"Świat
zapamiętany to historia miejsc, których już nie ma na żadnej
współczesnej mapie. Ich nazwy zachowały się jedynie w nielicznych,
starych dokumentach oraz w sercach bardzo już nielicznych i bardzo już
starych ludzi. Można by więc historię tę zacząć od słów: "Dawno temu, za
górami, za lasami..." I potraktować ją, jakby była tylko mitem, legendą
lub baśnią. Aby się nimi nie stała, aby pozostała wciąż i na przyszłe
lata ważną częścią polskiej świadomości, polskiej obyczajowości i
polskiej kultury, spróbowałam ocalić od zapomnienia te fragmenty
kresowego życia, które przenieśli z przeszłości w przyszłość ludzie mi
najbliżsi, rodzice i krewni mojego męża."
Pozytywna opinia Magdaleny Jastrzębskiej o tej książce była dla mnie impulsem do wpisania jej na swoją listę lektur do przeczytania. Ponad dwa lata mi to zajęło, ale w końcu zasiadłam do lektury zbierającej wspomnienia rodziny ze strony męża, która wywodzi się z Podola.
Na tę książkę oczekiwali wszyscy członkowie rodziny Makowskich, którzy otrzymali w zamian piękny prezent. Każda chyba rodzina chciałaby mieć podobne wspomnienie o swoich przodkach i powinowatych, o których pamięć zanika, a śladów materialnych pozostało niewiele. Autorka starannie przygotowała się do napisania tej książeczki. Poznajemy prapoczątki rodu Makowskich sięgające bitwy pod Płowcami. Wędrując śladami rodziny poznajemy ich losy na Podlasiu i przyznam, że ten fragment przeczytałam z wielkim zaciekawieniem, a to z uwagi na fakt, że moja rodzina wywodzi się z okolic, które zostały opisane przez Autorkę. A nigdy jakoś nie natknęłam się na choćby pobieżny rys historyczny okolic Łomży (do sprawdzenia!).
Potem historia rodzinna nabiera rozmachu, gdy jedna z gałęzi rodu Makowskich przenosi się na malownicze Podole. Uczestniczymy w budowie rodowych siedzib, poznajemy charakterystycznych członków rodziny, ich współmałżonków, kuzynów, powinowatych. Oprócz Makowskich swoje miejsce na kartach tej książki znaleźli również przedstawiciele Wańkowiczów, Łukaszewiczów, Lubicz-Plejewskich.
Autorka opisuje dzieje rodu, jak toczyły się ich losy w XIX i XX wieku, gdy polskie ziemiaństwo na Kresach walczyło o zachowanie tożsamości i niepoddanie się rosyjskiej dominacji wzmacnianej rozmaitymi zakazami administracyjnymi, konfiskatami majątków czy zachęcaniem do przejścia na prawosławie. Rodzina Makowskich zdała egzamin z patriotyzmu, a ich losy odzwierciedlają losy tych ziem i polskiego żywiołu, który albo został zniszczony albo wypędzony, najpierw z dalekich Kresów (tzw. „ziemie zabrane”), a potem również z tych, które weszły w skład II Rzeczpospolitej.
Pozytywna opinia Magdaleny Jastrzębskiej o tej książce była dla mnie impulsem do wpisania jej na swoją listę lektur do przeczytania. Ponad dwa lata mi to zajęło, ale w końcu zasiadłam do lektury zbierającej wspomnienia rodziny ze strony męża, która wywodzi się z Podola.
Na tę książkę oczekiwali wszyscy członkowie rodziny Makowskich, którzy otrzymali w zamian piękny prezent. Każda chyba rodzina chciałaby mieć podobne wspomnienie o swoich przodkach i powinowatych, o których pamięć zanika, a śladów materialnych pozostało niewiele. Autorka starannie przygotowała się do napisania tej książeczki. Poznajemy prapoczątki rodu Makowskich sięgające bitwy pod Płowcami. Wędrując śladami rodziny poznajemy ich losy na Podlasiu i przyznam, że ten fragment przeczytałam z wielkim zaciekawieniem, a to z uwagi na fakt, że moja rodzina wywodzi się z okolic, które zostały opisane przez Autorkę. A nigdy jakoś nie natknęłam się na choćby pobieżny rys historyczny okolic Łomży (do sprawdzenia!).
Potem historia rodzinna nabiera rozmachu, gdy jedna z gałęzi rodu Makowskich przenosi się na malownicze Podole. Uczestniczymy w budowie rodowych siedzib, poznajemy charakterystycznych członków rodziny, ich współmałżonków, kuzynów, powinowatych. Oprócz Makowskich swoje miejsce na kartach tej książki znaleźli również przedstawiciele Wańkowiczów, Łukaszewiczów, Lubicz-Plejewskich.
Autorka opisuje dzieje rodu, jak toczyły się ich losy w XIX i XX wieku, gdy polskie ziemiaństwo na Kresach walczyło o zachowanie tożsamości i niepoddanie się rosyjskiej dominacji wzmacnianej rozmaitymi zakazami administracyjnymi, konfiskatami majątków czy zachęcaniem do przejścia na prawosławie. Rodzina Makowskich zdała egzamin z patriotyzmu, a ich losy odzwierciedlają losy tych ziem i polskiego żywiołu, który albo został zniszczony albo wypędzony, najpierw z dalekich Kresów (tzw. „ziemie zabrane”), a potem również z tych, które weszły w skład II Rzeczpospolitej.
Jolanta Wachowicz-Makowska napisała książkę, która jest ważna dla rodziny jej męża, ale jest warta przeczytania także dla osoby w żaden sposób niezwiązanej z rodziną Makowskich. Jest to lustro, w którym możemy dojrzeć skrawek naszej narodowej przeszłości, napisana prostym, zrozumiałym językiem, oparta na faktach, zawierająca sporo ciekawych historii i przypadków losowych. Polecam.
Tekst ukazał się na blogu Notatnik Kaye
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz