Co
za urocza książka, co za uroczy pamiętnik, co za urocza Autorka! „Powrót do
Żmudzi” Magdaleny z Nałęcz-Gorskich Komorowskiej przenosi nas w utracony świat
dawnej szlacheckiej Żmudzi i polskiego tam bytowania.
Autorka
tej książki urodziła się w 1900 roku w Szawkianach w powiecie Telsze (dzisiaj Litwa,
Okręg szawelski, Rejon kielmski) jako córka Tomasza i Anny z Nałęcz-Gorskich (jej
rodzice byli kuzynami trzeciego stopnia). Lata swego dzieciństwa i młodości
spędziła w domu rodzinnym, wyjeżdżając też z rodzicami za granicę w celach
turystycznych. Jej znany, przyjazny i bezpieczny świat rozpadł się wraz z
wybuchem I wojny światowej, kiedy to rodzina rozdzieliła się: ojciec z babką
zostali na miejscu, zaś matka z dziećmi została wyprawiona daleko od frontu, do
Petersburga. Jak jednak wiadomo, stolica Rosji nie była w owym czasie miejscem
bezpiecznym. Wkrótce nadszedł rok 1917, najpierw jedna rewolucja, potem druga,
aż w końcu do władzy doszli bolszewicy. Rodzina Nałęcz-Gorskich przeżyła ten
trudny czas częściowo w Petersburgu, czyli wtedy już Piotrogradzie, a częściowo
na letnisku nad morzem w Terijokach w Finlandii, gdzie osiedliła się spora
kolonia polska. A po I wojnie już nic nie było takie same jak przed wojną!
Tematem
tej książki jest przede wszytskim to, co przed wojną. Autorka opisuje rodzinę
bliższą i dalszą, swoich dziadków, rodziców, rodzeństwo, jakieś ciotki, wujów i
kuzynów. Nie zapomina również o służbie domowej i sąsiadach. Opisuje również
znane jej domy, a raczej polskie dwory: rodzinną siedzibę w Szawkianach, a
także dwory w pobliskich Birżynianach (Litwa, Okręg telszański, Rejon
telszański) i Dżuginianach (ten sam rejon Litwy). Ale jak opisuje! Palce lizać!
Dzięki jej fenomenalnej, drobiazgowej pamięci mamy okazję namacalnie zobaczyć
jak i czym żył dwór polski w początkach XX wieku. Poznajemy w szczegółach całe
życie codzienne: dzień powszedni i święta, mijające pory roku, różne prace i
czynności domowe, sposób spędzania wolnego czasu, zajęcia rodziców, dzieci,
licznych rezydentów oraz służących. Dowiadujemy się, co pito, co jadano, jakie było
wyposażenie domów i pokojów, co noszono zimą, co latem, jak wyglądało Boże
Narodzenie, jak Wielkanoc, jak Dożynki, jakie zwierzęta hodowano, i tak dalej,
i tak dalej…
A
do tego znajdziemy tam trochę anegdot, ale utrzymanych w tonie przyjaznym, bez
dokuczania komukolwiek, wyśmiewania i zdradzania sekretów rodzinnych. No, jeden
sekret to chyba Autorka zdradziła, bo wyjawiła zakazany związek jej wuja (brata
matki) ze służącą, z którą dziedzic żył w konkubinacie. W tamtych czasach
to był prawdziwy skandal!
Swoją
opowieść Autorka kończy tymi słowami:
„Dwory
polskie sięgały daleko na wschód. Dla własnej potrzeby wznosiły obszerne domy,
zakładały ogrody, budowały klasztory i świątynie. Razem z ich cofnięciem Polska
cofnęła się bezpowrotnie o setki kilometrów, a z nią kultura narodowa.”
Cała
książka jest tak smakowita, że ledwo zwróciłam uwagę na fakt, że składa się ona
właściwie z dwóch części, które w pewnej mierze powtarzają się, tak jakby
Autorka napisała dwie wersje swoich wspomnień. Te wersje nieco różnią się
między sobą w szczegółach, a trochę się uzupełniają. Czego mi w nich zabrakło?
Opowieści o sobie, o własnych, osobistych przeżyciach. Autorka skupiła się bowiem głównie na
domu, a nie pisała o własnych, z pewnością dramatycznych przeżyciach w
ogarniętym rewolucją Piotrogradzie, a nawet o tym, gdzie i jak poznała swojego
przyszłego męża. Za to znajdziemy tu zdjęcie całej rodziny zrobione z okazji
jej ślubu.
Książka
opatrzona jest wstępem i zakończeniem pisanym przez różnych członków rodziny.
Wstęp napisała Anna Dowgiałło, a zakończenie Bronisław Komorowski, rodzony wnuk
autorki, która w latach 1920. wyszła za Juliusza Komorowskiego, także ze
Żmudzi. Prezydent Komorowski dorzucił do książki także swój wiersz o Żmudzi
pisany w Budzie Ruskiej. Nawet całkiem udane wierszowanie mu wyszło! Na końcu
jest też drzewo genealogiczne rodziny Nałęcz-Gorskich.
Książka
Magdaleny Komorowskiej jest kolejną pozycją wspomnieniową opisującą dawną Żmudź
w czasach, kiedy mieszkali tam Polacy. Można ją postawić na półce obok takich
pozycji jak „Na skraju imperium” Mieczysława Jałowieckiego czy „Gawędy o
czasach i ludziach” księdza Waleriana Meysztowicza. Obie te książki opisywałam
na blogu tu i tu.
Komorowska
z Nałęcz-Gorskich Magdalena, „Powrót do Żmudzi”, wyd. LTW, Łomianki 2018
Alicja Łukawska
Tekst ukazał się na blogu Archiwum Mery Orzeszko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz