Pamięć o niektórych bohaterach jest zacierana przez czas. W przypadku Żołnierzy Wyklętych sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Wspomnianym mianem określane było antykomunistyczne, niepodległościowe podziemie, które walczyło o zatrzymanie sowietyzacji Polski, co w dalszej perspektywie miało prowadzić uniezależnienia się od ZSRR. Dla Kresów Wschodnich było to jednak starcie o coś więcej. Nikt jeszcze wtedy nie przypuszczał, iż akty bezwzględnego patriotyzmu, gdzie niestrudzeni partyzanci walczyli za białą-czerwoną flagę, będą tak niedoceniane przez przyszłe pokolenia. Na szczęście, coraz częściej na rynku wydawniczym pojawiają się publikacje, mające przybliżyć trudne losy kresowiaków, którzy mieli nie zaznać upragnionej wolności. Postanowiłam tym razem sięgnąć po książkę dr Kazimierza Krajewskiego, od lat zajmującego się historią podziemia niepodległościowego w czasie II wojny światowej. Za przedmiot swoich rozważań kierownik Referatu Badań Naukowych OBEP IPN wybrał tym razem działalność niezwykle utalentowanego dowódcy.
Jan Borysewicz generalnie większości z nas kojarzy się z postacią znanego wokalisty i lidera zespołu Lady Pank. Znaczna mniejszość wie, iż dokładnie to samo imię i nazwisko nosił człowiek, który na stałe miał się wpisać w świadomość wielu ludzi i stać się symbolem poświęcenia. Urodził się 12 września 1913 roku w Dworzanach na terenie północno-wschodnich Kresów. Rodzice przyszłego żołnierza zajmowali się rolnictwem. Podobnie jak spora część ludności miasteczka, będąca wówczas pod zaborami, Borysewiczowie mogli poszczycić się bogatymi tradycjami patriotycznymi (sięgającymi może nawet drugiej połowy XIX wieku). Młody Janek po ukończeniu szkoły powszechnej w Wasiliszkach, postanowił kontynuować edukację w Seminarium Nauczycielskim w Szczuczynie Nowogródzkim. W tym czasie młodzieniec należał również do I Drużyny Harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki, gdzie uhonorowano go stopniem zwiadowcy. Późniejsze losy młodego człowieka miały już na zawsze związać się z wojskiem, o czym świadczy zdobyty już wkrótce stopień chorążego. Tak oto zaczęła się trudna droga prowadząca do wielu zwycięstw, które jednak na skutek braku wsparcia ze strony wielkich mocarstw, zostały zaprzepaszczone.
Kapitan Jan Borysewicz (fot. Eugeniusz Wawrzyniak) |
Już w pierwszych miesiącach wojny w wojaku ugruntował się zdecydowany pogląd o relacjach Polski ze wschodnim sąsiadem, co było skutkiem tego, czego bohater doświadczył w 1940 roku, gdy przedostawszy się na Litwę został aresztowany przez NKWD. Niemniej nawet te trudne doświadczenia „Krysi” nie odwiodły go od działań konspiracyjnych. Za okręg swojej działalności wybrał swoją małą ojczyznę, powiat nowogródzki. Na początku okresu partyzanckiego miał w swoim batalionie tylko 7 osób, by już wkrótce liczba ta zrosła, do ponad sześciuset dobrze uzbrojonych żołnierzy. Podporucznik miał bardzo dobry kontakt z podwładnymi i szkolił ich jak najlepiej potrafił. Dopełnieniem wymiaru dydaktycznego było pismo „Szlakiem Narbutta”, które pomagało nie tylko w szybkim obiegu informacji, ale również umacniało morale broniących ziemię lidzką.
O niesłychanej wartości takiego postępowania świadczy chociażby, wydawałoby się niemożliwa, misja uwolnienia członków podziemia, więzionych w Lidzie. Stosunkowo małą ilością sił udało się wówczas wyprowadzić przetrzymywanych ludzi, w środku dnia z budynku, który był niezwykle pilnie strzeżony.
Jeśli wspominamy o operacjach mających szczególne znaczenie dla Borysiewicza, to wydaje się, iż nie powinno zabraknąć wzmianki o działaniach pod kryptonimem „Ostra Brama”. Władze AK zdecydowały, że wojska okręgu nowogródzkiego i wileńskiego, powinny zająć Wilno przed przybyciem Armii Czerwonej, która wypierając Niemców, miała wkroczyć do miasta. Armia Krajowa tym posunięciem chciała udowodnić polską przynależność Kresów Wschodnich. Miasto zdobyto jednak wspólnymi siłami 13 lipca 1944 roku, a pokładane nadzieje, iż teren pozostanie w polskich rękach, miało się już nigdy nie spełnić.
Pomnik Żołnierzy Wyklętych w Rzeszowie (fot. Lowdown) |
Kazimierz Krajewski w swoim opracowaniu dokonał niezwykle drobiazgowej analizy życiorysu jednego z najbardziej zasłużonych dowódców okręgu Południe. Poza niezwykle szczegółową analizą działalności „Mściciela”, czytelnik ma okazję poznać dość skomplikowaną strukturę organizacyjną AK. W książce sporo miejsca poświęcono także przedstawieniu nastrojów społecznych. Może przydałoby się jedynie skrócone kalendarium wydarzeń, ale dzięki zastosowanie indeksu osób, nie jest to warunek konieczny, by w szybki sposób dotrzeć do niezbędnych informacji. Trudno nie docenić bogatego materiału źródłowego, który sprawia, iż niniejsza pozycja powinna się znaleźć na półce każdego miłośnika historii, interesującego się II wojną światową.
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu Inna Perspektywa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz