Echa Polesia
Franciszek Wysłouch
LTW 2012
Z Polesia na Wyspy
Franciszek Wysłouch urodzony w Pirkowiczach na Polesiu rozłożył na
czynniki pierwsze fenomen owej krainy geograficznej obecnie znajdującej
się w granicach Białorusi, Ukrainy, Polski i Rosji. Potomek rodu Wysłouchów herbu Odyniec dorastał w patriotycznej atmosferze kresowego dworu. Życiorys Franciszka Wysłoucha obfituje w wydarzenia charakterystyczne dla miłujących Ojczyznę spadkobierców Jagiełły, Batorego, Sobieskiego. Zesłanie na Syberię, walka w Legionach Polskich, udział w wojnie polsko-bolszewickiej, obrona Rzeczypospolitej podczas Kampanii Wrześniowej, internowanie i sowiecka niewola, ucieczka do formującego się we Francji wojska polskiego, pokonał szlak bojowy z Armią gen. Andersa (m.in. uczestnik bitwy pod Monte Cassino). Po wojnie, jak większość polskich bojowników niegodzących się z komunistyczną rzeczywistością Polski Ludowej, zdecydował się na emigrację w
Wielkiej Brytanii. Przebywając na obczyźnie pozostał jednak wiernym
synem polskiej ziemi. Wielkiej miłości swego życia poświęcił trzy
książki: „Opowiadania poleskie”, „Na ścieżkach Polesia” i „Echa Polesia”, dzięki czemu nazwano go „piewcą Polesia”. Pisarz ten malował również poleskie pejzaże.
Będąc zapalonym myśliwym, jak nikt znał i rozumiał poleską przyrodę z
jej rozległymi puszczami, nieprzebytymi mokradłami, bezkresnymi polami.
Obcując ze światem miejscowej ludności od podszewki poznał Poleszuków,
sól tej ziemi…
Od kaczek do wilków
„Echa Polesia” niosą się daleko i długo z uwagi na niebanalne
„opisy przyrody” autorstwa wygnańca ogarniętego wieczną tęsknotą za krajem lat dziecinnych.
Franciszek Wysłouch uchwycił najdelikatniejsze tony i najsubtelniejsze
barwy poleskich krajobrazów towarzyszące zjawiskom charakterystycznym
tylko dla krainy niekończących się mokradeł i oddalonych od siebie siedzib ludzkich. Skupił się na funkcjonowaniu ludzi, zwierząt i roślin oraz
trwaniu przyrody nieożywionej, wybierając do opisu większe systemy, np.
puszczę, jak i drobne epizody, np. Litewskie surmy. Pisarz przekazał
wrażenia i przeżycia, jakie zakorzeniły się w jego pamięci i zachowały
się w niej na długie lata bolesnej emigracji. W duszę myśliwego zapadły
obrazy polowań na kaczki i obław na wilki; miłośnik natury z dużą znajomością rzeczy wspominał też o pszczołach, grzybach, drzewach, mszarach, tokach, rybach.
Wilk w nocy - Alfred Wierusz-Kowalski |
Polesie - Iwan Szyszkin |
Zawsze tak było
Najwięcej jednak miejsca przeznaczył na charakterystykę funkcjonowania społeczności chłopskiej i jej koegzystencji z przyrodą.
Urzekły mnie rozdziały o koszeniu łąk, nocnym wypasaniu koni, wykopkach
kartofli, wypalaniu łąk i wyrębów leśnych, drzewach mogilnych, lodowych
wycieczkach, zimowych połowach. Spośród wielu ludzkich typów autor w
szczególnie korzystnym świetle przedstawił strażników leśnych i „ochotników” żyjących zgodnie z prawami puszczańskimi. „Zamknięty klan leśnych ludzi” postępował zgodnie z łowieckimi obyczajami ulegając przesądom pokutującym od wieków wśród Poleszuków. Pytani o przyczyny panujących nakazów odpowiadali oni, że „zawsze tak było” demonstrując w ten sposób siłę zwyczaju ludowego lub kwitując spostrzeżeniem, iż „tajemnicy bronią wieki”.
Niewątpliwym walorem opowieści są fragmenty tekstu poświęcone odwiecznym wrogom człowieka – wilkom. Łowca z krwi i kości nie ograniczył się jedynie do relacji z polowań na te drapieżniki, ale pięknie opowiedział o ich stadnych zwyczajach. Z ogromnym znawstwem praw natury nakreślił obraz głodnych wilków, ich skargę wyrażaną żałosnym skowytem.
Święty ogień boży
W rozdziale „Ogień – sojusznik człowieka” Franciszek
Wysłouch scharakteryzował niepospolity szacunek, jakim Poleszucy darzyli
żywy ogień, którego nie należało gasić wodą. Pożaru wznieconego od
pioruna nie tłumiono w ogóle, bo był to święty ogień boży. Jak ciepłe uczucia żywił do ognia autor, pokazuje zdanie: „taki mały ogienek przykucnięty”.
Pisarz zręcznie posłużył się nienaganną polszczyzną niejednokrotnie budując frazy mimowolnie zapadające w pamięć, np. „Noc otula ziemię odpoczynkiem”. Sformułował też pełne patosu określenie pożytecznej pracy chłopów podczas żniw: „obrzęd zbioru wobec majestatu gotowego do ofiary dojrzałego zboża. Daru Boga”.
Wyrazistość opisów poleskiej natury i dynamiczne dialogi zbudowały niepowtarzalny nastój opowiadań będących wyrafinowanym wyrazem tęsknoty Franciszka Wysłoucha za rodzinnymi stronami. Z opowieści „Echa Polesia” wyłoniła się raz sielankowa, a raz posępna sceneria świata Poleszuków z ich pobożnością i zabobonami, myślistwem i kłusownictwem. Pisarz obdarzony naturą łowcy wprowadził czytelnika w krainę podmokłych czaharów porośniętych oczeretami, pozwolił usłyszeć brzmienie jesiennej surmy, zbliżyć się do niedostępnej kokorycy czy puścić na wodę krychuchę.
Wyrazistość opisów poleskiej natury i dynamiczne dialogi zbudowały niepowtarzalny nastój opowiadań będących wyrafinowanym wyrazem tęsknoty Franciszka Wysłoucha za rodzinnymi stronami. Z opowieści „Echa Polesia” wyłoniła się raz sielankowa, a raz posępna sceneria świata Poleszuków z ich pobożnością i zabobonami, myślistwem i kłusownictwem. Pisarz obdarzony naturą łowcy wprowadził czytelnika w krainę podmokłych czaharów porośniętych oczeretami, pozwolił usłyszeć brzmienie jesiennej surmy, zbliżyć się do niedostępnej kokorycy czy puścić na wodę krychuchę.
Prypeć 2005 |
Mapa Polesia w Muzeum PPN |
Od Prypeci do Bugu
Autor, odtwarzając przeszłość, obracał się w kręgu tematów
egzotycznych dla współczesnych mu rodaków, tak jak i on przebywających
na Wyspach Brytyjskich na emigracji. Uważam, że „Echa Polesia”
byłyby lepiej słyszalne, gdyby pisarz do wykreowania kresowej
rzeczywistości w dorzeczach Prypeci i Bugu posłużył się formą powieści a nie opowiadań. Jestem przekonana, że powieść ta z powodzeniem konkurowałaby z tomem „Soból i panna” Józefa Weyssenhoffa, tym bardziej, iż tekst Franciszka Wysłoucha obfituje w głębokie przemyślenia wrażliwego humanisty:
„Wtedy dopiero mogłem zobaczyć, jak bogate i pełne naturalnej prężności jest życie, gdy człowiek mu nie przeszkadza”.
„Wtedy dopiero mogłem zobaczyć, jak bogate i pełne naturalnej prężności jest życie, gdy człowiek mu nie przeszkadza”.
Tekst ukazał się na blogu Czytam po polsku
Kupiłam, mam, podchodziłam kilka razy i nie zmogłam. Myśliwskie przynudzanie... Nie lubię :(
OdpowiedzUsuńTeraz właśnie wypożyczyłam sobie "Sobola i pannę" Weysenhoffa i pewnie też nie dam rady. Z powyższych powodów...
Tematyka myśliwska mnie też odstręcza... Mam z podobną w stylu okładką Pawlikowskiego "Sumienie Polski", a w niej niektóre eseje dotyczą właśnie polowań.
UsuńAle jestem zaskoczona, Weysenhoff mi się podoba! Jestem w polowie "Sobola i panny" i pewnie przeczytam do końca. Nieźle pisał ten baron!
Usuń