczyźnie, który zdecyduje się z nią ożenić. Z drugiej strony jednak gdy w grę wchodzą uczucia, jej niezależność jakby topniała. Jest to niebezpieczna mieszanka, która może doprowadzić hrabiankę do zguby. 

Oprócz powyższego, czytelnik ma też okazję przyjrzeć się postaciom reprezentującym różne środowiska ówczesnego lwowskiego społeczeństwa, co oznacza, że może poznać różnorakie charaktery. Każdy z bohaterów jest inny i każdy ma coś innego do ukrycia. Cała opowieść posiada niepowtarzalny klimat. Joanna Wtulich przenosi czytelnika w czasy szczególne, jeśli chodzi o historię. To Polska z okresu zaborów. Pomimo że autorka bardziej skupia się na losach poszczególnych bohaterów i ich emocjach, to jednak nie zapomina o tle historycznym, a co za tym idzie, o ważnym wydarzeniu mającym miejsce 12 kwietnia 1908 roku, które ściśle związane było z Uniwersytetem Lwowskim. Wydarzenie to było owocem konfliktu pomiędzy Polakami a Ukraińcami. 

 

Panorama Lwowa przed 1924 rokiem


 Moim zdaniem Ogień i lód to doskonały wstęp do dalszej części opowieści o hrabiance Annie Lipińskiej i towarzyszących jej osobach. Jestem przekonana, że – podobnie jak w pierwszym tomie – w kolejnych częściach również nie zabraknie emocji i życiowych komplikacji. Ta powieść to moje pierwsze spotkanie z prozą Joanny Wtulich i nie ukrywam, że bardzo udane. Bohaterowie są wiarygodni i doskonale wpisani w realia, jakie panowały w ówczesnym Lwowie. Ponieważ jest to literatura typowo kobieca, polecam ją przede wszystkim kobietom. Książka jest bowiem gwarancją mile spędzonego czasu i oderwania się od trudnej obecnie rzeczywistości. To opowieść, która choć na chwilę pozwoli zapomnieć o problemach i sprawi, że przeniesiemy się na lwowskie salony, gdzie panowała swoista atmosfera tak odmienna od tej, jakiej doświadczamy dzisiaj. 

 

Agnieszka Różycka

tłumaczka, autorka, dziennikarka, eseistka



Tekst oryginalny ukazał się na blogu W krainie czytania i historii



czwartek, 1 października 2020

Dorota Ponińska, Romantyczni

 



Z powstaniem Wilna związana jest pewna legenda. Otóż którejś nocy wielkiemu księciu litewskiemu Giedyminowi (ok. 1275-1341) miał przyśnić się żelazny wilk stojący na późniejszej zamkowej górze. Kiedy książę poprosił pogańskiego litewskiego kapłana Krywe-Kryweja, aby ten wyjaśnił mu znaczenie snu, dowiedział się, iż w miejscu, gdzie w śnie stał wilk, ma stanąć zamek, zaś u jego podnóża musi być założone miasto. Książę Giedymin miał zatem bardzo poważnie potraktować słowa kapłana, co zaowocowało tym, że w 1320 roku założył miasto, które dziś znamy jako Wilno. Oczywiście jest to tylko legenda i dlatego należy potraktować ją z przymrużeniem oka. Tak naprawdę nie wiadomo, kiedy dokładnie Wilno zostało złożone, ponieważ naukowcom jak dotąd nie udało się ustalić dokładnej daty. Jedni twierdzą, że było to jeszcze przed naszą erą w epoce mezolitu, natomiast inni przypisują ten fakt średniowieczu, bo właśnie z tego okresu pochodzi pierwsza wzmianka o mieście. W 1323 roku książę Giedymin napisał bowiem list do papieża Jana XXII (ok. 1244-1334), w którym wyrażał gotowość do przyjęcia chrześcijaństwa i wtedy właśnie wspominał o Wilnie jako o stolicy Litwy.

W 1387 roku król Władysław II Jagiełło (ok. 1352-1362 – 1434) nadał Wilnu prawa magdeburskie. Od tego momentu miasto zaczęło rozwijać się jako jednostka samorządowa. Źródłem tego rozwoju stały się liczne przywileje oraz własna ewolucja miasta. Najważniejszym przywilejem okazał się ten nadany w 1441 roku przez Kazimierza Jagiellończyka (1427-1492), który wtedy nie był jeszcze królem, lecz nosił tytuł wielkiego księcia litewskiego. Przywilej ten potwierdzał otrzymane od jego ojca prawa magdeburskie. Z kolei syn Kazimierza, Zygmunt I Stary (1467-1548), nadał w 1536 roku przywilej, który oficjalnie organizował miejski ustrój Wilna. Każdy z tych dokumentów przyczynił się przede wszystkim do tego, że Wilno zaczęło stopniowo wyzwalać się spod władzy urzędników wielkoksiążęcych, czyli starosty i wojewody, którym było podporządkowane po otrzymaniu pierwszego przywileju w 1387 roku. Wilno zostało również zwolnione z szeregu świadczeń na rzecz wielkiego księcia litewskiego, czego przykładem było odstąpienie od płacenia ceł i myt czy dawania podwód. Zaczęły być także organizowane targi i jarmarki na terenie miasta, a ponadto Wilno otrzymało prawo do zakładania własnych karczem, jatek czy młynów. 

 

Dziewiętnastowieczne Wilno
  Obraz pochodzi z 1846 roku.
  autor: Marcin Zaleski (1796-1877)

                                   

Przenieśmy się jednak do Wilna z początku XIX wieku, ponieważ to właśnie na tym okresie historii miasta skupia się fabuła najnowszej powieści Doroty Ponińskiej. Jak wiadomo, panowanie rosyjskie w tamtym czasie sprawiło, że miasto utraciło swój samorządowy ustrój. Wilno stało się bowiem stolicą jednej z guberni Imperium Rosyjskiego, natomiast stanowisko prawne miasta praktycznie zrównało się z pozycją innych rosyjskich miast. Marsz Napoleona Bonapartego (1769-1821), który wiosną 1812 roku przeszedł z wielką armią przez Wilno, zdawał się zwiastować miastu lepszą przyszłość. Niestety klęska cesarza wszystkie te nadzieje zniweczyła. Co ciekawe, to właśnie w tym czasie Wilno stało się jednym z głównych centrów polskiej kultury.

Pomimo że rządy rosyjskie były dokuczliwe i posiadały charakter absolutystyczny, to jednak aż do czasu wybuchu powstania listopadowego (1830-1831) nie były tym systemem konsekwentnej rusyfikacji, jakim miały stać się później. Kiedy na początku XIX wieku na kuratora szkolnego został powołany książę Adam Czartoryski (1770-1861), zapoczątkowano tam nową erę polskiego szkolnictwa. Niezwykle prężnie rozwijał się wówczas Uniwersytet Wileński, którego profesorami byli tacy uczeni, jak matematyk Jan Śniadecki (1756-1830) i jego młodszy brat – lekarz Jędrzej Śniadecki (1768-1838), a także lekarz Józef Frank (1771-1842), ksiądz i pedagog Stanisław Bonifacy Jundziłł (1761-1847) czy historyk Joachim Lelewel (1786-1861). 

Uczelnia została założona w 1579 roku i początkowo nazywano ją Akademią, zaś pieczę nad nią sprawowali jezuici. Dopiero po wstąpieniu na tron cesarza Aleksandra I Romanowa (1777-1825), uczelnia w 1803 roku została przemianowana na uniwersytet, co miało na celu ukazać jej postępową działalność oświatową i organizacyjną. Wspomniany wyżej książę Adam Czartoryski, jako kurator okręgu naukowego, starał się obsadzić katedry uniwersyteckie ludźmi zdolnymi i mającymi już wyrobione nazwisko w świecie naukowym. Uniwersytet Wileński jeszcze bardziej niż z powodu swoich wybitnych profesorów, zasłynął wybitnymi studentami. W tym miejscu należy zatem wspomnieć przede wszystkim naszego narodowego wieszcza Adama Mickiewicza (1798-1855). Niestety wspaniały rozwój polskiej nauki na uniwersytecie zablokowały okrutne prześladowania, za którymi stał Mikołaj Nowosilcow (1761-1838). Działania Nowosilcowa bardzo mocno uderzyły w Towarzystwo Filaretów, którego prezesem był poeta Tomasz Zan (1796-1855). 

 

 Wilno. Kościół Misjonarzy

autor: Zygmunt Vogel (1764-1826)

 

Romantyczni Doroty Ponińskiej to powieść traktująca właśnie o tamtym okresie w dziejach Wilna. Akcja rozpoczyna się w 1815 roku, kiedy to czytelnik zostaje przeniesiony na Litwę do majątku Kamienickich. Poznaje nastoletniego Maurycego Kamienickiego, który choć jest postacią fikcyjną, to jednak jego powieściowe losy bardzo silnie zwiążą się z wydarzeniami, gdzie głównymi bohaterami okażą się postacie historyczne. Maurycy nie pochodzi z bogatej rodziny, ale też nie klepie biedy. Od dnia narodzin chłopak żyje z piętnem śmierci matki, która wydała ostatnie tchnienie w chwili, gdy on przychodził na świat. Ojciec nie może mu tego wybaczyć i nie omieszka mu o tym przypominać, skoro tylko najdzie go ochota. Maurycy ma też starszą siostrę, Krystynę, z którą jest mocno związany nie tylko więzami krwi, ale również emocjonalnie.

Marzeniem młodego Kamienickiego jest móc wyjechać kiedyś do Wilna i tam studiować historię. Marzenie to dodatkowo podsycają fascynujące opowieści starszego kolegi i najbliższego sąsiada, Karola, który dzięki studiom może teraz zwiedzać świat, pogłębiać wiedzę, a nade wszystko poznawać ciekawych ludzi. Maurycy pragnie dla siebie tego samego, lecz owdowiały ojciec ma w stosunku do niego zupełnie inne plany. Wygląda jednak na to, że chłopakowi uda się spełnić marzenie, bo oto przychodzi w końcu dzień, gdy Maurycy wyrusza w podróż do Wilna z głową pełną oczekiwań nie tylko na niezapomniane przygody, ale przede wszystkim na odmianę dotychczasowego życia i spotkania ludzi, którzy być może wywrą na nim niezapomniane wrażenie i pozostawią niezatarty ślad w jego życiu. Chłopak nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, jak bardzo pobyt w Wilnie odmieni jego spojrzenie na świat i otworzy mu oczy na fakty, które do tej pory były przed nim zakryte i nie miał o nich choćby najmniejszego pojęcia. Będzie też musiał przewartościować swoje życie i zmienić priorytety, ponieważ to, co do tej pory uważał za istotne, nagle przestanie mieć dla niego znaczenie.  

Dziedziniec Uniwersytetu Wileńskiego (1850)
Wilno namalowane słowami Doroty Ponińskiej jest przepiękne. Czytelnik odnosi wrażenie, że wraz z młodym Maurycym Kamienickim przemierza ulice miasta, podziwia jego zabytki, spotyka wszystkich tych ludzi, których los stawia Maurycemu na drodze, a także bierze udział w spotkaniach Promienistych, czyli członków Towarzystwa Przyjaciół Pożytecznej Zabawy, którym przewodzi wspomniany wyżej Tomasz Zan. To wszystko jest tak plastyczne i tak bardzo realne, że nagle zapominamy o otaczającej nas rzeczywistości. Chcemy pozostać w Wilnie jak najdłużej, nawet jeśli nie jest tam bezpiecznie i trzeba uciekać przed prześladowaniami Mikołaja Nowosilcowa. Ta powieść to nie tylko historia ludzi, którzy żyli przed nami, ale także potężna dawka wiedzy dotycząca tamtego niezwykle trudnego okresu w naszych dziejach. Czytelnik może bowiem przyglądać się jak wyglądało formułowanie się Filomatów i Filaretów, którzy odegrali bardzo ważną oświatową rolę wśród ówczesnej wileńskiej młodzieży.

Ci pierwsi pod przysięgą zobowiązywali się do tego, iż przez całe swoje życie będą pracować na rzecz ojczyzny, nauki oraz cnoty, zaś przykładem i radą będą wpływać na uczącą się młodzież nie tylko uniwersytecką, ale też pobierającą nauki poza uczelnią. Swoją pracę mieli kontynuować także po ukończeniu uniwersytetu. Ich głównym celem było bowiem staranie się o wydźwignięcie narodu z upadku za pomocą otwartego i legalnego działania na otaczającą ich społeczność. Duszą tego towarzystwa był poeta i tłumacz Józef Jeżowski (ok. 1793-1855). Był starszy od swoich kolegów i mógł już pochwalić się tytułem magistra na wydziale literackim, zaś w perspektywie miał objąć uniwersytecką katedrę. Każdy jego pomysł był zgodnie przyjmowany w gronie Filomatów. Bardzo często na posiedzenia Filomatów zaglądał Adam Mickiewicz, ożywiając je swoimi utworami. Filomaci starali się poznawać jak więcej młodzieży, po czym wybierali z jej grona tych zdolniejszych i porządniejszych i wciągali ich w szeregi Filaretów, czyli tajnego towarzystwa powstałego w 1820 roku z dawnych Promienistych Tomasza Zana. 

 

Jedna z ulic dziewiętnastowiecznego Wilna
autor: Zygmunt Vogel

                                                           
 

Myślę, że po przeczytaniu tej książki znacznie łatwiej będzie nam zrozumieć dylematy, z którymi zmagali się ci, dla których jedynym marzeniem było odzyskanie wolności. Znacznie łatwiej jest bowiem wczuć się w sytuację konkretnych osób, kiedy nie mamy do czynienia z suchą biografią i litanią faktów, lecz z bohaterami, którzy sprawiają wrażenie wciąż żywych. W momencie, gdy na scenie pojawia się sam Adam Mickiewicz nie sposób nie obudzić w sobie nadziei, że te wszystkie trudności i zabory już wkrótce się skończą, a ludzie znów będą wolni. Tematyka Romantycznych jest naprawdę oryginalna. Nie jest to romans, jak być może niektórzy mogliby pomyśleć, patrząc na tytuł. Zazwyczaj autorzy beletrystyki historycznej na swoich bohaterów obierają sobie głowy koronowane. W tym przypadku jest zgoła inaczej, co okazuje się niezwykle zaskakujące i jeszcze bardziej podnosi walor opowiadanej historii. Niezmiernie cieszę się, że ta powieść powstała i że została wydana. Uważam, że potrzebujemy takich właśnie książek. Książek, które czegoś nas nauczą, a nie tylko sprawią przyjemność podczas czytania i już po chwili przestaną mieć dla nas znaczenie. Moim zdaniem wielką stratą dla polskiej literatury byłoby, gdyby ta powieść nigdy nie ujrzała światła dziennego. Dlatego też niezmiernie cieszy mnie fakt, że planowana jest kontynuacja w kolejnych dwóch tomach. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko polecić Wam Romantycznych. Ta lektura to gwarancja doskonałej literatury. Tego, o czym przeczytacie w niniejszej powieści na pewno nie opowiedział Wam żaden nauczyciel na lekcjach języka polskiego. 

Agnieszka Różycka


Tekst oryginalny ukazał się na blogu W krainie czytania i historii


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...