Piękna powieść historyczna o ulotności życia w barokowym sztafażu! Pochłonęłam tę książkę w jeden dzień. Gdy czytałam Silva rerum, czułam się jak jeden z bohaterów, Jonalis, który po wykonaniu nielubianych obowiązków wsadzał nos w książkę, gdzie wrzało życie ciekawsze niż w rodzinnym domu. Dzięki powieści zapomniałam o całym bożym świecie. Nie mogę się już doczekać dalszego ciągu, kolejnego tomu sagi.
Kristina Sabaliauskaitė
stworzyła utwór imponujący niewyszukaną prostotą kompozycyjną i zarazem
głębią metafizycznego przesłania. Scenerią fabularnych wydarzeń
uczyniła odradzające się z popiołów po niszczycielskim najeździe Rosjan
(1655) Wilno, a głównymi bohaterami - polską rodzinę średniozamożnych
szlachciców. Akcja rozpoczyna się typowym dla baroku wątkiem - opisem
śmierci kota Maurycego. Zgon zwierzęcia stanie się przedmiotem rozmów
dzieci z ojcem o naturze śmierci. Pewnego dnia po uroczystym pogrzebie
kota bliźniacze rodzeństwo postanawia sprawdzić na przykładzie
zwierzaka, czy prawdziwe jest często słyszane powiedzenie o
przewracających się w grobie nieboszczykach. Dzieci przeżyją wstrząs,
gdy zobaczą zaatakowane przez wszelkie robactwo zwłoki kota. Ten wybuch gejzeru śmierci i unicestwienia zaciąży na całym późniejszym życiu Urszuli i Kazimierza Narwojszów. Dziewczynka postanowi zostać świętą, żeby nie przeistoczyć się w zgniłą, zjadaną przez robaki padlinę,
a jej brat wyrośnie na cynicznego i leniwego człowieka, przekonanego,
że wszelkie ludzkie wysiłki są nic niewarte, bo kres życiu zawsze i
bezwzględnie kładzie śmierć. Rodziców Urszuli i Kazimierza także
poznajemy w chwili, gdy pogrążona jest w żałobie po stracie kolejnego
małego dziecka. Śmierć nawiedza rodziną Narwojszów tak często, że
nieomal staje się przyczyną jej rozpadu oraz utraty wiary w Boga. Jednak
jej niszczycielską siłę uda się małżonkom pokonać. Ocalą siebie i swoją
miłość. Bo skoro nie da się przezwyciężyć świata rządzonego przez okrutny chaos, można próbować uporządkować przynajmniej niewielki jego skrawek.
Powieść
eksponuje typowe dla baroku upodobanie do procesu rozkładu, śmierci,
ostrych kontrastów, erotycznej zmysłowości i silnie odczuwanej
tożsamości religijnej. Głównym motywem - jak na nawiązanie do
poprzedników z XVII wieku przystało - jest śmierć, przemijanie, a nawet
samo umieranie i agonia, ukazywane dosadnie i bez patosu. W takiej
specyficznie stylizowanej scenerii, bardzo zmysłowej, bliskiej
parodystycznie turpizmowi, sytuuje autorka swoje owiane czarnym humorem
rozważania o sense ludzkiej egzystencji naznaczonej śmiertelnością.
Zmieniają się władcy, ustroje, obyczaje, ale ludzkie namiętności,
bolączki, wzloty i upadki, związane z lękiem przed śmiercią, pozostają
wciąż takie same.
Wyłaniający
się z utworu obraz Wilna jest wielowymiarowy i fascynujący. W XVII
wieku stolicę Wielkiego Księstwa Litewskiego tworzył konglomerat
narodowościowo-religijny, ale dominowała spolonizowana szlachta. Jednak
przesadą byłoby stwierdzenie po lekturze Silva rerum, że
dziedzictwo architektoniczne, kulturalne, zabytki, kościoły, słynni
mieszkańcy - wszystko, co stanowi o pięknie i duchu tego miasta, ma
bardzo mało wspólnego z Litwinami i innymi narodami, a bardzo dużo z
Polakami, bo nie tylko Polacy kształtowali genius loci Wilna. Myślę, że
pisarka usiłuje nam przekazać, że każda z zamieszkujących miasto przez
stulecia nacji wniosła swój niepowtarzalny pierwiastek w oblicze Wilna.
Wilno było w XVII stuleciu małą plamką na skraju chrześcijańskiego świata; składało się z zaledwie czterech dzielnic i zielonych przypominających wioski przedmieść. Owe
cztery dzielnice miały charakter wyraźnie wyznaniowy, bo zamieszkiwali
je katolicy polsko-litewscy, protestanci niemieccy, rosyjscy starowiercy
i żydzi. Do tych grup należy dodać przybyszy z całej Europy: włoskich i
francuskich artystów, hiszpańskich prawników, Holendrów, Tatarów,
Ormian i Karaimów. Po 1655 roku, mimo ogromnych zniszczeń i ogołoceń
kozackich, miasto odradza się jak feniks z popiołów i przeżywa rozkwit:
Ale
przecież to zniszczone, ograbione miasto, które nielubiący go ludzie
nazywali wsią, było na swój sposób potężne, bo z takim piekielnym uporem
zdołało się odrodzić i znów pięło sie wzwyż, i znowu w kościołach
zawieszano dzwony, i znów niesiono złote wota, i wilnianki znowu się
stroiły, i póki uniwersyteckiej biblioteki, okradzione i spalone przez
Moskwicianów, znów powoli zapełniały się książkami. [...] I Wilno
nie zniknęło z mapy świata, lecz było na niej zapisane jako stolica
europejska pośród innych większych lub mniejszych stolic i miast [...] (s. 379).
Jeśli
chodzi o przedstawione w książce realia historyczne, to myślę, że można
zaufać autorce. Napisanie trzytomowej sagi poprzedziła dekadą badań.
Pasjonujące są ukazane w Silva rerum szczegóły dotyczące
obyczajowości i życia szlachty, mieszczan, żeńskich klasztorów i żaków, a
także statusu kobiet. Prawdziwe są postacie ksieni bernardynek
Konstancji Sokolińskiej oraz Francuza Jeana de la Marsa, ludwisarza,
który odlewał wileńskie dzwony. Trzeba też wspomnieć o pobocznie
nakreślonych sylwetkach (w mało zresztą chwalebnym świetle) książąt
Radziwiłłów: Dominika Mikołaja i Janusza. Są też nawiązania do
twórczości Jana Kochanowskiego oraz wzmianki o Dworzaninie polskim Łukasza Górnickiego. Kristina Sabaliauskaitė tę
całą badaną latami materię historyczną, obyczajową i społeczną
dotyczącą epoki Rzeczpospolitej Obojga Narodów przefiltrowała przez
swoją wyobraźnię i stworzyła prawdziwie urzekający utwór literacki o
krótkotrwałości rzeczy świata ziemskiego. Silva rerum to porywający autentyzm postaci, realiów i rekwizytów połączony ze znakomitą kreacją świata fikcji.
Oprócz
sienkiewiczowskiego tchnienia, wyraźnego w opisach palenia, gwałtów,
grabienia i niszczenia Wilna przez Kozaków (z tą różnica, że Sienkiewicz
o Rosjanach pisał z konieczności językiem ezopowym), dostrzegam w Silva rerum
elementy i cechy powieści łotrzykowskiej, inaczej określanej mianem
szelmowskiej. Po części jest to romans awanturniczy, gdyż przedstawia
losy przedsiębiorczego i przebiegłego Jana Kirdeja Bironta, geniusza
retoryki, na tle prawdziwego i do pewnego stopnia satyrycznego obrazu
epoki Rzeczpospolitej Obojga Narodów. A trzeba tu podkreślić, że był to
okres niesamowitej wspólnej potęgi.
Powieść
ma wiele walorów. Zachwyciła mnie prostotą stylu, pięknym językiem,
warstwą fabularną, społeczną i filozoficzną. Utwór wyraża niepokoje
baroku: rozdwojenie między duszą i ciałem, przemijanie, strach nie tylko
przed śmiercią, ale także ukrywającym się pod różnymi postaciami
szatanem. A ukazana w Silva rerum miłość to najszczęśliwsza odmiana szaleństwa, co wcale nie znaczy, że najmniej groźna. Barokowy sztafaż jednak nie przygnębia, gdyż powieść nie jest pozbawiona szczypty subtelnego humoru.
***********************************************************
Kristina Sabaliauskaitė jest
doktorem historii sztuki, Litwinką o polskich korzeniach mieszkającą w
Londynie. Silva rerum z uwagi na wątki polskie i przywrócenie epoki
Rzeczpospolitej Obojga Narodów do masowej świadomości wywołała na Litwie głośne
kontrowersje, osiągnęła niespotykany sukces i stała się bestsellerem w krajach
nadbałtyckich. Szlakiem akcji powieści oprowadza się dzisiaj po Wilnie
wycieczki. Za obrazowanie miasta w literaturze autorka otrzymała najwyższą
nagrodę – Świętego Krzysztofa [powieść pozbawiona jest dialogów, ale można tę
cechę uznać za dodatkowy walor. Ten zabieg autorka wytłumaczyła w jednym
z wywiadów. Kto ciekaw, ten znajdzie].
Cytaty zaznaczone kursywą
pochodzą z: Silva rerum, przeł. z języka litewskiego Izabela
Korybut-Daszkiewicz, Znak, Kraków 2015.