piątek, 24 lipca 2015

Osobowość "dzienna" i "nocna" Jarosława Iwaszkiewicza


Kim byli przyjaciele Iwaszkiewicza, jaki wpływ wywarła na niego jedna z najwybitniejszych polskich rodzin na Ukrainie, czyli rodzina Szymanowskich, w jakich domach zatrudniał się jako korepetytor, jak wyglądała podróż pisarza do Heidelbergu sześć lat przed Hitlerem, który był wtedy   jak potem wspominał  w powietrzu, szukano go, pragnienie powszechne wzdychało do niego, jakie obyczajowe ekscesy wywoływał i jak mu się wiodło w związku małżeńskim z Lilpopówną? Tego dowiedzieć się można z pierwszego tomu książki Inne życie. Biografia Jarosława Iwaszkiewicza, która ukazała się nakładem wydawnictwa Iskry.
Jej autor, Radosław Romaniuk, wykonał tytaniczną pracę, odtwarzając drobiazgowo pierwszy, mniej znany, okres życia Jarosława Iwaszkiewicza. Związany jest on z ukraińskim Kalnikiem, Elizawetgradem (dziś Kirowogradem), Kijowem, a także z przed- i międzywojenną Warszawą. Udało się mu stworzyć bogatą i fascynującą opowieść o wyjątkowym człowieku i burzliwych czasach, w których przyszło mu żyć.

       Opisując ukraiński okres życia Iwaszkiewicza, jego dzieciństwo na przełomie XIX i XX wieku na Podolu, Romaniuk wskrzesił umarły świat, w którym chłopiec uczył się skomplikowanej hierarchii społecznej i towarzyskiej pogranicza, osobliwej mieszanki demokratyzmu i elitaryzmu. W Kalniku żyli bowiem obok siebie ukraińscy chłopi, służba, żydowscy kupcy, ukraińscy i polscy pracownicy cukrowni, ilinieccy księża, ziemiańskie rodziny z sąsiedztwa o różnym statusie materialnym i społecznym. W takim wielokulturowym otoczeniu dorastał przyszły pisarz, co zaważy na całej jego biografii. 


       Publikacja jest wspaniałą opowieścią także o symbolach kresowej kultury, o wysepkach polskości w szumiącym morzu pszenicznej Ukrainy, na przykład o „Tymoszówce” – wiejskiej posiadłości Szymanowskich, która –  jak podkreśla Romaniuk –  dzięki światowemu powodzeniu muzyki Karola Szymanowskiego stała się legendą światową, wschodnią arkadią, której duch panuje w utworach napisanych przezeń przed 1917 rokiem. Do krainy dzieciństwa, Tymoszówki, wróci Iwaszkiewicz sześć lat później, po zdaniu matury w 1912 roku. Sąsiadami Szymanowskich była wówczas rosyjska rodzina Dawydowów, w której majątku –  o czym warto wspomnieć –  trzykrotnie gościł Aleksander Puszkin. W czasie drugiego pobytu w Tymoszówce Iwaszkiewicz stał się polskim poetą, gdyż jako język swojej twórczości wybrał ostatecznie polski. Niezwykle interesujące są również obszerne fragmenty opowiadające o zakątkach Polski, które odcisnęły duże piętno na Iwaszkiewiczu, choćby o położonych między Brzezinami, Łodzią a Strykowem Byszewach. 

      Usytuowanemu w tej miejscowości dworowi zawdzięczał pisarz liczne motywy swojej późniejszej twórczości, które Romaniuk stara się dokładnie wyłuskać. Wątek złożonych relacji między literaturą a biografią jest zresztą jednym z najważniejszych w jego pokaźnej rozmiarami książce. Potem były jeszcze Stawiszcze, gdzie Iwaszkiewicz pracował jako nauczyciel syna Witolda Hanickiego, administratora dób rodu Branickich, Krasnosiółka, w której uczył młodsze pokolenie podolskiej rodziny Lipkowskich, a także Tokarówka, do której podróż pisarza w przededniu wybuchu wojny stanie się zakończeniem jego kontaktów ze szlachecką Ukrainą. W 1917 roku zaczęto burzyć ośrodki kultury polskiej na Ukrainie. Do Iwaszkiewicza dochodziły, jak napisał później w Książce moich wspomnień, złowieszcze wieści: Tymoszówka Szymanowskich, Ryżawka Iwańskich, Hajworon Rzewuskich padały pod niszczycielską ręką. Fortepian Szymanowskiego spoczął w stawie, portret Balzaka u Rzewuskich spalono, kolekcję obrazów Iwańskiego wywieziono do małego muzeum w Humaniu, a dom cioci Masi zrównano z ziemią. Romaniuk zwraca przy tym uwagę, że Iwaszkiewicz bardziej mitologizował, niż pisał zgodnie z prawdą historyczną (dwór w Tymoszówce został zniszczony później, po 1920 roku, a fortepian zabrali sami Szymanowscy), co nie zmienia faktu, że w wyniku wojennej zawieruchy oraz niszczycielskiej siły bolszewików polskie dwory przekształciły się bezpowrotnie we wraki w burzliwym morzu. Rozdziały poświęcone dworom, w którym pisarz zmuszony był przez okoliczności życiowe zdobywać środki na życie, są jednymi z najciekawszych i najbardziej poruszających, ponieważ ukazują wachlarz odmian polskiego życia na Ukrainie. Choćby z tego powodu warto sięgnąć po tę biografię –  aby poznać obyczaje, kulturę i sposób życia Polaków na ukraińskiej prowincji, na wysepkach polskości, przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Ukraina już na zawsze będzie dla autora Sławy i chwały skradzioną ziemią i moim życiem ukradzionym –  elementem, który będzie starał się odzyskać w literaturze i muzyce, którym poświęci swoje życie.

      Romaniuk, przedstawiając drobiazgowo barwne koleje losu pisarza, opowiada także polskie – używając słów samego Iwaszkiewicza z wiersza Do Pawła Valery –  splątane ślady na kartach historii. Pisząc o kijowskich latach szkolnych przyszłego pisarza, autor biografii maluje dramat pokolenia dorastającego w przededniu wojny światowej i rewolucji, przedwcześnie dojrzałego, intensywnie wykorzystującego czas, który zostanie odebrany, pokolenia, nad którym wisi miecz historii. Truizmem byłoby stwierdzenie, że przemiany polityczno-gospodarcze będą wpływać na wybory dokonywane przez przyszłego pisarza, kształtować jego stosunek do polskości, obowiązków patriotycznych, literatury, Ukrainy i Polski. Wspominając po latach podróże do Byszew, napisze Iwaszkiewicz: nie można powiedzieć, abym był podówczas zrusyfikowany, ale brak oporu ze strony rosyjskiego społeczeństwa wciągał mnie po trosze w tamtą kulturę. W 1914 roku, jako że nie był urodzonym żołnierzem ani rosyjskim patriotą, wybrał instynkt życia i tworzenia dyktowany przez kondycję artysty i pozostanie tak obranej drodze wierny do końca. Jak zauważa Romaniuk, w życiorysie Iwaszkiewicza model ten będzie się powtarzał w bardziej skomplikowanych moralnie wariantach.

    Nie brakuje, oczywiście, w publikacji wzmianek o homoerotycznych fascynacjach i przyjaźniach Iwaszkiewicza. Biograf opisuje, jak się rodził erotyzm pisarza, zaznaczając, że nigdy nie był to homoseksualizm walczący  ani o prawa do realizacji miłości, ani też z samym ukierunkowaniem uczucia. Romaniuk nie epatuje jednak czytelnika tym wątkiem życiorysu pisarza, starannie wyważa proporcje i unika związanych z tym niepotrzebnych dywagacji, charakterystycznych dla epoki politycznej poprawności.

     Autor nie formułuje także jednoznacznych sądów na temat życia i twórczości Iwaszkiewicza, którego osobowość była pełna sprzeczności, wręcz przeciwnie - oceny i interpretacje pozostawia czytelnikom. Wizerunek autora Brzeziny wyłaniający się z publikacji, daleki jest od marmurowej posągowości. Staje przed nami człowiek o osobowości z jej stroną „dzienną” i „nocną”: pełen wzniosłych ideałów i celów, kochający życie nieoglądające się za siebie i czerpiący z niego garściami, przywiązany do rodziny, tęskniący za nią, gdy przebywał w oddaleniu, ale jednocześnie buntujący się przeciwko mieszczańskim wartościom, skłonny do popadania w depresję i męczący się życiem codziennym. Wszechstronnie utalentowany (dziś zapomina się, iż był również doskonałym muzykiem, a także dobrze zapowiadającym się aktorem), władający kilkoma językami, znakomity poeta i pisarz, ale zarazem zbyt mało pewny swojej wartości jako literat, marzący, by zostać, jak to ujmował, przeciętnie dobrym pisarzem. Kochający przebywać w blasku życia towarzyskiego, ale równocześnie mający kompleksy młodego twórcy i nieśmiały, nawet wtedy, kiedy skamandryci tworzyli już tę znaną bandę na półpiętrze –  jak wspominała Ola Watowa. Czuł, że odstawał od towarzystwa zbierającego się w Ziemiańskiej, skarżył się, że traktuje go jak popychadło, co chyba nie było dalekie od prawdy, gdyż –  jak zaznacza Romaniuk –  Lechoń uważał, że jest nieinteligentny, a Słonimski ukuł eufemizm, że Jarosław ma „Londyn w głowie”, więc nie należy jego twórczości traktować poważnie. Po śmierci teścia potrafił jednak ten poeta wykazać zmysł praktyczny i nieźle prowadzić interesy w okresie największego kryzysu gospodarczego XX wieku.

      Tom pierwszy biografii Jarosława Iwaszkiewicza to nie tylko niesamowicie zajmujący i szczegółowy opis życia oraz twórczości jednego z najwybitniejszych i najbardziej kontrowersyjnych zarazem polskich pisarzy dwudziestowiecznych, lecz także imponujący fresk Ukrainy i Polski w latach 1894–1939, europejskiej sceny politycznej tego okresu oraz bogatej polskiej kultury, kształtującej się na tle wiekopomnych i tragicznych w swych skutkach wydarzeń. Lektura książki Radosława Romaniuka pozwala prześledzić także losy innych luminarzy polskiej sztuki, których ścieżki przeplatały się z zawiłymi i dziwnymi drogami pisarza. Wiele obszernych fragmentów publikacji to doskonałe przyczynki do portretów przyjaciół i współpracowników Iwaszkiewicza z czasów jego dzieciństwa, młodości i dorosłego życia. Oczywiście, o niektórych z nich sporo już wiemy, ale większość została zapomniana i domaga się większej uwagi. Lektura tomu pierwszego, mistrzowsko napisanego, wręcz z epickim rozmachem, to wspaniałe doświadczenie poznawcze, naturalnie zaostrzająca jedynie apetyt. Każe czytelnikom z niecierpliwością czekać na tom kolejny, który będzie dotyczyć, jak nietrudno się domyślić, losów autora Panien z wilka w czasie drugiej wojny światowej oraz jego wyborów powojennych. Można żywić nadzieję, że dowiemy się czegoś nowego, gdyż nawet dla córki Iwaszkiewicza, Marii, przedstawione w tomie pierwszym informacje o jej ojcu były sporym zaskoczeniem  - szczególnie te, dotyczące ukraińskiego etapu jego biografii.

Recenzja ukazała się na portalu Granice.pl i blogu Szczur w antykwariacie

4 komentarze:

  1. O proszę! Pan Romaniuk - bohater wczorajszego spotkania w Sandomierzu! Cieszę się, że mogłam posłuchać, zobaczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! Zatem będę wypatrywać na Twoim blogu relacji ze spotkania. Czy autor zdradził, kiedy ukaże się tom drugi biografii?

      Usuń
  2. Iwaszkiewicz sam opisał swój pobyt na Kresach w książce "Książka moich wspomnień". I miał wręcz haniebny stosunek do Kresów. Cytuję Iwaszkiewicza:
    „Katastrofa roku 1917-1918 była tylko jak gdyby coup de grace dla klasy, która nie miała zdolności do życia. Kultura polska na Ukrainie była wspaniałym kwiatem bez łodygi i musiała prędzej czy później uwiędnąć.”

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za informację o tej książce. Iwaszkiewicz mnie intryguje. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...