poniedziałek, 22 września 2014

Eustachy Sapieha, Tak było...





Krążyłam wokół tej książki wiedząc doskonale, że w końcu ją kupię, bowiem od lat interesują mnie losy polskiej arystokracji.

Tym razem mamy do czynienia z pięknie wydaną książką "Tak było... Niedemokratyczne wspomnienia" Eustachego Sapiehy (Świat Książki, 2012). Podtytuł "Niedemokratyczne wspomnienia" nie jest tu przypadkowy, Sapieha ma wyraziste poglądy, które nieraz w dosadny sposób akcentuje. Dodaje to smaczku książce, która okazała się jedną z najciekawszych moich lektur ostatnich miesięcy. Pasjonująca opowieść!

Sapieha na życzenie swych dzieci, urodzonych już na emigracji, w Afryce, spisuje dzieje swojej rodziny. Z nostalgią, ale i z humorem, powraca do majątku rodowego w Spuszy (dziś na Białorusi). Opisuje życie pałacowe (tak naprawdę był to dom w stylu zakopiańskim), polowania, psikusy z dzieciństwa, swoje ukochane nianie, smak gruszek, świeżego chleba, masła... Smaki, do których tęsknił całe życie.

Potem nadchodzi wojna, bitwa pod Kockiem, obozy jenieckie. Bardzo ciekawy jest - dla mnie - rozdział "Grabau". Sapieha po wydostaniu się z obozu w Lubece zostaje komendantem stadnin w Grabau, gdzie stacjonowało kilkaset wspaniałych koni z polskich stadnin w Racocie czy Janowie. Wszystkie te konie przetrwały wojnę, opiekowali się nimi polscy masztalerzy. Tam poznał swoją przyszłą żonę Antonię Siemieńską. Po krótkim przystanku u zaprzyjaźnionej belgijskiej rodziny wyjechał do ojca, do Afryki. Pobyt w Afryce pokazuje jak wszystko można zacząć od zera. Dosłownie. Syn księcia, student europejskich uniwersytetów należący do przedwojennej elity nie tylko polskiej, ale i europejskiej, w Afryce jest debiutantem. Mieszka z rodziną skromnie, często się przeprowadza, gdy dzieci podrosły i czas był na to, by poszły do szkoły Sapieha przyznawał, że gdyby przyszło mu za szkolę zapłacić byłoby to ogromnym obciążeniem dla rodziny. Zrządzeniem losu nie musiał. Siostry loretanki wyczytały, że w XVII wieku jakiś Sapieha otrzymał od papieża Złotą Różę... Przełożona zakonu stwierdziła, że potomkowie takiego człowieka nie mogą płacić za szkołę. W domu wszystkie sprzęty wykonywali sami - krzesła, stoły, abażury... Początkowo nie było ich stać na porządne meble, a "pretensjonalnej tanizny" nie chcieli. By dzieci wiedziały skąd pochodzą na abażurach wymalowano rodowy herb Sapiehów. Noblesse oblige...

To książka również o przedmiotach, ale oczywiście nie byle jakich. Mamy tu piękną historię zegarka, luksusowego Patka z 1845 roku. Sapieha zdawał sobie sprawę, że jego sprzedaż ułatwiłaby rodzinie życie, ale... sentyment był wielki. "Patek niech śpi spokojny i szczęśliwy, że go z rodziny za pieniądze nie wyrzucamy" (s.340)
Można jeździć - jak sam autor wyznaje 20, a nawet 30 -letnim renaultem, mimo że Patek pozwoliłby na kupno nowego, luksusowego wozu.

Niesamowita historia dotyczy także losów pięknego XVIII-wiecznego portretu Pelagii z Potockich Sapieżyny
. Portret pięknej Pelagii wielokrotnie rabowany przez Rosjan po Powstaniu Listopadowym, potem w czasie rewolucji bolszewickiej znalazł się w 1917 roku w Kijowie na jakimś targu, gdzie zwinięty w rulon leżał między szczotkami, starymi butami. Obrazy kupowano za bezcen, bo cenę liczono od cala! Wuj Sapiehy uratował Pelagię, która trafiła do Warszawy, a w końcu do majątku w Spuszy, skąd w czasie wojny wyjechała przybita do jakiejś szafki! "...biedna Pelagia uciekała po raz trzeci od wschodnich braci"(s.342)

Potem słuch o niej zaginął, odnalazła się po latach w mieszkaniu pewnego sędziwego profesora, który kupił ją w 1950 roku, a w testamencie swe zbiory przekazał na Zamek Królewski w Warszawie. Tam Pelagię widziałam i ja, przed wielu laty, zwiedzając zamek, ale nie miałam pojęcia, że obraz miał tak burzliwą historię!

Najbardziej wzruszający był moment, gdy Sapieha po kilkudziesięciu latach wraca do Spuszy. Chce ją zobaczyć, jeszcze raz poczuć tamto powietrze, czuć tamtą ziemię. Tamtą, swoją, sapieżyńską... Lata 90. XX wieku, Białoruś... Nieużytki, ruiny dawnych siedzib, rozgrabionych, spalonych, unicestwionych.

Sapieha nie poznaje okolicy, szuka kościołka, wjazdu do starego lasu, złotego piasku. Przy drodze stary człowiek pilnujący jednej krówki. Sapieha go pozdrawia, wywiązuje się rozmowa.
" - A wy skąd?
- Ja syn knizia spuszańskiego.
- To wy kniaź! Spuszy nie ma, folwark rozkradli, spalili, zaorali (...) pałacu też nie ma..." (s. 403)
Gdy się pożegnali, Sapieha wsiadł do samochodu i ruszył wskazaną drogą do Spuszy, której nie ma... a chłop zdjął czapkę i stał, odprowadzając wzrokiem kniazia Sapiehę.
Jest to jeden z najbardziej wzruszających momentów w tej książce.

****

Zabrakło mi jednej rzeczy - noty wydawcy na temat autora tych świetnych, wprost nieprawdopodobnych wspomnień. Eustachy Sapieha (1916-2004), zmarł w Nairobi, pochowany w Polsce, w Boćkach, na Podlasiu, w kościele ufundowanym na początku XVIII stulecia przez jednego z książąt Sapiehów. Postać niezwykła, tak jak niezwykła jest książka, pod której urokiem i wrażeniem jeszcze pozostaję.


 Ten tekst oryginalnie ukazał się na blogu O biografiach i innych drobiazgach


5 komentarzy:

  1. To jest naprawdę niezwykła książka! Życie Eustachego Sapiehy to gotowy materiał na film.
    I ten wzruszający powrót na swoją, a przecież już nie swoją ziemię, po tylu latach. I świadomość, że z tamtego życia nic nie zostało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam tę książkę we wcześniejszym wydaniu i również zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Autor był człowiekiem energicznym, zdolnym do stawienia czoła przeciwnościom i zupełnej zmiany swojego życia. Nie był oczywiście jedynym, którego to spotkało, ale opisał to wszystko szczerze i bez patosu.

      Usuń
    2. Tak to na pewno cechy charakteru, siła, odwaga pomogły mu w życiu. Zaczynać wszystko od początku, w zasadzie od zera w dalekiej Afryce...
      Godne podziwu.

      Usuń
  2. Wspaniała książka! Czytałam dwa razy, a teraz muszę sobie kupić!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że książe wydał wspomnienia własnym sumptem (nazwa wydawnictwa - Safari- to sugeruje). Dodam, że jest bardzo przemyślana edytorsko, świetnie wkomponowane w całośc są zdjęcia...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...