wtorek, 3 listopada 2015

Ludzkie namiętności i bolączki w scenerii siedemnastowiecznego Wilna w powieści "Silva rerum"





Piękna powieść historyczna o ulotności życia w barokowym sztafażu! Pochłonęłam tę książkę w jeden dzień. Gdy czytałam Silva rerum, czułam się jak jeden z bohaterów, Jonalis, który po wykonaniu nielubianych obowiązków wsadzał nos w książkę, gdzie wrzało życie ciekawsze niż w rodzinnym domu. Dzięki powieści zapomniałam o całym bożym świecie. Nie mogę się już doczekać dalszego ciągu, kolejnego tomu sagi.

Kristina Sabaliauskaitė  stworzyła utwór imponujący niewyszukaną prostotą kompozycyjną i zarazem głębią metafizycznego przesłania. Scenerią fabularnych wydarzeń uczyniła odradzające się z popiołów po niszczycielskim najeździe Rosjan (1655) Wilno, a głównymi bohaterami - polską rodzinę średniozamożnych szlachciców. Akcja rozpoczyna się typowym dla baroku wątkiem - opisem śmierci kota Maurycego. Zgon zwierzęcia stanie się przedmiotem rozmów dzieci z ojcem o naturze śmierci. Pewnego dnia po uroczystym pogrzebie kota bliźniacze rodzeństwo postanawia sprawdzić na przykładzie zwierzaka, czy prawdziwe jest często słyszane powiedzenie o przewracających się w grobie nieboszczykach. Dzieci przeżyją wstrząs, gdy zobaczą zaatakowane przez wszelkie robactwo zwłoki kota. Ten wybuch gejzeru śmierci i unicestwienia zaciąży na całym późniejszym życiu Urszuli i Kazimierza Narwojszów. Dziewczynka postanowi zostać świętą, żeby nie przeistoczyć się w zgniłą, zjadaną przez robaki padlinę, a jej brat wyrośnie na cynicznego i leniwego człowieka, przekonanego, że wszelkie ludzkie wysiłki są nic niewarte, bo kres życiu zawsze i bezwzględnie kładzie śmierć. Rodziców Urszuli i Kazimierza także poznajemy w chwili, gdy pogrążona jest w żałobie po stracie kolejnego małego dziecka. Śmierć nawiedza rodziną Narwojszów tak często, że nieomal staje się przyczyną jej rozpadu oraz utraty wiary w Boga. Jednak jej niszczycielską siłę uda się małżonkom pokonać. Ocalą siebie i swoją miłość. Bo skoro nie da się przezwyciężyć świata rządzonego przez okrutny chaos, można próbować uporządkować przynajmniej niewielki jego skrawek.

Powieść eksponuje typowe dla baroku upodobanie do procesu rozkładu, śmierci, ostrych kontrastów, erotycznej zmysłowości i silnie odczuwanej tożsamości religijnej.  Głównym motywem - jak na nawiązanie do poprzedników z XVII wieku przystało - jest śmierć, przemijanie, a nawet samo umieranie i agonia, ukazywane dosadnie i bez patosu. W takiej specyficznie stylizowanej scenerii, bardzo zmysłowej, bliskiej parodystycznie turpizmowi, sytuuje autorka swoje owiane czarnym humorem rozważania o sense ludzkiej egzystencji naznaczonej śmiertelnością. Zmieniają się władcy, ustroje, obyczaje, ale ludzkie namiętności, bolączki, wzloty i upadki, związane z lękiem przed śmiercią, pozostają wciąż takie same.

Wyłaniający się z utworu obraz Wilna jest wielowymiarowy i fascynujący. W XVII wieku stolicę Wielkiego Księstwa Litewskiego tworzył konglomerat narodowościowo-religijny, ale dominowała spolonizowana szlachta. Jednak przesadą byłoby stwierdzenie po lekturze Silva rerum, że dziedzictwo architektoniczne, kulturalne, zabytki, kościoły, słynni mieszkańcy - wszystko, co stanowi o pięknie i duchu tego miasta, ma bardzo mało wspólnego z Litwinami i innymi narodami, a bardzo dużo z Polakami, bo nie tylko Polacy kształtowali genius loci Wilna. Myślę, że pisarka usiłuje nam przekazać, że każda z zamieszkujących miasto przez stulecia nacji wniosła swój niepowtarzalny pierwiastek w oblicze Wilna.

Wilno było w XVII stuleciu małą plamką na skraju chrześcijańskiego świata; składało się z zaledwie czterech dzielnic i zielonych przypominających wioski przedmieść. Owe cztery dzielnice miały charakter wyraźnie wyznaniowy, bo zamieszkiwali je katolicy polsko-litewscy, protestanci niemieccy, rosyjscy starowiercy i żydzi. Do tych grup należy dodać przybyszy z całej Europy: włoskich i francuskich artystów, hiszpańskich prawników, Holendrów, Tatarów, Ormian i Karaimów. Po 1655 roku, mimo ogromnych zniszczeń i ogołoceń kozackich, miasto odradza się jak feniks z popiołów i przeżywa rozkwit:

Ale przecież to zniszczone, ograbione miasto, które nielubiący go ludzie nazywali wsią, było na swój sposób potężne, bo z takim piekielnym uporem zdołało się odrodzić i znów pięło sie wzwyż, i znowu w kościołach zawieszano dzwony, i znów niesiono złote wota, i wilnianki znowu się stroiły, i póki uniwersyteckiej biblioteki, okradzione i spalone przez Moskwicianów, znów powoli zapełniały się książkami. [...] I Wilno nie zniknęło z mapy świata, lecz było na niej zapisane jako stolica europejska pośród innych większych lub mniejszych stolic i miast [...] (s. 379).

Jeśli chodzi o przedstawione w książce realia historyczne, to myślę, że można zaufać autorce. Napisanie trzytomowej sagi poprzedziła dekadą badań. Pasjonujące są ukazane w Silva rerum szczegóły dotyczące obyczajowości i życia szlachty, mieszczan, żeńskich klasztorów i żaków, a także statusu kobiet. Prawdziwe są postacie ksieni bernardynek Konstancji Sokolińskiej oraz Francuza Jeana de la Marsa, ludwisarza, który odlewał wileńskie dzwony. Trzeba też wspomnieć o pobocznie nakreślonych sylwetkach (w mało zresztą chwalebnym świetle) książąt Radziwiłłów: Dominika Mikołaja i Janusza. Są też nawiązania do twórczości Jana Kochanowskiego oraz wzmianki o Dworzaninie polskim Łukasza Górnickiego. Kristina Sabaliauskaitė tę całą badaną latami materię historyczną, obyczajową i społeczną dotyczącą epoki Rzeczpospolitej Obojga Narodów przefiltrowała przez swoją wyobraźnię i stworzyła prawdziwie urzekający utwór literacki o krótkotrwałości rzeczy świata ziemskiego. Silva rerum to porywający autentyzm postaci, realiów i rekwizytów połączony ze znakomitą kreacją świata fikcji.

Oprócz sienkiewiczowskiego tchnienia, wyraźnego w opisach palenia, gwałtów, grabienia i niszczenia Wilna przez Kozaków (z tą różnica, że Sienkiewicz o Rosjanach pisał z konieczności językiem ezopowym), dostrzegam w Silva rerum elementy i cechy powieści łotrzykowskiej, inaczej określanej mianem szelmowskiej. Po części jest to romans awanturniczy, gdyż przedstawia losy przedsiębiorczego i przebiegłego Jana Kirdeja Bironta, geniusza retoryki, na tle prawdziwego i do pewnego stopnia satyrycznego obrazu epoki Rzeczpospolitej Obojga Narodów. A trzeba tu podkreślić, że był to okres niesamowitej wspólnej potęgi.

Powieść ma wiele walorów. Zachwyciła mnie prostotą stylu, pięknym językiem, warstwą fabularną,  społeczną i filozoficzną. Utwór wyraża niepokoje baroku: rozdwojenie między duszą i ciałem, przemijanie, strach nie tylko przed śmiercią, ale także ukrywającym się pod różnymi postaciami szatanem. A ukazana w Silva rerum miłość to najszczęśliwsza odmiana szaleństwa, co wcale nie znaczy, że najmniej groźna. Barokowy sztafaż jednak nie przygnębia, gdyż powieść nie jest pozbawiona szczypty subtelnego humoru.

 

 ***********************************************************

Kristina Sabaliauskaitė jest doktorem historii sztuki, Litwinką o polskich korzeniach mieszkającą w Londynie. Silva rerum z uwagi na wątki polskie i przywrócenie epoki Rzeczpospolitej Obojga Narodów do masowej świadomości wywołała na Litwie głośne kontrowersje, osiągnęła niespotykany sukces i stała się bestsellerem w krajach nadbałtyckich. Szlakiem akcji powieści oprowadza się dzisiaj po Wilnie wycieczki. Za obrazowanie miasta w literaturze autorka otrzymała najwyższą nagrodę – Świętego Krzysztofa [powieść pozbawiona jest dialogów, ale można tę cechę uznać za dodatkowy walor.  Ten zabieg autorka wytłumaczyła w jednym z wywiadów. Kto ciekaw, ten znajdzie].

  Cytaty zaznaczone kursywą pochodzą z: Silva rerum, przeł. z języka litewskiego Izabela Korybut-Daszkiewicz, Znak, Kraków 2015.

Recenzja ukazała się na blogu Szczur w antykwariacie

19 komentarzy:

  1. Piękny język, wspaniała historia. Moje literackie odkrycie :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przygodowo-awanturnicza akcja. Moja najlepsza lektura spośród powieści współczesnych tego roku.

      Usuń
  2. To musi być interesujące, że autorka nie tylko wplata i ożywia historię lecz także dominującą wówczas filozofię. Książka staje się wielowymiarowym odzwierciedleniem epoki, a jednocześnie musi spełniać oczekiwania współczesnego czytelnika, co nie jest łatwe do pogodzenia. Wydaje się, że autorce się udało tego dokonać.
    Czy wiadomo kiedy pojawią się kolejne tomy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezwykła, nowatorska proza. Wydawca jeszcze nie podał dat ukazania się przekładu kolejnych tomów. Nie znalazłam informacji. Chyba trzeba uzbroić się w cierpliwość:)

      Usuń
    2. Lubię oczekiwać kolejnych tomów serii :)

      Usuń
    3. Sądzę, że to zależy od wyników sprzedaży pierwszego tomu. ;)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Będę zatem wypatrywać Twojej opinii, na pewno jak zwykle wnikliwej i być może krytycznej w przeciwieństwie do mojej?:)

      Usuń
    2. Oj, nie będzie opinii, bo usnęłam nad tą książką :)))
      Beatko, jak Cię lubię - tak mam całkiem inny gust!

      Usuń
    3. No weź i mnie nie załamuj, bom ją właśnie kupiła O.o

      Usuń
    4. Ale ja choruję, biorę leki nasenne, więc to może dlatego? ;)))
      Czytałam tę powieść na leżąco wieczorem i w pewnym momencie książka spadła mi na pysk. Taki incydent zwykle eliminuje dla mnie lekturę na zawsze. Oddałam do biblioteki, zresztą mam co czytać.
      Ten cały barok literacki z Morsztyna rodem, naturalistyczny pogrzeb kota, memento mori i wielokrotnie złożone zdania (długaśne na dwie strony) jakie buduje autorka - to nie w moim guście. Nic mnie tam nie zainteresowało zupełnie. Do tego książka jakoś dziwnie drukowana, z takimi podwójnymi prześwitami między linijkami, jakby było za mało treści, więc ją rozciągnięto na wiele stron...
      W każdym razie, powiem jedno: jeśli chodzi o Kresy, to wolę czytać prawdziwe historie, a nie wymyślone i przekombinowane. Wolę prostotę.

      Usuń
    5. Skoro książkę kupiłam, to się za nią wezmę. Zobaczymy, jak ją odbiorę. Nadal jestem w stanie braku nastawienia wobec tej pozycji. Dominuje ciekawość, a nie oczekiwania w jakąkolwiek stronę. Gusta też bywają różne.
      A Tobie życzę zdrowia!

      Usuń
    6. Dziękuję!
      Tak sobie myślę, że być może miałam zbyt wielkie oczekiwania w stosunku do tej powieści. Bardzo rzadko zdarza mi się sięgać po lekturę z czyjegoś polecenia. A tu takie zachwyty: że Wilno, że Marquez... Do Wilna nawet nie doszłam (przekartkowałam następnego dnia i znalazłam coś tam), a Marqueza to nie wiem, kto tam widział :))) No i nie ukrywam, że ja szukam jednak polskości w tych lekturach kresowych, a tam tego nie ma.

      Usuń
  4. Znalazłam ciekawy artykuł o tej książce: http://wyborcza.pl/1,135424,18757615,silva-rerum-ksiazka-ktora-nie-miala-prawa-stac-sie-bestsellerem.html

    Ewa Wołkanowska-Kołodziej: Powiem szczerze, pani książka nie miała prawa stać się bestsellerem.

    Kristina Sabaliauskaite: Ale się stała. Mój wydawca po każdym dodruku dziwi się, że litewski rynek jeszcze się nie nasycił. Na Litwie debiutancką książkę wydaje się najwyżej w tysiącu egzemplarzy, za bestseller jest uważana taka, której się sprzeda w 3 tys. A niektóre nakłady "Silva rerum" sięgały 10 tys. Pierwsza część miała już 15 wznowień. [Mieszkańców Litwy jest dziś ok. 2 mln 900 tys.]....



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesujące... Sam fenomen popularności tej powieści warty rozważenia...

      Usuń
    2. Beatko, czy nie widzisz tego, że Litwini nie mając własnej historii - leczą sobie kompleksy polską historią? To ja widzę tę popularnosć na Litwie.

      Usuń
    3. Litwini mają swoją historię, ale w polskiej szkole się tego nie dowiesz. Jak można się chwalić tak ignorancją?

      Usuń
    4. a co do książki jest to dobre czytadło a jeśli chodzi o psychologię, czy realia epoki to ta książka nawet nie leżała koło nocy i dni Dąbrowskiej (tak wiem, że epoka jest inna, chodzi mi o jakość)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...