sobota, 20 grudnia 2014

Piotr Kościński, Przez czerwoną granicę




Jakimś dziwnym trafem od momentu rozpoczęcia projektu kresowego większość książek, które wpadają mi w ręce niby przypadkiem, dotyczy tematyki Kresów Wschodnich. Nie inaczej jest z książką Piotra Kościńskiego, o której przed wizytą w bibliotece zupełnie nic nie wiedziałam, a której sensacyjno-przygodowa akcja osadzona jest w latach 30-tych XX wieku na polsko-bolszewickiej granicy.  
 
Mało kto chyba wie (ja należałam do tych nieuświadomionych), że w pierwszych latach istnienia Rosji sowieckiej podjęto pewien eksperyment narodowościowy. Otóż z inicjatywy polskich komunistów, Juliana Marchlewskiego i Feliksa Dzierżyńskiego, powołano do życia dwie polskie autonomiczne jednostki administracyjne: Polski Rejon Narodowy im. Juliana Marchlewskiego (czyli „Marchlewszczyznę”) na Ukrainie (obwód wołyński) i Polski Obwód Narodowy im. Feliksa Dzierżyńskiego (tzw. „Dzierżowszczyznę”) na Białorusi (obwód miński). W obu rejonach funkcjonowały polskie szkoły, czytelnie, ukazywały się polskie gazety. Mieszkańcy poddawani byli oczywiście nieustannej propagandzie i zmuszani do kolektywizacji. Eksperyment ten został zakończony po kilku latach, gdy w 1935 r. zlikwidowano Marchlewszczyznę, a w 1938 Dzierżowszczyznę, a ludność obu regionów poddano represjom i przesiedleniom do Kazchstanu likwidując jednocześnie wszelkie instytucje o charakterze narodowym. Stworzenie radzieckiej Polski w miniaturze przestało pasować do planów komunistycznej władzy, a obu inicjatorów stworzenia tych regionów nie było już na świecie.
 
I właśnie w okresie istnienia Marchlewszczyzny toczy się akcja książki „Przez czerwoną granicę”. Głównym bohaterem jest Franciszek Cybulski ze wsi Janówka położonej niedaleko stolicy regionu Marchlewska (dawniej i obecnie Dowbysz). Ma on dwadzieścia parę lat, pracuje w polskiej czytelni-chacie, gdzie można zapoznać się z polskojęzycznymi gazetami informującymi głównie o prześladowaniach w kapitalistycznej Polsce. Te zbrodnie polskiego reżimu są też głównym tematem organizowanych regularnie pogadanek gości spoza regionu. Wszyscy mieszkańcy żyją biednie i w ciągłej niepewności jutra.  

Okazuje się jednak, że niektórym jednostkom lepiej się powodzi. Kuzyn Franka regularnie udaje się na przemyt do Polski, handluje zdobytym w ten sposób towarem, dzięki czemu ma on zupełnie przyzwoite dochody, jak również sporo nie do końca rozpoznanych znajomości w kręgach partyjnych. Franek, mając pewne problemy z powodu niewyparzonego języka i pewne odstawanie od wymaganego profilu „człowieka radzieckiego” dochodzi do wniosku, że chętnie spróbowałby przemytniczego życia, choćby po to, żeby przywieźć z Polski opłatek na właśnie zbliżające się Święta Bożego Narodzenia, które oczywiście będzie obchodzone w wielkiej konspiracji. Historia wyprawy Franka do Polski i jego perypetii, zderzenia rzeczywistości radzieckiej Marchlewszczyzny z życiem w prowincjonalnej nadgranicznej Polski stanowi treść tej opowieści.

Trudno mi powiedzieć, na ile wiernie Autor przedstawił warunki życia mieszkańców Marchlewszczyzny. Z opisu na okładce dowiadujemy się, że inspiracją do napisania książki była opowieść o podobnej wyprawie do Polski po opłatek przez „zieloną granicę” z ZSRR. Sądzę, że materiałów na temat tych tworów jest niewiele, w archiwach zapewne trudno odnaleźć tamtejsze gazety. Piotr Kościński - od wielu lat związany z tematyką wschodnią - wykazuje się niemałą wiedzą o tamtym okresie historii i z dużym zaciekawieniem zapoznałam się z jego wizją tamtych czasów w tym jakże specyficznym i nieznanym bliżej otoczeniu.

Znajdziemy tu niewątpliwą w tamtych czasach atmosferę zagrożenia wśród Polaków, elementy gry wywiadów obu państw, w które wplątani zostaną zwykli ludzie. Duże wrażenie robi również obraz życia nadgranicznej osady zasiedlonej przez żołnierzy KOP (Korpus Ochrony Pogranicza) i ich rodziny. Szczerze mówiąc, mam wątpliwości, czy Franek byłby tak zdeterminowany do powrotu do Janówki jak to jest przedstawione w książce, ale z drugiej strony może wtedy nic jeszcze nie zapowiadało tragicznego końca Marchlewszczyzny i jej mieszkańców.

Chociaż więc język używany przez bohaterów jest bardzo współczesny, a w perypetiach Franka jest nieco zbyt wiele cudownych zbiegów okoliczności, to jednak „Przez czerwoną granicę” jest lekturą, którą mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim, których interesuje okres Polski międzywojennej, a zwłaszcza kontaktów z Rosją sowiecką.

 P.S. Nie znam innych książek, które dotyczyłyby zagadnienia Marchlewszczyzny bądź Dzierżowszczyzny, będę wdzięczna za sugestie, jeśli ktoś z Was się zetknął z podobnym wydawnictwem. 

 
Tekst oryginalny ukazał się na blogu Notatnik Kaye


Piotr Kościński (ur. 1959) - polski dziennikarz, analityk, politolog. Od 1991 do 2013 r. związany z "Rzeczpospolitą", gdzie zajmował się tematyką wschodnią. Od 2013 r. pracuje w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Jest autorem trzech powieści poświęconych losom Polaków w sowieckiej Rosji w dwudziestoleciu międzywojennym: "Przez czerwoną granicę" (2008), "Przez czerwony step" (2010), "Przez czerwony wir" (2014).


Autor: Piotr Kościński
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 224




6 komentarzy:

  1. Nie znałam autora i jego publikacji, więc czytam z przyjemnością. O wspomnianych eksperymentach sowietów wiem co nieco, ale powieściowo chyba temat nie był eksploatowany. Jak zwykle brawa dla LTW:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, LTW trzyma poziom i odkrywa dla nas Kresy :)

      Usuń
  2. Bardzo interesujące! Chętnie przeczytam tę książkę. Ja też ostatnio podążam kresowym szlakiem. O Marchlewszyźnie i Dzierżyńszczyźnie słyszałam już dość dawno, bo w latach 90., kiedy zetknęłam się z Polakami, którzy z Kazachstanu przeprowadzili się do Polski po rozpadzie ZSRR. To byli potomkowie Polaków z tej części Ukrainy, która w okresie międzywojennym należała do Związku Radzieckiego. Tam właśnie była Marchlewszczyzna. A jak eksperyment z Marchlewszczyzną nie wypalił, to tamtejszych Polaków, a ich rodziców dokłądnie, wywieziono w latach 30. w goły step do Kazachstanu. O tych deportacjach z Marchlewszczyzny i/lub Dzierżyńszczyzny było też coś w takiej publikacji: „My deportowani. Wspomnienia Polaków z więzień, łagrów i zsyłek w ZSRR”, wybór i opracowanie Bogdan Klukowski, wyd. Alfa, Warszawa 1989. Ale raczej niewiele. Nie spotkałam się z jakimś dużym opracowaniem tego tematu. Coś kiedyś było o tym w "Historii Do Rzeczy", ale już dawno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak dokładne informacje! Dla mnie temat był kompletnie nowy. Z tego, co wiem, to kolejna książka Kościńskiego "Przez czerwony step" dotyczy właśnie wywózek do Kazachstanu.

      Usuń
  3. gdzie mozna kupic "Przez czerwoną granicę" (2008), "Przez czerwony step" (2010), "Przez czerwony wir" (2014)?

    bardzo mi boli ten temat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej poszukać w księgarniach internetowych, np. aros, matras, bonito, empik.

      Ja znalazłam takie oferty:

      Przez czerwony step:
      http://aros.pl/ksiazka/przez-czerwony-step-2
      http://bonito.pl/k-90131170-przez-czerwony-step

      Przez czerwoną granicę:
      http://aros.pl/ksiazka/przez-czerwona-granice-2
      http://bonito.pl/k-90088228-przez-czerwona-granice

      Przez czerwony wir (ebook):
      http://www.empik.com/przez-czerwony-wir-koscinski-piotr,p1113212382,ebooki-i-mp3-p

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...