Ewa Dzieduszycka - "Podróżniczka"
Nie znam większego szczęścia niż wpatrywanie się w arcydzieła
„Nie znam większego szczęścia niż wpatrywanie się w arcydzieła” oznajmiła Ewa z Koziebrodzkich Dzieduszycka, porównując tę radość jedynie do euforii ogarniającej alpinistę po zdobyciu szczytu, z którego roztacza się wyjątkowy widok. Dane jej było doświadczać obydwu tych uczuć eksplorując liczne kraje w Europie, Azji, Afryce z ich muzeami, galeriami, zabytkami, górami, lasami, pustyniami, morzami…
Fascynująca autorka wspomnień była postacią nietuzinkową pod wieloma względami. Wystarczy odnotować jej pionierskie jazdy na rowerze i nartach. Jej swoistym hobby było zażywanie kąpieli we wszelkich akwenach napotykanych na drodze swych wypraw. Spełniając swe nietypowe zachcianki poleciła zbudować „leśną chatkę” służącą za schronisko w jej eskapadach w okolice. Jako czynna uczestniczka polowań, jedno z nich niemal przypłaciła życiem doświadczając śmierci klinicznej.
Fascynująca autorka wspomnień była postacią nietuzinkową pod wieloma względami. Wystarczy odnotować jej pionierskie jazdy na rowerze i nartach. Jej swoistym hobby było zażywanie kąpieli we wszelkich akwenach napotykanych na drodze swych wypraw. Spełniając swe nietypowe zachcianki poleciła zbudować „leśną chatkę” służącą za schronisko w jej eskapadach w okolice. Jako czynna uczestniczka polowań, jedno z nich niemal przypłaciła życiem doświadczając śmierci klinicznej.
Ewa Dzieduszycka - początek XX w. |
Ewa Dzieduszycka - koniec lat 50. XX w. |
Ewa Dzieduszycka - początek. XX w. |
Fotografie, biogramy, przypisy
Ewa Dzieduszycka była kobietą aktywną, wyzwoloną, wyprzedzającą ludzi sobie współczesnych, chociaż wychowana była w surowej dyscyplinie z poszanowaniem wszelkich zasad życia młodej arystokratki. Dobrze się stało, że pod koniec życia postanowiła spisać swe bogate wspomnienia, a pół wieku później jej potomkinie – Małgorzata Dzieduszycka-Ziemilska i Dominika Dzieduszycka-Sigsworth – zdecydowały opublikować opowieści Babci. Wnuczka i prawnuczka Ewy Dzieduszyckiej opracowały rękopis wspomnień uzupełniając go fotografiami doskonale wpisującymi się w tekst bohaterki, a pochodzącymi z archiwów rodzinnych, muzealnych oraz Narodowego Archiwum Cyfrowego. Przedstawiają one typowe zdjęcia z albumów tworzonych przez kolejne pokolenia ziemian, jak również kopie dokumentów, czy wizerunki odwiedzanych przez Podróżniczkę miejsc. Redaktorki w interesujący sposób wzbogaciły treść książki przytaczając fragmenty opracowań innych autorów, np. Walerego Eljasza, Romana Aftanazego, czy wyjątki z Polskiego Słownika Biograficznego lub dzienników Myszki Bochdan.
Niekłamane wyrazy uznania kieruję do Pań: Małgorzaty i Dominiki Dzieduszyckich za rzetelne i skrupulatne przygotowanie przypisów,
dodatkowo wyjaśniających zagadnienia poruszane w tekście, np.
skomplikowane koligacje Dzieduszyckich, pojawiające się postaci,
miejsca, fakty.
Ewa Dzieduszycka - połowa XX w. |
Fragment rękopisu wspomnień |
Literackie opisy
Podróżniczka snuła barwną gawędę o miejscach i ludziach racząc czytelników plastycznymi, sugestywnymi, misternymi opisami atrakcji turystycznych, przyrodniczych, kulturowych. Zaprezentowała się jako wnikliwa obserwatorka zastanej rzeczywistości, obdarzona szeroką wiedzą i wyobraźnią, pozwalającą jej dostrzegać i weryfikować znane jej z lektury Biblii, eposów i mitów miejsca. Uważny czytelnik, przyzwyczajony do lakonicznych informacji dostarczanych przez dzisiejszą Wikipedię, dostrzega wartość przepięknych opisów lokalnych atrakcji położonych na szlakach podróży polskiej globtroterki. Jej relacje przenoszą odbiorców na ulice arabskiego Port Said, hinduskiego Bombaju, Jaipur w Radżastanie, nad brzegi Gangesu, w środek burzy piaskowej w Egipcie, w góry Tybetu, na karnawał do Lwowa. Do krain, "które jak sen się ukazały i jak sen przeminą".
Ewa Dzieduszycka posiadała cenną umiejętność nakreślania kontekstu historycznego przedstawianych dziejów własnych. Wraz z jej dorastaniem i dojrzewaniem towarzyszymy aktualnym wydarzeniom w Polsce i Europie, szczególnie od wybuchu I wojny światowej. Żałować należy, że kalendarz wspomnień Podróżniczki skończył się około roku 1947, a nie roku 1963. Ale może to kwestia wyboru tekstów przez redaktorki wydania…
Ewa Dzieduszycka posiadała cenną umiejętność nakreślania kontekstu historycznego przedstawianych dziejów własnych. Wraz z jej dorastaniem i dojrzewaniem towarzyszymy aktualnym wydarzeniom w Polsce i Europie, szczególnie od wybuchu I wojny światowej. Żałować należy, że kalendarz wspomnień Podróżniczki skończył się około roku 1947, a nie roku 1963. Ale może to kwestia wyboru tekstów przez redaktorki wydania…
Lato to nie pora roku, to cel podróży
Pod koniec swych dni sformułowała konkluzję o pozytywnym wydźwięku „Wszystko mi odebrano, ale cieszę się, że tego jednego odebrać mi nie mogą: niezapomnianych wspomnień”. We wspomnieniach tych znalazły się ukochane przeze mnie i rokrocznie „deptane” Tatry; opowieści o życiu w polskich dworach i pałacach, które sukcesywnie odwiedzam; gawędy, jak to na polskich Kresach Wschodnich drzewiej bywało oraz podróże po świecie, bo podobnie do Ewy Dzieduszyckiej zaczął mnie „korcić widok” z mojego tarasu. Przyswoiłam treść pewnej reklamy z tv „Lato to nie pora roku, to cel podróży” i wybrałam się do Afryki…
Tekst ukazał się na blogu www.CzytamPoPolsku.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz