Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sabaliauskaite Kristina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sabaliauskaite Kristina. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 czerwca 2019

„Silva Rerum” Kristiny Sabaliauskaitė, czyli szlachecki ród i jego curriculum vitae [1]





„Gdy przyszła zima i zbliżały się święta Bożego Narodzenia, Urszula coraz częściej myślała o tym, co napisane i zapisane (…), o tym, że ostatecznie wszystko mieści się między dwiema liczbami, że wszystkie święta Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy obchodzone w dzieciństwie, wszystkie podróże, łzy, pocałunki i grzechy, każda śmierć i każde narodziny, wszystkie wojny i wesela stają się w końcu tym krótkim myślnikiem pomiędzy dwiema datami; i u niej ta druga data już się przybliżała, ale jej maleństwa, urodzone podczas moru, w śmiertelnym zamęcie, były jeszcze wolne, nieprzywiązane żadnym dokumentem do bezlitosnej machiny czasu.”


Kristina Sabaliauskaitė -współczesna litewska pisarka, historyk sztuki, laureatka prestiżowych nagród literackich i finalistka Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus 2016 – jest autorką bestsellerowej sagi historycznej przedstawiającej losy szlacheckiego rodu związanego z Wilnem. W Polsce ukazały się dotychczas dwie części tej uznanej już w świecie tetralogii: Silva Rerum (nakładem Znaku) i Silva Rerum II (nakładem Wydawnictwa Literackiego); obie w znakomitym tłumaczeniu Izabeli Korybut-Daszkiewicz.

Bohaterowie

Dwie pierwsze części powieści przedstawiają burzliwe dzieje trzech pokoleń szlacheckiej rodziny Narwojszów. Poznajemy Elżbietę i Jana Macieja, którzy uciekając przed piekłem wojny i osobistymi tragediami stworzyli na odludziu Arkadię, własną oazę spokoju. Jednak ich dzieci – Urszula i Kazimierz łakną świata i chcą z życia czerpać pełnymi garściami, zrobią więc wszystko, by się z tego raju uwolnić. Pierwszy tom ukazuje ich dzieciństwo i wczesną młodość. Silva Rerum II – to kontynuacja, która obejmuje również historię następnego pokolenia. Wnikając w nią powoli zaczynamy rozumieć jak ważna jest dla Urszuli rodzina i dlaczego właśnie ona musiała przejąć odpowiedzialność za rotmistrza Jana Izydora (swojego bratanka) i jego niezbyt fortunne małżeństwo…

To oczywiście nie wszystkie literackie postacie, ponieważ autorka nie skupiła się wyłącznie na członkach rodu Narwojszów. Raczej podeszła do kreowania świata swoich bohaterów z prawdziwym rozmachem. Poznamy zatem również ich przyjaciół i wrogów, małżonków i kochanków; ludzi, którzy wpłynęli na ich los, albo stali się ślepym narzędziem losu w ich rękach. Trzeba dodać, że postacie pierwszo i drugoplanowe są wykreowane z jednakową dbałością, nigdy nie są płaskie i banalne, każda ma swoją biografię czy mikrohistorię. W tym korowodzie barwnych kreacji literackich każdy znajdzie własnych faworytów. Jestem jednak pewna, że nikt nie zdoła oprzeć się urokowi Urszuli i Jana Kirdeja Bironta - ekscentrycznej, samolubnej, nieprzewidywalnej i dumnej szlachcianki; piekielnicy z ognistym temperamentem, która z życia wyciska to, czego chce i jej wybranka: magnata, banity, mężczyzny o zgubnym uroku. Urszula i Jan Kirdej tworzą parę, która ma szansę wstąpić (o ile już nie dostąpiła tego zaszczytu) w szeregi wielkich literackich romantycznych kochanków.

Portret epoki i szeroka panorama społeczna

Mocną stroną powieści są nie tylko charyzmatyczni bohaterowie, ale również atrakcyjne tło, na którym rozgrywają się ich awanturnicze przygody. Autorka stworzyła misterną fabułę i mocno zakotwiczyła ją w XVII i XVIII wiecznej historii naszego zakątka Europy. Znaczna część akcji rozgrywa się w Wilnie, które staje się jednym z pierwszoplanowych bohaterów. Poznajemy zatem klimat i dzieje tego niezwykłego miasta oglądając je w kolejnych odsłonach: to cieszące się złotą wolnością, to dźwigające się z ruin po kolejnych tragediach i klęskach. Sabaliauskaitė stosuje polifoniczną narrację ze zmienną perspektywą. Poznajemy w ten sposób historię z punktu widzenia różnych bohaterów (przy okazji obserwując w jaki sposób czas zatacza idealne kręgi). Dodatkowo jeszcze udało się autorce uchwycić wielokulturowość Wilna przez ukazanie sytuacji jego mieszkańców – zamożnych i biednych, rodzimych, ale również cudzoziemców (zasymilowanych bądź prześladowanych), którym przecież miasto wiele zawdzięcza...

Język, styl i literackie echa

Kristina Sabaliauskaitė posługuje się pięknym literackim językiem. Jej zdania (długie, rytmiczne, eleganckie, złożone i niezwykle kunsztowne) ciągną się często przez pół strony, a zarazem z powodu swej lekkości nie wywołują znużenia. W całej powieści nie uświadczymy tradycyjnego zapisu dialogów, co nie znaczy, że ich nie ma. Wypowiedzi bowiem zostały włączone w tok narracji lub w strumień myśli. A dokonano tego tak zręcznie, że brak konwencjonalnego zapisu początkowo może umknąć uwagi. Czytając Silva Rerum – czytelnik obcuje z książką jedyną w swoim rodzaju, a zarazem mocno zakorzenioną w światowej literaturze. Odniesienia są bardziej lub mniej bezpośrednie. Polski czytelnik powinien docenić przemyconą w tekście wiedzę dotyczącą perełek naszej rodzimej literatury. Nie unikniemy wielu skojarzeń. Olga Tokarczuk trafnie określiła Silva Rerum powieścią marquezowską (przez sposób opowiadania i obecność pewnych wątków: np. proroctwa dotyczącego przyszłości rodu czy powtarzające się imiona poszczególnych członków rodziny), co nie znaczy, że książkę można tak jednoznacznie zaszufladkować. Silva Rerum to również powieść sienkiewiczowska - ze względu na klimat i przedstawioną epokę. Oczywiście obie książki powstały w zupełnie innym celu i ich twórcy przyjęli zgoła odmienną optykę. Sienkiewicz wierzył, że w obliczu wyzwania człowiek szlachetnieje, a Sabaliauskaitė widzi tę sprawę inaczej. Według niej człowiek przez całe życie miotany jest namiętnościami, a jeśli coś go zmusza do działania, to nie szlachetność, ale instynkt przetrwania. Sienkiewicz tworzył ikony (może poza Kmicicem i Bohunem), a bohaterowie litewskiej pisarki przegrywają walkę z własnymi wadami; to są ludzie przedstawieni z całym ich cudownym, czasem tragicznym skomplikowaniem… Oczywiście są i inne skojarzenia. Przyznaję, że podczas lektury ani na moment nie opuszcza mnie wrażenie, że wciąż powracam do czegoś znajomego. Bo czyż nie jesteśmy obyci z nazwiskiem Radziwiłłów? Czyż wątek miłości Jana (Delamarsa) i Cecylii mimochodem nie przypomina Nad Niemnem Orzeszkowej? Czyż wreszcie tematyka Kresów nie pozostaje nam wciąż szczególnie bliska?

Non omnis moriar [2]

„Silva rerum” czyli „sylwa”, to pamiątka rodzinna modna swego czasu w szlacheckich kręgach, stanowiąca rodzaj kroniki, biblii domowej czy poetycko-filozoficznej księgi, w której odnotowywano ważne wydarzenia: narodziny, zgony i uroczystości, ale także wysokość posagów, anegdoty, utwory literackie, sentencje, a nawet przepisy kulinarne. Ponieważ w powieści brakuje tradycyjnego zapisu dialogów, a wypowiedzi bohaterów przytacza narrator – udało się autorce upodobnić swoją książkę do szlacheckiej rodowej sylwy. Narwojszowie przywiązują wielką wagę do swojej rodowej księgi. Wierzą w moc zapisanych słów; nota w księdze jest rodzajem świadectwa istnienia. Tylko dlaczego w takim razie zabrakło w niej miejsca dla Jana Kirdeja Bironta – najważniejszej osoby w życiu Urszuli i Kazimierza?

Silva rerum to nie tylko saga rodzinna, ale również pełna epickiego rozmachu opowieść o fenomenie ludzkiego życia. Opowieść o jego naturze: namiętnościach, o walce ze słabościami i o samotności. Ale również o kapryśnej i nieprzewidywalnej Fortunie, o mrocznej, a zarazem wspaniałej epoce. O kruchości człowieka, ale przede wszystkim o jego niezwykłej zdolności do odradzania się i woli przetrwania. O tym, że im bardziej przerażające jest zagrożenie, na tym większy wysiłek potrafi się zdobyć, by przeżyć. Nawet, jeśli taki zamysł nie mieści się w Boskich planach…

Wspaniała powieść. Polecam gorąco!


1 Curriculum vitae – (łac.) przebieg życia
2 Non omnis moriar - (łac.) – „nie wszystek umrę”


Tekst oryginalny ukazał się na blogu Książki Oli

środa, 17 sierpnia 2016

Kristina Sabaliauskaite, Silva rerum






Silva rerum, cóż to za tytuł? Co oznacza to sformułowanie? Śmiem przypuszczać, że jeszcze 20-30 lat temu ten tytuł nie brzmiałby tak obco z uwagi na znacznie lepszą znajomość łaciny wśród humanistów. Jako osoba ucząca się łaciny i w liceum, i na studiach to wyrażenie nie było dla mnie obce. A cóż to właściwie jest? Silva rerum to domowa księga w rodzinach szlacheckich, popularna od XVI do połowy XVIII w., w której zapisywano ważne wydarzenia rodzinne dla kolejnych pokoleń. Wpisy często przeplatano wierszami, ciekawostkami czy rozmaitymi spostrzeżeniami. Takie zapiski prowadzi Maciej Jan Narwojsz, właściciel majątku Milikonty na Żmudzi, mąż Elżbiety i ojciec bliźniaków - Kazimierza i Urszuli.

Autorka przenosi nas na siedemnastowieczną Wileńszczyznę. Rodzina Narwojszów cudem uszła z życiem z opanowanego przez Kozaków Wilna, gdzie doszło masakry mieszkańców (1659), a obrazy rzezi stale będą ich prześladować. Później, osiadłszy w Milikontach, doświadczyli również śmierci dwojga dzieci. Pozostałe przy życiu bliźnięta - Kazimierz i Urszula - również mierzą się z problemem śmierci, czy to siostrzyczki zmarłej w niemowlęctwie, czy to stykając się z truchłem kota, co będzie miało później konsekwencje dla ich życiowych wyborów.

Aby pocieszyć żonę po śmierci dzieci, Maciej Jan tworzy dla niej przepiękny ogród i zachęca ją do urządzenia domu według swojego gustu bez oglądania się na koszty. Pozwala to Elżbiecie oderwać się od trosk i prześladujących ją koszmarów. Ale czy stworzenie raju na ziemi jest możliwe? Nad Narwojszami wisi jakieś nieszczęście, od którego nie ma ucieczki. To przeświadczenie wzmaga się z każdą przeczytaną stroną, choć niby nic strasznego się nie dzieje.

Gdy dzieci dorosną cała rodzina uda się do odradzającego się Wilna, aby tam spotkać swoje przeznaczenie w osobie Jana Kirdeja Bironta, którego życie w okrutny sposób naznaczył również najazd kozacki na stolicę Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ten zdolny cynik potrafiący manipulować ludźmi, ma w sobie niewysłowiony urok, co pozwala mu przyciągać do siebie ludzi i komenderować nimi bez najmniejszych skrupułów do momentu aż dopadnie go miłość... W przeciwieństwie do autora notki na okładce książki, który streszcza ok. 2/3 tomu, nie napiszę nic więcej na temat treści książki. :)

Tym, co przede wszystkim zwraca uwagę czytelnika to sposób prowadzenia opowieści. W tej książce nie ma dialogów. Jest tu narracja w trzeciej osobie zawierająca opis sytuacji, pełen efektownych – barokowych chciałoby się rzec – porównań i streszczenia bądź cytaty z wypowiedzi bohaterów. Akcja toczy się dość niespiesznie, ale zdecydowanie nabiera przyspieszenia w Wilnie, mieście stołecznym, odzyskującym swój blask po najeździe Kozaków sprzed 10 lat. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: umartwienie, rozkosz, niebezpieczeństwo i wiele innych emocji. Bohaterowie ulegają pokusom, popadają w niebezpieczeństwo i często jest to spowodowane naiwnością przemieszaną z pychą dwojga młodych Narwojszów. Warto też zwrócić uwagę, że wielokrotnie motywacje i sposób rozumowania bohaterów są całkowicie współczesne, co zbliża ich do czytelnika mimo historycznej stylizacji.

Uwagę zwraca opis Wilna, niewątpliwie oparty na źródłach historycznych, co nie dziwi, gdyż Autorka jest doktorem historii sztuki i - jak podkreśla w wywiadach - uważa się przede wszystkim za naukowca. Wielkim plusem powieści jest fakt, że autorka nie ukrywa polskich elementów w historii miasta, co zresztą sprowadziło na nią słowa krytyki ze strony litewskich recenzentów. Jednym z zarzutów wobec niej był język powieści, pełen archaizmów, polonizmów, co sprowokowało niezadowolenie Inspekcji Języka Litewskiego (to chyba tylko pokazuje dość chyba niezdrową atmosferę w kraju naszego sąsiada). Słowa wielkiego uznania należą się również tłumaczce - Izabeli Korybut-Daszkiewicz - za ten przekład wiernie oddający specyficzny styl pisarski.

Powieść kończy się z jednej strony śmiercią, a z drugiej wyzwoleniem, ale zostawiła niedosyt i chęć przeczytania kolejnego tomu. „Silva rerum” to książka warta uwagi i lektury nie tylko ze względu na treść. To książka ciekawa stylistycznie, początkowo niełatwa w odbiorze, wymagająca skupienia i uwagi, ale pokazująca tę wspólną historię nieco inaczej niż zrobiłby to autor polski. Jeśli chcecie zanurzyć się w pełen przeciwieństw, pokus i skrajności wiek XVII w Wilnie w interpretacji litewskiej autorki, to zachęcam. Ja z chęcią przeczytam kolejny tom tej opowieści.


A na zachętę proponuję:

Wywiad z Autorką


Tekst ukazał się na blogu Notatnik Kaye

sobota, 14 maja 2016

Kristina Sabaliauskaite, Silva rerum




Silva rerum to tetralogia (w Polsce wydano dotychczas tylko pierwszy tom), która opowiada o losach polskiej szlachty, rodziny Narwojszów. Elżbieta i Jan Maciej uciekają z kozackiej masakry w Wilnie. Od tej pory śmierć zawsze czai się w okolicy, a bliźnięta, Urszula i Kazimierz, z dziecięcą ciekawością zaglądają jej w oczy. Szybko odkrywają, co dzieje się z ciałem po śmierci i ta wiedza nie pozostaje bez wpływu na ich młodzieńcze decyzje. Tłem dla ich dziejów jest siedemnastowieczna Litwa i nasza wspólna burzliwa historia.

Sam opis fabuły mówi niewiele, ale dajcie mi chwilę, a przekonam Was, że Silva rerum naprawdę zasługuje na uwagę.

Zacząć trzeba od tajemniczego tytułu. Sylwy istniały naprawdę i były to księgi, w których spisywano historię rodziny. Każde ważne wydarzenie było skrzętnie odnotowywane, ale do takiego pamiętnika trafiały też różnego rodzaju błahostki, łącznie z wprawkami poetyckimi autorów. A jeśli dodać do tego relacje z podróży, cytaty i zabawne anegdoty, okazuje się, że silva rerum to daleki przodek Facebooka.

Książki Kristiny Sabaliauskaitė to sylwa podwójna – taką księgę tworzył Jan Maciej, ale i sama powieść jest zapisem historii Narwojszów. Musicie wiedzieć, że autorka włożyła mnóstwo pracy w to, żeby była to opowieść jak najbardziej wiarygodna. Rzecz jasna jest to fikcja, ale osadzona w prawdziwych wydarzeniach, a niektóre postaci istniały naprawdę. Sabaliauskaitė wertowała archiwa, wczytywała się w prawdziwe sylwy i weryfikowała różne wersje historii Litwy.

Wilno stało się właściwie jednym z bohaterów tej książki. Barwne, wielokulturowe i bogate miasto zostało w niej odtworzone tak pieczołowicie, że czytelnik może niemal usłyszeć zgiełk tych starych uliczek. Miasto litewskie, ale po trochu też rosyjskie, niemieckie i polskie, ciągle szukające swojej drogi było czymś więcej niż tłem dla losów Narwojszów. Różne odsłony, przemiany Wilna szczególnie współgrają z rozwojem jednego z bliźniąt, Kazimierza. Silva rerum jest jego bildungsroman, a momentami nawet powieścią przygodowo-awanturniczą.

BAROK I BALANS

Fabuła jest ciekawa, ale Silva rerum najbardziej zaskakuje formą. Musicie wiedzieć, że autorka jest historykiem sztuki i szczególnie fascynuje ją barok. Chciała dać temu wyraz w powieści i doprowadzić do balansu między przepychem i ascezą. Zauważycie to w treści, ale w formie moglibyście wcale nie zwrócić na to uwagi. A to dlatego, że wszystko w niej doskonale gra! Ogromna w tym zasługa Izabeli Korybut-Daszkiewicz, która przełożyła kunsztowna prozę litewskiej pisarki.

Gwarantuję, że przez kilkadziesiąt pierwszych stron można nie zorientować się, że w tej książce w ogóle nie ma dialogów! Można nie zauważyć, że zdania są niespotykanie długie i ciągną się przez całe strony. A najlepsze jest to, że książka napisana tak rzetelnie przez naukowca (autorka jest historykiem sztuki), ani trochę nie jest przeintelektualizowana. Czuje się, że to jest dobra literatura, ale czyta się przyjemnie.

Odczytacie ją na kilka sposobów, zobaczycie w niej powieść historyczną albo przygodową. Może zwrócicie uwagę na opowieść o życiu ówczesnych kobiet. Prawdopodobnie wyczujecie nutkę realizmu magicznego w swojskiej odsłonie o oczach bazyliszka. Ale jedno jest pewne – będziecie chcieli więcej.
 
 
Tekst ukazał się na blogu Ekruda - blog o literaturze
 
 

wtorek, 3 listopada 2015

Ludzkie namiętności i bolączki w scenerii siedemnastowiecznego Wilna w powieści "Silva rerum"





Piękna powieść historyczna o ulotności życia w barokowym sztafażu! Pochłonęłam tę książkę w jeden dzień. Gdy czytałam Silva rerum, czułam się jak jeden z bohaterów, Jonalis, który po wykonaniu nielubianych obowiązków wsadzał nos w książkę, gdzie wrzało życie ciekawsze niż w rodzinnym domu. Dzięki powieści zapomniałam o całym bożym świecie. Nie mogę się już doczekać dalszego ciągu, kolejnego tomu sagi.

Kristina Sabaliauskaitė  stworzyła utwór imponujący niewyszukaną prostotą kompozycyjną i zarazem głębią metafizycznego przesłania. Scenerią fabularnych wydarzeń uczyniła odradzające się z popiołów po niszczycielskim najeździe Rosjan (1655) Wilno, a głównymi bohaterami - polską rodzinę średniozamożnych szlachciców. Akcja rozpoczyna się typowym dla baroku wątkiem - opisem śmierci kota Maurycego. Zgon zwierzęcia stanie się przedmiotem rozmów dzieci z ojcem o naturze śmierci. Pewnego dnia po uroczystym pogrzebie kota bliźniacze rodzeństwo postanawia sprawdzić na przykładzie zwierzaka, czy prawdziwe jest często słyszane powiedzenie o przewracających się w grobie nieboszczykach. Dzieci przeżyją wstrząs, gdy zobaczą zaatakowane przez wszelkie robactwo zwłoki kota. Ten wybuch gejzeru śmierci i unicestwienia zaciąży na całym późniejszym życiu Urszuli i Kazimierza Narwojszów. Dziewczynka postanowi zostać świętą, żeby nie przeistoczyć się w zgniłą, zjadaną przez robaki padlinę, a jej brat wyrośnie na cynicznego i leniwego człowieka, przekonanego, że wszelkie ludzkie wysiłki są nic niewarte, bo kres życiu zawsze i bezwzględnie kładzie śmierć. Rodziców Urszuli i Kazimierza także poznajemy w chwili, gdy pogrążona jest w żałobie po stracie kolejnego małego dziecka. Śmierć nawiedza rodziną Narwojszów tak często, że nieomal staje się przyczyną jej rozpadu oraz utraty wiary w Boga. Jednak jej niszczycielską siłę uda się małżonkom pokonać. Ocalą siebie i swoją miłość. Bo skoro nie da się przezwyciężyć świata rządzonego przez okrutny chaos, można próbować uporządkować przynajmniej niewielki jego skrawek.

Powieść eksponuje typowe dla baroku upodobanie do procesu rozkładu, śmierci, ostrych kontrastów, erotycznej zmysłowości i silnie odczuwanej tożsamości religijnej.  Głównym motywem - jak na nawiązanie do poprzedników z XVII wieku przystało - jest śmierć, przemijanie, a nawet samo umieranie i agonia, ukazywane dosadnie i bez patosu. W takiej specyficznie stylizowanej scenerii, bardzo zmysłowej, bliskiej parodystycznie turpizmowi, sytuuje autorka swoje owiane czarnym humorem rozważania o sense ludzkiej egzystencji naznaczonej śmiertelnością. Zmieniają się władcy, ustroje, obyczaje, ale ludzkie namiętności, bolączki, wzloty i upadki, związane z lękiem przed śmiercią, pozostają wciąż takie same.

Wyłaniający się z utworu obraz Wilna jest wielowymiarowy i fascynujący. W XVII wieku stolicę Wielkiego Księstwa Litewskiego tworzył konglomerat narodowościowo-religijny, ale dominowała spolonizowana szlachta. Jednak przesadą byłoby stwierdzenie po lekturze Silva rerum, że dziedzictwo architektoniczne, kulturalne, zabytki, kościoły, słynni mieszkańcy - wszystko, co stanowi o pięknie i duchu tego miasta, ma bardzo mało wspólnego z Litwinami i innymi narodami, a bardzo dużo z Polakami, bo nie tylko Polacy kształtowali genius loci Wilna. Myślę, że pisarka usiłuje nam przekazać, że każda z zamieszkujących miasto przez stulecia nacji wniosła swój niepowtarzalny pierwiastek w oblicze Wilna.

Wilno było w XVII stuleciu małą plamką na skraju chrześcijańskiego świata; składało się z zaledwie czterech dzielnic i zielonych przypominających wioski przedmieść. Owe cztery dzielnice miały charakter wyraźnie wyznaniowy, bo zamieszkiwali je katolicy polsko-litewscy, protestanci niemieccy, rosyjscy starowiercy i żydzi. Do tych grup należy dodać przybyszy z całej Europy: włoskich i francuskich artystów, hiszpańskich prawników, Holendrów, Tatarów, Ormian i Karaimów. Po 1655 roku, mimo ogromnych zniszczeń i ogołoceń kozackich, miasto odradza się jak feniks z popiołów i przeżywa rozkwit:

Ale przecież to zniszczone, ograbione miasto, które nielubiący go ludzie nazywali wsią, było na swój sposób potężne, bo z takim piekielnym uporem zdołało się odrodzić i znów pięło sie wzwyż, i znowu w kościołach zawieszano dzwony, i znów niesiono złote wota, i wilnianki znowu się stroiły, i póki uniwersyteckiej biblioteki, okradzione i spalone przez Moskwicianów, znów powoli zapełniały się książkami. [...] I Wilno nie zniknęło z mapy świata, lecz było na niej zapisane jako stolica europejska pośród innych większych lub mniejszych stolic i miast [...] (s. 379).

Jeśli chodzi o przedstawione w książce realia historyczne, to myślę, że można zaufać autorce. Napisanie trzytomowej sagi poprzedziła dekadą badań. Pasjonujące są ukazane w Silva rerum szczegóły dotyczące obyczajowości i życia szlachty, mieszczan, żeńskich klasztorów i żaków, a także statusu kobiet. Prawdziwe są postacie ksieni bernardynek Konstancji Sokolińskiej oraz Francuza Jeana de la Marsa, ludwisarza, który odlewał wileńskie dzwony. Trzeba też wspomnieć o pobocznie nakreślonych sylwetkach (w mało zresztą chwalebnym świetle) książąt Radziwiłłów: Dominika Mikołaja i Janusza. Są też nawiązania do twórczości Jana Kochanowskiego oraz wzmianki o Dworzaninie polskim Łukasza Górnickiego. Kristina Sabaliauskaitė tę całą badaną latami materię historyczną, obyczajową i społeczną dotyczącą epoki Rzeczpospolitej Obojga Narodów przefiltrowała przez swoją wyobraźnię i stworzyła prawdziwie urzekający utwór literacki o krótkotrwałości rzeczy świata ziemskiego. Silva rerum to porywający autentyzm postaci, realiów i rekwizytów połączony ze znakomitą kreacją świata fikcji.

Oprócz sienkiewiczowskiego tchnienia, wyraźnego w opisach palenia, gwałtów, grabienia i niszczenia Wilna przez Kozaków (z tą różnica, że Sienkiewicz o Rosjanach pisał z konieczności językiem ezopowym), dostrzegam w Silva rerum elementy i cechy powieści łotrzykowskiej, inaczej określanej mianem szelmowskiej. Po części jest to romans awanturniczy, gdyż przedstawia losy przedsiębiorczego i przebiegłego Jana Kirdeja Bironta, geniusza retoryki, na tle prawdziwego i do pewnego stopnia satyrycznego obrazu epoki Rzeczpospolitej Obojga Narodów. A trzeba tu podkreślić, że był to okres niesamowitej wspólnej potęgi.

Powieść ma wiele walorów. Zachwyciła mnie prostotą stylu, pięknym językiem, warstwą fabularną,  społeczną i filozoficzną. Utwór wyraża niepokoje baroku: rozdwojenie między duszą i ciałem, przemijanie, strach nie tylko przed śmiercią, ale także ukrywającym się pod różnymi postaciami szatanem. A ukazana w Silva rerum miłość to najszczęśliwsza odmiana szaleństwa, co wcale nie znaczy, że najmniej groźna. Barokowy sztafaż jednak nie przygnębia, gdyż powieść nie jest pozbawiona szczypty subtelnego humoru.

 

 ***********************************************************

Kristina Sabaliauskaitė jest doktorem historii sztuki, Litwinką o polskich korzeniach mieszkającą w Londynie. Silva rerum z uwagi na wątki polskie i przywrócenie epoki Rzeczpospolitej Obojga Narodów do masowej świadomości wywołała na Litwie głośne kontrowersje, osiągnęła niespotykany sukces i stała się bestsellerem w krajach nadbałtyckich. Szlakiem akcji powieści oprowadza się dzisiaj po Wilnie wycieczki. Za obrazowanie miasta w literaturze autorka otrzymała najwyższą nagrodę – Świętego Krzysztofa [powieść pozbawiona jest dialogów, ale można tę cechę uznać za dodatkowy walor.  Ten zabieg autorka wytłumaczyła w jednym z wywiadów. Kto ciekaw, ten znajdzie].

  Cytaty zaznaczone kursywą pochodzą z: Silva rerum, przeł. z języka litewskiego Izabela Korybut-Daszkiewicz, Znak, Kraków 2015.

Recenzja ukazała się na blogu Szczur w antykwariacie

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...