wtorek, 8 marca 2016

Piękna minipowieść o trzech wilniankach rzuconych przez wojnę w daleki świat

Z roślinami sprawa jest prosta. Zasadzone trwają w tym samym miejscu niezmiennie przez lata. A ludzie? Wciąż ich gdzieś gna, a potem okazuje się, że choć tyle widzieli, doświadczyli, przeżyli, najlepiej czują się tam, skąd wyruszyli. Często udają, że dotarli do swojego raju, a tak naprawdę, pławiąc się w nim, wciąż myślą o początku drogi. Kiedy zaś wrócą do macierzy, znów żal im wyimaginowanych szczytów marzeń. Po co to całe kręcenie się w koło? A może właśnie te powroty są najistotniejsze, może to one stwarzają nam szansę, byśmy mogli cokolwiek zrozumieć z zawiłości życia? 
(Agnieszka Lewandowska-Kąkol, Siostry. Kresy. Zsyłka. Wielki świat, Fronda, Warszawa 2016, s. 156-157)


"Siostry" to olśniewająca kunsztem językowym, formą i fabułą mikropowieść, której kanwą stały się autentyczne fakty zaczerpnięte z naszych najnowszych dziejów. Elegancka pod każdym względem, jednak nie do końca glamour, gdyż jej najważniejszym tematem jest okrutna dwudziestowieczna Historia. To niewątpliwie powieść, a nie typowa książka popularyzująca skomplikowaną historię Kresów czy fabularyzowana opowieść oparta na prawdziwych życiorysach, choć podtytuł sugeruje tak tę publikację klasyfikować. Nie spodziewałam się, że w tej skromnej objętościowo książce znajdę tyle emocji, głębokich treści, poruszających wątków, świetnie zarysowanej psychologii prawie wszystkich postaci i znakomicie ukazanego ich kosmosu wewnętrznego.


Głównymi bohaterkami powieści są kresowianki – wilnianki. Trzy siostry, niczym u Czechowa. Różniące się charakterem, spojrzeniem na świat, temperamentem i urodą. Najstarsza z nich, Barbara, na stepach kazachstańskich zakochuje się w Juriju, Rosjaninie, który bardzo jej pomagał, a nawet ocalił życie w sowieckim obozie, w którym, o ironio, on, Rosjanin, również został osadzony. Mimo to mówił, że kocha Rosję, z czego siostry kpiły, nie mogąc go zrozumieć. Pełna rozterek wewnętrznych i wyrzutów sumienia Barbara decyduje się rozstać z siostrami po ogłoszeniu amnestii i rozpocząć nowe życie w Stalingradzie z „wrogiem”, jak powie o jej wybranku oburzona Helena („We wrogu się zakochać?”). 


Ludmiła i Helena wsiądą zaś razem do pociągu mającego ich wywieźć z domu niewoli, ale w trakcie postoju jedna z nich opuści wagon w celu poszukania pożywienia i nie zdąży już z powrotem do niego wsiąść. Ludmile udaje się z formującą się właśnie pod dowództwem gen. Władysława Andersa Armią Polską dotrzeć do Taszkentu. W stolicy Uzbeckiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej dotknie ją amnezja. Następnie zdoła opuścić granice łagrowego kraju i przypłynąć statkiem parowym do Persji, do Pahlevi, gdzie przebywała mniej więcej w tym samym czasie jej młodsza siostra, o czym obydwie wtedy nie wiedziały. Kolejnym przystankiem będzie Teheran, gdzie zlecono jej prowadzenie kursu samochodowego, a potem wysłano na kurs angielskiego do Palestyny, gdzie zostanie Komendantką Kobiecej Kompanii Transportowej. Dobrze zapowiadającą się karierę oficerską przerwie poważny wypadek motocyklowy. Natomiast Helena, po przymusowej rozłące z Ludmiłą, znajdzie się w Turkiestanie, gdzie w jednym z tysięcy kołchozów ukończy kurs traktorzystek. Dowie się wtedy, że odnalazła ją Armia Polska, do której zgłosiła się razem z Ludmiłą przed przypadkowym rozstaniem. Przedrze się z armią najpierw do Iranu, potem do Persji, by po wojnie osiąść na stałe w Kanadzie, gdzie skończy z wyróżnieniem studia medyczne i rozpocznie pełną sukcesów karierę naukową.

W trakcie długiej i najeżonej trudnościami tułaczej wędrówki obydwie siostry przebyły ciężkie choroby, musiały radzić sobie z licznymi niespodziewanymi wyzwaniami, przeżyły wiele przygód. Ludmiła w afrykańskim pozna swoją pierwszą miłość. Zakocha się w gburowatym komendancie osiedla, którym okaże się… Litwin również mieszkający przed wojną w Wilnie. Jednak szczęście nie będzie jej pisane, gdyż wkrótce straci ukochanego, który zostanie zaatakowany przez… krokodyla.

Przemierzamy razem z siostrami szlak niezwykłej wędrówki – od wielokulturowego Wilna, przez Kazachstan, Turkiestan, Uzbekistan, Persję, Rodezję, po współczesną Rosję i Kanadę, by znaleźć się na pewien czas w Polsce, ale już nie takiej, o jakiej marzyły, gdyż bez ukochanego Wilna w jej granicach. Jest to barwna, pełna nostalgii opowieść o życiu wyjątkowych kobiet: ich kresowych korzeniach rodzinnych, szczęśliwym dzieciństwie spędzonym w Wilnie, dojrzewaniu na obczyźnie, w trudnych wojennych, a potem emigracyjnych warunkach, młodzieńczej fascynacji poznawanymi miejscami, pełnej porażek lub sukcesów powojennej rzeczywistości dorosłości i krótkich powrotach do kraju po latach spędzonych przez Ludmiłę i Helenę w Kanadzie, a przez Barbarę w (post)komunistycznej Rosji. A w przypadku dwóch spośród sióstr - o nieudanym spotkaniu po długiej, bo od czasów wspólnej ucieczki ze Związku Sowieckiego, rozłące… Wszystko to jest opowiedziane przez autorkę z taką prostotą i delikatnością, że książka porusza i świdruje do głębi.

Temperatura emocjonalna powieści jest różna w zależności od planu czasowego, gdyż autorka je miesza, co stanowi celowy i udany zabieg. Momentami utwór cechuje optymizm i zawadiacki pokaz potęgi życia wbrew wszelkim przeciwnościom, a czasami wkrada się nastrój przygnębienia, zagrożenia, smutku, gdyż bohaterki przeżyły niemało dramatów: uwięzienie ojca w Wilnie, wywózkę do Kazachstanu, śmierć matki na zesłaniu, a po podpisaniu w 1941 roku układu Sikorski–Majski sześcioletnią tułaczkę wojenną. Los – czasami brutalny, czasami łaskawy – obdarzył ich hojnie, dobrem i złem, a one przyjmowały te dary, jak umiały najlepiej – i w ciepłym wileńskim domu rodzinnym, i na potwornie ciężkiej zsyłce w Kazachstanie, i w pracy naukowej, i we własnym z trudem zdobytym mieszkaniu na emigracji. Wśród ludzi i w samotności. Dopomagając temu losowi lub czyniąc mu wbrew. Wszystko, o czym pisze Agnieszka Lewandowska-Kąkol, działo się naprawdę. Zatem jedną z cech powieści jest autentyzm realiów i postaci. Dbałość o detale, zwięzłość, wyrobiony i żywy styl to kolejne walory utworu.

"Siostry" to piękna minipowieść, z nutami ciepłemu liryzmu, o zawirowaniach życiowych, miłości, stracie i samotności. Na długo pozostaną mi w pamięci i sercu poruszone w tej książce wątki i dzielne kresowianki, których pogmatwane losy splotły się nierozerwalnie z historią naszego narodu. Agnieszka Lewandowska-Kąkol smutną puentą stwarza czytelnikowi okazję do użycia swojej wyobraźni i dopisania dalszego ciągu tej poruszającej historii o trzech siostrach, których rozłączyła na długi czas, a nawet na zawsze druga wojna światowa.

Recenzja ukazała się pierwotnie na blogu Szczur w antykwariacie
*****************************************************

Agnieszka Lewandowska-Kąkol - muzykolog i dziennikarz. Przez piętnaście lat pracowała w redakcji muzycznej Polskiego Radia. Potem wybrała drogę „wolnego strzelca” i współpracowała m.in. z pismami: „Tygodnik Kulturalny”, „Poradnik Muzyczny”, „Twoja Muza”, „Przegląd Powszechny”. Pisze teksty o muzyce artystycznej, jej twórcach i wykonawcach, oraz reportaże i opowiadania.

3 komentarze:

  1. Jakiś czas temu zamówiłam te "Siostry" w bibliotece, nie sprawdzając, co to jest, wspomnienia, czy fikcja. Zareagowałam tylko na słowo "kresowe".
    I trochę mnie rozczarowujesz, jak piszesz, że to powieść :( Ja już tak powieści nie bardzo, chyba że wiktoriańskie.
    No, nic, nie kupuję, tylko wypożyczam. Zobaczę, może mi się spodoba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest tak do końca fikcja. Powieść powstała na kanwie prawdziwych wydarzeń, a wykreowane postaci bohaterek są kompilacją życiorysów typowych dla wojennej historii Polski. Może jednak przypadnie Ci do gustu mimo deklarowanej "awersji" do gatunku?

      Usuń
    2. To nie awersja, Beatko, tylko znudzenie fikcją, podobno normalne w moim wieku :))) W sensie deklaratywnym to ja kocham powieści i opowieści wszelakie, ale cóż, skoro nie bawią już tak jak za młodu.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...