poniedziałek, 24 listopada 2014

Józef Ignacy Kraszewski, Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy


Z Józefem Ignacym Kraszewskim odwiedzamy Kresy


 
"Niestety, zawsze szukamy obrazów daleko za sobą, przed sobą, nigdy koło siebie. Jest urok w tej obcej stronie, a swoje tak się osłucha, opatrzy, spospolituje, że wreście stracim dla niego uczucie podziwienia, jakieśmy mu winni, a nawet poznajomić się z nim bliżej zaniedbywamy jedynie dlatego, że machinalnie, materialnie znamy je aż do znużenia. Dlatego też cudzoziemiec nowo przybyły żywiej wszystko uczuje, więcej u nas zobaczy, lepiej opisze. (...) Chciejmy się tylko zastanowić nad swoim krajem, a znajdziemy w nim tysiąc wdzięków, tysiąc pamiątek, tysiąc godnych zastanowienia przedmiotów." - pisał we wstępie do pierwszego wydania.




 
Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy z 1839 roku należą do dojrzałego okresu twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego. Są pokłosiem paru podróży rozpoczętych w 1834. Były to wyprawy przygotowane pod względem merytorycznym, a w swoich szkicach podróżnych odwołuje się często do swego poprzednika z XVIII wieku na podobnym szlaku, Rzączyńskiego. Wyprawy dostępnymi środkami lokomocji, bez zbędnego pośpiechu przyniosły plon w postaci zapisów podróżnych i rysunków w miejscach postoju poczynionych ołówkiem lub obrazków akwarelowych. Znać w tych pracach talent niemały, ale i duży zmysł obserwacji.

Nawoływanie do poznawania swego kraju, okolic bliskich nie było przejawem jakiejś zaściankowości, megalomanii narodowej, bo pisał to człowiek, który jeszcze nie raz odwiedzi obce kraje, tak popularne w epoce romantyzmu, i napisze o nich. "Podróżopisarstwo romantyczne odróżnia od wcześniejszych przede wszystkim synkretyzm celów. Sama podróż jest tylko pretekstem do zbierania i spisywania różnego typu obserwacji; wszystko, co spotykał podróżnik po drodze, godne było uwagi, zanotowania. Było to podpatrywanie życia w różnych jego przejawach." - podkreśla Stanisław Burkot we wstępie. 

Józef Ignacy Kraszewski przemierza ziemie, których oblicze było kształtowane przez ludzi różnych wyznań, stanów, korzeni narodowościowych. Nie tylko obserwuje miejsca historyczne z ciekawymi obiektami i ruinami, lecz zatrzymuje się w austeriach, zajazdach, widzi mieszkańców miasteczek i wsi na jarmarkach, w ich codziennym trudzie. Jest również gościem możnych obywateli, zwiedzając biblioteki domowe i prywatne zbiory dokumentów, rzeczy mających wartość historyczną. Bywa wnikliwym i krytycznym obserwatorem ziem kresowych, ceniąc to co dobre, pragnąc większego postępu. Nie omieszka wykorzystać swej wiedzy historycznej, gdy obszernie pisze o rodach magnackich, w tym Ostrogskich, Zasławskich, Radziwiłłach, a będąc o Łucku, porusza sprawę stosunków Witolda i Jagiełły. Jesteśmy z nim w Ossowie należącej kiedyś do Felińskiego, bliskiemu mu Horodcu, Pińsku, Sławucie, Dubnie, spotykamy Żydów, chłopów, szlachtę, a nawet cudzoziemców zamieszkujących małe majątki. Przyjmujemy informacje o ciekawym i nudnym krajobrazie. Postój w osadzie Sernicka to niemalże spotkanie z Mickiewiczowskim zaściankiem dobrzynieckim. Dowód to, iż ledwie co wydana epopeja przedstawiała miejsca i ludzi bliskich swoim czytelnikom. "Osada ta licząca do 240 dymów szlachty zatrudniającej się rolnictwem, najmem do robót gospodarskich itd. (...) Wprawdzie siermięgi Sernickich są białe, jak u chłopów, ale mają niby kształt kapot, kołnierze małe innym krojem, pasy nie czerwone, ale czarne, na nogach łapcie takież, jak noszą wieśniacy, lecz przy nich często rzemyki zastępują sznury. Szlachcianki chyba w wielkie święta gorset i trzewiki kładną, i to nie wszystkie, zresztą ich ubiór niczym od chłopianek się nie różni."

Rytm prozy podróżnej godny, niespieszny, wnikliwy, pełen szacunku dla człowieka, mimo sporadycznej irytacji niedogodnościami. Fabuła kształtowana jest tak, by zaciekawić obrazem naocznym, płynącym z serca i zdobytej wiedzy. Składnia niewspółczesna może zatrzymać przy sobie i obecnego czytelnika, który z zaciekawieniem odkryje dawne znaczenia i dzisiaj istniejących wyrazów. Książka jest reportażem i esejem, pokazuje umiejętności warsztatowe Kraszewskiego jako autora literatury faktu.
 

Tekst oryginalny pojawił się na blogu Niecodziennik literacki
 


8 komentarzy:

  1. Książka czeka u mnie w kolejce, mam to samo wydanie. Podczytywałam fragmenty i byłam zachwycona językiem, owszem, obecnie nieco trącącym myszką, ale cudownie obrazowym i...poczuciem humoru Kraszewskiego. Nie dziwi mnie, że w swoich czasach był poczytnym autorem.
    Z fragmentów, które podczytałam wyłania mi się inny Kraszewski niż ten, którego znałam z jego powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam te drugie wspomnienia z Odessy, i przyznam, że przebrnięcie przez początkowe stronice wymagało z mojej strony dużego samozaparcia. Potem jest już lepiej, ale ten początek mnie po prostu usypiał. Wydaje mi się, że "Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy" są ciekawsze. :)

      Usuń
  2. JIK to inny Świat, książki pisane starym, wypartym już niestety językiem, odnalezienie miejsc opisanych w "Podróżach..." jest prawie że niemożliwe, wioski żydowskie, których już nie ma, Łuck , który już nie jest Łuckiem, ale czyta się to jak prawdziwy skrypt dla studentów etnografii - doskonałe.
    Prowadzimy bloga poświęconego KRASZEWSKIEMU tylko i wyłącznie, zakres tematów bardzo szeroki w tym i Jego związki z Wilnem z Kresami oraz recenzje. Tego typu recenzji nie mamy, byłoby miło gdyby autor recenzji chciał do nas dołączyć. Proszę się odezwać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy mogłabym prosić o linka do bloga o Kraszewskim? Znam tylko jeden - Projekt Kraszewski - i tam znajduje się powyższy tekst (http://projekt-kraszewski.blogspot.com/2012/02/na-kresach-z-jozefem-ignacym.html).
      Autorka recenzji nie prowadzi bloga od dłuższego czasu, więc kontakt jest utrudniony. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Tak, to ten sam blog. Rzeczywiście ta recenzja już jest (ja czytałem ją tutaj po raz pierwszy a u nas pozostałe stąd moje niedopatrzenie). Nota bene książkę JIK-a "Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy" otrzymałem w podarku od Pani Izy. Gdyby Pani posiadała inne recenzje związane z Kraszewskim a nie publikowane u nas, to proszę dać znać postaram się je zamieścić. Hmm, no tak kontakt z Panią Izą jest utrudniony ostatnio, szczerze przyznam, że nie mam z Nią od dłuższego czasu kontaktu - Ona mieszka w Warszawie, a ja z Poznania. Bloga JIK-owego od dłuższego czasu prowadzę sam, skupiając się głównie na moich zainteresowaniach recepcją Kraszewskiego na Litwie, nie wiem jednak (choć odbiór jest) czy to dla wszystkich interesujące, jak sama Pani wie lepiej Kresy to dużo węższy temat (choć z drugiej strony bardzo rozległy - jak to kresy;) . Ale mam pełne zezwolenie Pani Izy na publikacje i dostęp techniczny do bloga, byłoby miło gdyby ktoś zechciał coś opublikować, choćby ze względu na kontrapunkt do Litwy czy po prostu inne spojrzenie. Zapraszam serdecznie i czekam na materiały od Pani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorką powyższej recenzji jest Nutta prowadząca bloga Niecodziennik literacki i ją miałam na myśli pisząc o braku kontaktu.:)
      Wydaje mi się, że wszystkie teksty na naszym blogu dotyczące twórczości JIK-a, ukazały się również na blogu Projekt Kraszewski. Jeśli jednak jestem w błędzie, najlepiej skontaktować się bezpośrednio z Autorem/Autorką tekstu (link do wpisu oryginalnego jest zawsze na końcu tekstu).
      Korzystając z okazji chciałabym zapytać, czy możemy opublikować na naszym blogu teksty z "Kochajmy się", które pasują do specyfiki kresowej? Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. cyt. Korzystając z okazji chciałabym zapytać, czy możemy opublikować na naszym blogu teksty z "Kochajmy się", które pasują do specyfiki kresowej? Pozdrawiam serdecznie.
      JASNE nie ma kłopotu...prosiłbym tylko o krótką notkę że są to teksty z tego bloga "Kochajmy się" aby potencjalny czytelnik mógł sięgnąć także po inne posty, jeżeli Go zaciekawią a technicznie proszę dać znać, które posty Pani wybrała, to podeślę w oryginale. Chyba że można jej jakoś bezpośrednio linkiem podciągnąć (wiadomo tekst można skopiować lecz ze zdjęciami może być trudniej więc podeślę jeżeli jeszcze mam oryginały).
      Ciekawi mnie czy zaakceptuje Pani również (bowiem tam chyba większość) teksty z książek w oryginale litewskich ? To może zbyt śmiałe pytanie, zbyt bezpośrednie, no ja jestem zdania że to jakby druga strona medalu, Kresy jednak to także Ukraińcy, Litwini, Żydzi, Białorusini. Często wydaje mi się słuszne sięganie po ich źródłowe teksty, są ciekawe, u nas mało publikowane (wiadomo barierą może być język, lecz to przecież do przeskoczenia). Różnych ludzi spotykałem na drodze kresowej i nie zawsze spotykam się ze zrozumieniem. Osobiście jestem przeciwny wszelkim -izmom szczególnie nacjonalizmom zarówno z obcej jak i często niedostrzeganej naszej , polskiej strony. Dla mnie Wilno to międzynarodowy TYGIEL i chłonę z niego tolerancję garściami, choć przecież jestem Poznaniakiem. Niczego nie sugeruję. Za śmiałość przpraszam. Cieszę się bardzo, że zauważyła Pani tę moją próbę zbratania (kolejnego?) narodów, będę bardzo rad z publikacji. Wszystkiego dobrego.

      Usuń
  4. Innym blogiem, który prowadzę a zaniedbuję ostatnio, być może dla Pani interesującym jest moja prywatna strona p.t. "Kochajmy się" poświęcona w głównej mierze wszelkim aspektom przyjaźni polsko-litewskiej (kultura, język, historia, literatura i in.). I też wyrażam chęć na publikację Pani tekstów na tym blogu, oczywiście w temacie...
    Zarówno do JIK-owego jak i bloga "Kochajmy się" jest kontakt ze mną. Proszę pisać bezpośrednio na maila: miczalazarz@gmail.com
    Blog "Kochajmy się" znajdzie Pani pod adresem: http://lietpol.blogspot.com
    Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...