wtorek, 22 stycznia 2019

Współczesna beletrystyka popularna i Kresy. Oczekiwania a rzeczywistość





Niezwykle frustrujące jest, gdy talent autora nie nadąża za rzeczywistością, którą opisuje. Nie ma chyba nic gorszego niż wspaniały pomysł na książkę i bardzo kiepska jego realizacja. Niestety, na polskim (i nie tylko) rynku wydawniczym można natknąć się na powieści, które cieszą się uwagą czytelników, podobno opowiadają o Kresach, a tak naprawdę mocno niedomagają zarówno pod względem merytorycznym, przez co w moim przekonaniu wyrządzają wiele krzywdy tym, dla których Kresy są ważne; jak i warsztatowym, co mnie szczególnie boli i uwiera. Do czego zatem twórcom takich powieści, które umownie nazywam beletrystyka popularną, potrzebne są Kresy oraz  czy naprawdę trzeba nam fundować narrację rodem z seriali -  bez refleksji, byle prędko, byle więcej i ciekawiej? Nie od dziś wiadomo, że gusty się zmieniają i, co wspaniałe, można je kształtować, zmieniać i naprawiać. Dlaczego niektórzy piszący nie korzystają z tego dobrodziejstwa i skupiają się tylko na zaspokajaniu potrzeby rozrywki. Brak talentu? Własna niedojrzałość? A w tym wszystkim niesamowita przestrzeń Wołynia, Podola, Galicji Wschodniej...Trzeba być bardzo ostrożnym w doborze lektury.

Tym razem przyjrzę się dla Państwa kilku współczesnym powieściom, których fabuła, albo znaczna jej część, została osadzona na Kresach. Dla twórcy jest to połączenie tyle kuszące, co raczej wymagające wrażliwości historycznej, wiedzy i rzetelności. Komu się udało? Która z powieści zasługuje na uwagę, a którą radzę Państwu omijać szerokim łukiem? Zapraszam do zestawienia.

,,Odchodzić” Agnieszka Moniak-Azzopardi, wyd. Novae Res, 2017


W tej książce brakuje emocji. Jak podkreśla sama autorka, ,,Odchodzić” jest oparta na autentycznych wydarzeniach
i opowiada historię konkretnych osób. Skoro tak, nie bardzo rozumiem dlaczego zostali w niej pominięci właśnie najważniejsi - bohaterowie. Narracja biegnie niejako obok człowieka, przez co właściwie bardzo trudno utożsamić się z jakąkolwiek postacią – ot, splot wydarzeń, faktów, ludzkich tragedii, które są tragediami bo tak właśnie mamy myśleć
(i oczywiście wiemy to sami. Dlatego też trudno o jakąkolwiek empatię wobec ludzi, o których pisze Moniak-Azzopardi -  wszystko jest tak bardzo powierzchowne, także sposób prowadzenia narracji, obrazy klatka po klatce, bez ciągłości przyczynowo-emocjonalnej. Nie ułatwia to zaangażowania.  Szkoda… wielka szkoda, że opowieść o ludziach, którzy doświadczyli wypędzenia z własnego domu a później poniewierki po nieznanym, obcym świecie, tak mocno nie nadąża w opisie doświadczeń i emocji człowieka. Gdzieś między poszczególnymi klatkami pojawiają się Kresy. Dowiadujemy się, że bohaterka za nimi tęskni, ale czy tęskni naprawdę? W ogóle nie można tego wywnioskować po lekturze. Czy warto było zaoszczędzić czytelnikowi smutku, niepewności
i strachu, którego  doświadczyli bohaterowie? Zdecydowanie nie. Po co?


 ,,Wspomnienia w kolorze sepii” Anna J. Szepielak, wyd. Nasza Księgarnia, 2014

Miałam z tą książką spory problem – jej lektura dostarcza wiele przyjemności ale jednocześnie przynosi niemałe rozczarowanie. Akcja podzielona jest na dwie części. Ta dominująca przedstawia historię Joanny, która wskutek zbiegu okoliczności podejmuje decyzję o stworzeniu drzewa genealogicznego  swojej rodziny. Okazuje się, że kluczem do rozwiązania wielu zagadek i poukładania rozsypanych elementów historii była jej nieżyjąca już babcia Danusia. Niestety, nikt nie potrafi wiele powiedzieć o jej życiu. Dziewczyna i znaczna część jej rodziny przez wiele lat żyli bez świadomości swego pochodzenia. Z  powieści Szepielak płynie do czytelnika gorzka refleksja o ludziach, którzy rezygnują ze swojej przeszłości i żyją tym, co tu i teraz. Zupełnie jakby mogli wzrastać bez korzeni. A przecież to niemożliwe...

W drugiej części książki poznajemy historię przodków Joanny. Opis burzliwych losów Polaków, którzy obserwują zagładę ukochanego Lwowa, w czasie bolszewickiej okupacji miasta zostają zmuszeni zgłosić się na wyjazd do Rzeszy a później wracają do zniszczonej ojczyzny, to zdecydowanie najlepiej napisane fragmenty powieści.  Widać, że autorka włożyła w nie wiele serca, sięgnęła do źródeł, oddała klimat przedwojennego Lwowa, atmosferę strachu i niepewności pierwszych dni zagłady, później zaś, na czym książka zdecydowanie zyskuje,  skupiła się przeżyciach swoich bohaterów. Dzięki temu jej powieść jest wciągająca, nie można przyczepić się do języka, nie ma w niej banalności i mocno rażących schematów narracyjno-fabularnych. Pytanie, skąd ten rozdźwięk między całkiem udaną lwowską częścią a zupełnie poprawną, chwilami nudna wręcz, opowieścią o współczesnych ludziach? Proszę przeczytać, chętnie zapoznam się z Państwa zdaniem.

,,Pora westchnień, pora burz” Magdalena Kawka, wyd. Zysk i S-k, 2016

Proszę Państwa to jest naprawdę dobra książka! Jest w niej wszystko, czego poszukuję w tego typu literaturze – dynamiczna akcja, umiejętnie prowadzona narracja, która zatrzymuje się w budujących przedstawiany świat momentach oraz sporo bohaterów, których można prawdziwie polubić. Pierwsza część ,,Pory westchnień…” opowiada o Lwowie w przededniu katastrofy II wojny światowej. Obraz miasta jest nieco schematyczny, ale jednocześnie autorka nie bała się pokazać różnorakich konfliktów, czy to na tle kulturowym, czy narodowościowym czy, najzwyczajniej, jak to w życiu, tych międzyludzkich, które targają Lwowem. Dzięki temu czytelnik  nieco pełniej zanurza się w klimacie miasta, razem z postaciami wędrować po kawiarniach, brukowanych ulicach, jest sielsko, ale nie anielsko. Autorka ,,Pory westchnień…” kreśli obraz świata przed burzą – doskonale wiemy, jaki będzie dalszy ciąg tej historii, przez to wzmaga się poczucie  kruchości przestrzeni, którą już zdążyliśmy pokochać. Druga część powieści opowiada o  nadciągającej katastrofie - gehennie miasta i jego mieszkańców. Według mnie najważniejszym obrazem jest tutaj ukazanie zderzenia cywilizacji z barbarzyństwem wojny. Szok i niedowierzanie bohaterów, że oto rozpada się nie tylko ich świat, lecz przede wszystkim system wartości moralnych, które powinny być stałe, niezmienne, niepodważalne stanowi fabularny i emocjonalny trzon tej części.
,,Pora westchnień, pora burz" została skonstruowana z dwóch obrazów - zachwycającego swą różnorodnością miasta i skomplikowanych postaci. Czasami można zapomnieć, czy to bohaterowie oprowadzają nam po swoim świecie, czy to my obserwujemy ich zmagania z tą ciszą, która nad nimi zawisła. Z ciszą przed burzą.
Z niecierpliwością czekam na drugi ton.

***
Muszę przyznać, że sporządzenie dla Państwa tego rankingu zajęło mi sporo czasu. Co prawda zapoznałam się z wieloma książkami z działu ,,literatura popularna", które opowiadają o Kresach, ale tutaj o nich nie przeczytacie. Dlaczego? Ponieważ nie zawsze były warte poświęconego im czasu. Niektóre tylko przekartkowałam, inne pokazały mi, co znaczy dobry marketing - po prostu, dałam się nabrać na szumne zapowiedzi i niezłe recenzje. 
Po doświadczeniu, jakim było zderzenie z literaturą popularną, mam dla Państwa jedną radę - ufajcie swojej intuicji. Porzućcie lekturę tych książek, które was nużą , uwierają waszą wrażliwość czy poczucie estetyki. Zapewniam, że są takie utwory, dla których warto zarwać noc! O takich napiszę już wkrótce...



Agnieszka Winiarska

1 komentarz:

  1. Bardzo dziękuję za ten post, ja też obserwuję polską literaturę wspołczesną pod kątem kresowych motywów. Z przedstawionych tytułów znam tylko książkę Kawki i też mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...