[...] nie wolno jest chrześcijaninowi
w moc Bożą wątpić, a obywatelowi więcej nad swym własnym niż nad ojczyzny nieszczęściem
płakać, gdyż prywata to jest swego rodzaju mieć więcej łez dla siebie niż dla publiki — i więcej swego
kochania żałować niż klęsk powszechnych (Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem).
Wróg najgorszy to nie Chmielnicki,
ale nieład wewnętrzny, ale swawola szlachty, ale szczupłość i
niekarność wojska, burzliwość sejmów, niesnaski, rozterki, zamęt, niedołęstwo,
prywata i niekarność — niekarność przede wszystkim. Drzewo gnije i próchnieje
od środka (Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem).
Każdy służy ojczyźnie jak rozumie; niechże Bóg sądzi intencje (Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem).
Zapomnieli już ludzie śmiać się w tej Rzeczypospolitej, jeno jęczą jako ten wicher w kominie (Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem).
Czas najwyższy zainaugurować na swoim blogu Rok Sienkiewicza! Wróciłam zatem do Trylogii, a jakże! Najpierw oczywiście do Ogniem i mieczem. Dalibóg ponowna lektura (przeplatana gawędami Barbary Wachowicz o pisarzu) dostarczyła
licznych wzruszeń, na przykład "za grdykę mnie trzymała" scena śmierci
Podbipięty i jego pogrzebu. Śmiech wywoływały fortele i mowy jowialnego
Zagłoby. Nie przeszkadzała mi konwencja pomieszania realizmu z
baśniowością (czego najlepszym wyrazem jest postać czarownicy Horpyny)
oraz w pewnej mierze idealizowania.
Trylogia
to uniwersalne (z nieprzemijającym wciąż przesłaniem) i panoramiczne
dzieło, oparte na prostym schemacie fabularnym: z wartką pełną
niespodziewanych zwrotów akcją, wątkiem miłości z przeszkodami,
soczystymi postaciami, barwnymi i żywymi opisami batalistycznymi.
Wrażenie zachwytu wzmaga plastyka charakterystyki, uwydatniająca urodę
miejsca, w której toczą się konkretne wydarzenia. Sienkiewicz "bardzo
misternie wykalkulował sobie" namalowanie polskich dziejów.
Ogniem i mieczem
czytałam z nieustającą admiracją, mocno utożsamiając się ze wszystkimi
bohaterami, nawet nakreślonymi negatywnie lub stereotypowo, na przykład
Bohunem i Skrzetuskim. Godzi się przypomnieć, że akcja toczy się w
latach 1647-1654, w okresie powstania Chmielnickiego na Ukrainie. W
czasie tej wojny z Kozakami Polacy odnoszą tylko jedno zwycięstwo, pod
Beresteczkiem. Sienkiewicz opisuje więc przede wszystkim porażki
polskich oddziałów: pod Żółtymi Wodami i Korsuniem, upadek Baru,
haniebną klęskę pod Piławcami, ciężką i okupioną wieloma stratami obronę
Zbaraża, która kończy się zawarciem ugody. Mimo to można odnieść
wrażenie, że powieść ukazuje wręcz lata triumfu polskiego oręża. To jest
dopiero majstersztyk literacki! Pisarz pragnął bowiem, żeby czytelnik
uwierzył, że:
nie masz takowych terminów, z których by się viribus unitis przy boskich auxiliach podnieść nie można.
Historycy
(pozytywiści zwłaszcza) toczyli spory wokół pierwszej części
Sienkiewiczowskiego tryptyku. Pisarzowi zarzucano odstępstwo od prawdy
historycznej: lekceważenie ważnych symptomów kryzysu Rzeczypospolitej,
stawianie na piedestał kresowego magnata, Jeremiego Wiśniowieckiego,
którego samowola mogła być przyczyną rozpadu państwa, wreszcie
minimalizowanie krzywd doznanych przez Kozaków. Niezależnie od sporów historyków czytelnicy byli, są i będą w najwyższym stopniu ukontentowani. Powieści
Henryka Sienkiewicza były przez Polaków wręcz rozchwytywane i uwielbiane, czego
przykład podaje Stefan Żeromski w trzecim tomie dzienników:
"Józef
opowiada mi rzecz następującą. Był raz w zimie t.r. w Staszowie, miał
interes na poczcie, czekał tam więc. Razem z nim czekało na przyjście
poczty ze dwudziestu szewców, czeladników, sklepikarzy - czekali na
'Słowo'. Gdy poczta przyszła, urzędnik pocztowy zaczął czytać 'Potop' na
głos... Ci ludzie czekali tam parę godzin, oderwawszy się od pracy, aby
usłyszeć dalszy ciąg powieści. Nie darmo mówią, że naród zdaje przed
Sienkiewiczem egzamin z uczuć polskich. Jest to objaw znamienny. Sam
widziałem, jak w Sandomierskiem , jak wszyscy, tacy nawet, którzy nigdy
nie czytają, dobijali się o 'Potop'. Książki kursują, rozbiegają się
błyskawicznie. Niebywałe, niesłychane powodzenie. Sienkiewicz zrobił
dużo, bardzo dużo. Niech imię jego będzie pochwalone".
Nic
dziwnego, że Prus kąsał, gdyż zazdrościł Sienkiewiczowi niebywałego
sukcesu. Dalibóg trzeba mieć duszę zeskorupiałą bądź nie mieć serca lub
mieć je z kamienia, by nie pokochać Trylogii. Choć trzeba przyznać, że
Prus w swoim pamiętnym artykule dowcipnie ocenił poszczególnych
bohaterów.
Kiedy francuska dziennikarka spytała Henryka Sienkiewicza, jaka jest jego największa miłość życia, pisarz odparł zalotnie: "Kiedy się kocham, to w języku polskim".
Zanurzając się w polszczyźnie Trylogii, można poczuć jej prawdziwy
smak, jej urodę, potęgę i moc. Każda stronica Trylogii pulsuje życiem, a
losy bohaterów opowiedziane są ze swadą, jędrnym stylem wywiedzionym ze
staropolszczyzny. Nasycona jest jasną i szlachetną mową.
Opublikowano pierwotnie na blogu Szczur w antykwariacie
Opublikowano pierwotnie na blogu Szczur w antykwariacie
***************************************************************
Moje ulubione powiedzonka z Ogniem i mieczem:
Słuchać hadko! (Podbipięta)
Jechał go sęk!; Dla takiego tałałajstwa musimy się inkomodować (Zagłoba)
Jedna ona zazula, jedna na świecie! (Bohun)
Stronica gawędy Barbary Wachowicz w Siedziby wielkich Polaków (Świat Książki, Warszawa 2015) |
Stronica gawędy Barbary Wachowicz w Siedziby wielkich Polaków (Świat Książki, Warszawa 2015) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz