piątek, 28 listopada 2014

Edward Łysiak, Kresowa opowieść. Michał


 

 

Sześciu przyjaciół. Ukraińcy Fedor, Roman i Stiepan, Żyd Izaak oraz Polacy - Grzegorz i Michał. Przyjaciele ze szkoły i kumple z podwórka. Być może w innym miejscu i czasie, ich znajomość mogłaby przetrwać. Po latach, uwolniwszy się na moment od bacznych spojrzeń żon i narzeczonych, spotkaliby się w barze czy gospodzie, wspominając młodzieńcze harce i wygłupy.

Czasy są jednak ciężkie. Wybuch wojny dzieli żyjące na ukraińskim Pokuciu rodziny. Sąsiedzi, do tej pory żyjący w zgodzie, zaczynają spoglądać na siebie w zupełnie inny sposób. W oczach jednych zionie nienawiść, w innych - czai się strach. Polityka wkracza do spokojnych osad, miesza ludziom w głowach, każe dzielić ludzi na swoich i wrogów. Zacierają się dawne przyjaźnie, wspólne przeżycia tracą na znaczeniu. Nie ważne, jakim jesteś człowiekiem. Ważne, czyś Polak, Ukrainiec, Niemiec, Żyd czy Rosjanin. Tak cię będą oceniać, przez pryzmat narodowości. I nieważne, że nie chcesz opowiadać się po żadnej ze stron, że pragniesz jedynie żyć w spokoju. Jak co dzień, spacerować bliskimi ci ścieżkami, witać się z sąsiadem i gawędzić o pogodzie, tegorocznych zbiorach lub o tym, komu się urodziło dziecko, a kto wodzi wzrokiem za cudzą żoną.

Tymczasem Ukraińców nie zadowala dotychczasowy układ. Marzy im się niepodległość. Samostijna Ukraina. Droga do wolności wiedzie po trupach. I bynajmniej, nie jest to przenośnia.

Chłopcy dorastają i obierają różne drogi. Fedor, Roman i Stiepan wstępują do Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Izaak ucieka do ZSRR, bracia Michał i Grzegorz zostają w rodzinnych stronach i chcą czy nie - muszą stawić czoła rzeczywistości. Ta ma barwę krwi, przeraża niczym nieuzasadnionym okrucieństwem, boli tym mocniej, że cierpienie przysparzają nie tylko obcy, ale także ci, których niegdyś uważano za przyjaciół. 

Edward Łysiak w swojej powieści Kresowa opowieść. Michał zabiera czytelników w podróż do Zachodniej Ukrainy, gdzie wojenna zawierucha zbiera krwawe żniwo. Bestialstwo, które przechodzi ludzkie pojęcie, zabawa cudzym życiem, gwałty, tortury, obcięte piersi, zdzierana z wciąż żywych ludzi skóra, podpalenia, rabunki, zdrada i zemsta. Bestialstwo, którego niczym się nie da uzasadnić. Wszystko to w imię walki o wolność, która "każe" zadawać ból, mordować i katować tych, którzy stoją po drugiej stronie barykady, nawet jeśli znaleźli się tam wbrew własnej woli.

Początek powieści Łysiaka nie zapowiada tak dramatycznych wydarzeń. Jest podręcznikowo nudny, nad czym boleję ogromnie, bo pełno w nim ciekawych informacji, które niestety giną w natłoku szczegółowych opisów. Autor skrupulatnie opisuje miejsce akcji i zwyczaje ludności. Wiedzę ma sporą. Bogata bibliografia, zamieszczona na końcu książki, daje nadzieję na to, że wszelkie ciekawostki o mieszkańcach Pokucia nie są wytworem fantazji piszącego. Edward Łysiak pokusił się nawet o umieszczenie całych tekstów piosenek, śpiewanych przez mieszkańców tamtych terenów. Ciekawy pomysł, ale bogate w informacje opracowanie podane jest jednak w mało przystępny sposób. Mnogość opisów, początkowi tej historii nie służy, podobnie jak liczne powtórzenia (siedmiokrotne użycie odmiany słowa "połonina" w dwóch akapitach, to jednak sporo). Pewnie nie czytałabym dalej, gdybym w czeluściach pamięci nie miała pewnej recenzji, ogromnie zachęcającej do lektury.

 Okazało się, że warto przebrnąć przez podręcznikowy wstęp. W pewnym momencie akcja rusza z kopyta, a gdy bestialstwo sięga zenitu, zaczyna się nawet nieco tęsknić za opisami gór czy rzeki Czeremosz. Autor Kresowej opowieści nie szczędzi obrazów zbrodni. Dramat bohaterów jest ogromnie wyczuwalny i niejednokrotnie ciarki przechodziły na myśl, że nie wszystko jest wytworem fantazji, że podobne zdarzenia miały miejsce, a człowiek zdolny jest do tak przerażających czynów.

Z ukraińskich gardeł wyrywają się słowa pieśni wprawiające w osłupienie.

Nie smućcie się, chłopcy, wy, chłopcy, junacy,

Niebawem przyjdzie pohybel na Polaków.

Będziemy strzelać i rżnąć nożem,

Aż z rodzonej Ukrainy Polaków przepędzimy[1].



Tyle w tym nienawiści, tyle zapowiedzianych cierpień.

Edward Łysiak pisze o obłędzie, w jaki wpadli ci, którzy chcieli odzyskać wolność za wszelką cenę, o okrucieństwie, bestialskich mordach, nienawiści i tej budzącej grozie satysfakcji, jaką niejednokrotnie widać było w oczach oprawców. Porusza temat losu Żydów, mieszanych polsko-ukraińskich związków, sytuacji dzieci w nich poczętych, ludzi, postawionych przed trudnymi decyzjami. Uciec? Zostać? Pomóc? Udać, że się nie zna, nie widzi, nie słyszy? Przeciwstawić się czy zgadzać na wszystko z pokorą? Jak chronić rodzinę? Niewiele trzeba, by zaprosić pod swój dach śmierć. Wystarczy nieopatrznie rzucone słowo, jakaś uwaga, plotka lub po prostu przynależność do danego narodu.

Śmierć nie puka. Wchodzi do domu z łomotem wyważając drzwi. Słychać wtedy płacz, krzyki, jęki. Powietrze staje się duszne od strachu. A później nastaje cisza. Równie upiorna jak wrzask.

 W tym wszystkim znajdzie się także miejsce dla dobrych ludzi. Jak choćby Ukraińców, którzy mimo strachu, pomagają Polakom. To ważny motyw, bo pokazuje, że tak jak nie każdy Niemiec w okresie wojny musiał być nazistą, tak i nie wszyscy Ukraińcy popierali działalność OUN.

Koniec końców, "Kresowa opowieść. Michał" wypadła całkiem nieźle. Opowiedziana przez Edwarda Łysiaka historia pełna jest emocji. I nie kończy się na tych negatywnych, bo miłość kwitnie nie tylko w czasie pokoju, a dobroć, wypełniająca serca, potrafi przetrwać nawet, gdy ludzie wystawiają ją na próbę. Liczne przypisy odnoszą się głównie do kwestii wypowiadanych przez bohaterów po ukraińsku, a tych jest w powieści sporo. Autor zadbał o urealnienie dialogów, często wkładając w usta Ukraińców słowa w ich rodzimym języku.

Tę powieść budują przede wszystkim: wiedza autora o polsko-ukraińskich stosunkach podczas drugiej wojny światowej, dynamiczna akcja oraz mocne, brutalne sceny. Zabrakło mi silniej zarysowanych postaci, głębi emocji, które bez wątpienia targały bohaterami. Autor, skupiwszy się na samej historii oraz jej tle, mniej czasu poświęcił psychologicznej budowie postaci.

 Historia opowiedziana w debiucie Łysiaka, ma swój dalszy ciąg. Nosi on tytuł "Kresowa opowieść. Julia", a więc tym razem, to nie Michał będzie głównym bohaterem, a jego żona. Co takiego zdarzy się w życiu tej kobiety, że zasłużyło na osobny tom? Ogromnie jestem tego ciekawa. Nie zapoznałam się z opisem z okładki, czego i wam nie radzę robić, czeka mnie więc niespodzianka. Pierwszy tom opatrzony jest streszczeniem, a nie zachęcającą do lektury zapowiedzią. Zaglądając na tył okładki - pozbawicie się kilku elementów zaskoczenia. W opowieści o Michale oraz innych mieszkańców Pokucia sporo jest scen, które mogą mieć różne finały. Warto je poznać z lektury książki, omiatając blurb niewidzącym spojrzeniem.

Zdobędziesz państwo ukraińskie albo zginiesz w walce o nie![2] - głosi pierwsze przykazanie Ukraińców walczących o niepodległość. Każde kolejne jest jeszcze bardziej złowieszcze. Każde pisane jest krwią ofiar terroru.

Tekst oryginalny ukazał się na blogu Myśli i słowa wiatrem niesione

[1] Edward Łysiak, Kresowa opowieść. Michał, Wyd. Novae Res, 2013, s. 148.
[2] Tamże, s. 112.



3 komentarze:

  1. Moja "Kresowa opowieść" już za granicą i otwiera ludziom oczy na relacje polsko-ukraińskie. Wiedzę uzupełniłam sobie wykładem pani Ewy Siemaszko (relacja wkrótce). Ważne tematy, ciekawie opowiedziane. Sięgnąć i czytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam obie części "Kresowej opowieści". Sięgnęłam po nie zaciekawiona tematyką książek ( szczerze mówiąc,nie pamiętam czy wcześniej czytałam już powieść dotykającą problemów polsko-ukraińskich ). Zgadzam się, że styl powieści można różnie oceniać, ale dzięki książce, wiele bolesnych spraw przestaje być dla nas białą plamą. Jeśli ktoś boi się brutalności opisów zbrodni - to szczerze mówię, że w porównaniu ze świeżo przeczytanym "Klanem czerwonego sorga", powieść E.Łysiaka jest pod tym względem wręcz delikatna ( nie ma się czego bać ).

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...