Panie kresowych siedzib ślą Listy z Kresów
„Panie kresowych siedzib” – na Nieświeżu, Lemieszówce, Białej Cerkwi – takim mianem Wydawnictwo LTW z Łomianek nazwało wydaną w bieżącym roku książkę napisaną przez Magdalenę Jastrzębską. Autorki nie muszę już przedstawiać, gdyż znana mi jest jej wcześniejsza publikacja zatytułowana „Listy z Kresów. Opowieść o Józefie z Moszyńskich Szembekowej”. Tym razem Magdalena Jastrzębska z dystansem właściwym badaczom, bez zbytniej egzaltacji, rzeczowo opowiada o życiu kobiet, którym dane było urodzić się w arystokratycznych lub ziemiańskich rodach. Do swego błyskotliwego, skreślonego nienaganną polszczyzną tekstu autorka wplotła niemal sto pięćdziesiąt ilustracji, prezentujących kresowe siedziby w czasach ich świetności oraz fotografie i reprodukcje konterfektów dziedziczek.
Piszę to ja: Małgorzata Marcinowa Poniatowska
Pisarka zaprosiła czytelników do wędrówki kresowym gościńcem i wspólnych odwiedzin u Pań kresowych siedzib. Gospodynie rezydencji na rubieżach Rzeczypospolitej, noszące nazwiska najznamienitszych polskich rodów, uwikłane w genealogicznych powiązaniach, doskonale orientowały się w skomplikowanych koligacjach. Autorka książki również prezentuje tę wiedzę! Dość zauważyć w podpisach ilustracji, gdzie obok imion, nazwiska panieńskiego i nazwiska po mężu widnieje imię męża pozwalające zidentyfikować postać żony, np. Aleksandra ze Steckich ks. Michałowa Radziwiłłowa. Magia rodowych nazwisk, które można znaleźć w Polskim Słowniku Biograficznym, oddziałuje zwłaszcza wtedy, gdy znajdują się one obok siebie, jak u Julii z Potockich Władysławowej Branickiej, posiadającej „cztery córki zamężne: ks. Zdzisławowa Lubomirska, hr. Henrykowa Potocka, hr. Juliuszowa Tarnowska, hr. Benedyktowa Tyszkiewiczowa”.
Helena z Radziwiłłów Potocka |
Ksawera z Brzozowskich Grocholska |
Rozwody, powtórne ożenki, nieślubne dzieci
W krótkich (jaka szkoda) rozdziałach-portretach biografka Pierwszych Polek, szkicując w ogólnych zarysach koleje losu bohaterek, wskazała na ich część wspólną charakteryzującą dzieje wielkich rodów i wielkich fortun. Młode dziedziczki, podobnie wychowywane w poczuciu obowiązku wobec rodziny i ojczyzny, celem utrzymania integralności rodowych majątków, wcześnie wydawano za mąż za znacznie starszych, godnych kandydatów. Zawieranie nie zawsze dobranych małżeństw często (jak na owe czasy) kończyło się rozwodami; w innych przypadkach zdarzało się, że owdowiałe młode małżonki powtórnie wychodziły za mąż. Nieślubne dzieci rodziły się nawet w najlepszych rodzinach, bywało, że o potomka z nieprawego łoża postarała się niewiasta, jak np. Zeneida z Hołyńskich Lubomirska – takie to były czasy!
Porządek musi być!
Magdalena Jastrzębska na podstawie analizy znacznej ilości materiałów źródłowych, zestawionych w Bibliografii, przytacza dowody niezwykłej pracowitości Pań z Podola, Wołynia, Litwy, Ukrainy. Przeniesione przez wyroki opatrzności do placówek na rubieżach Rzeczypospolitej musiały sprostać niecodziennym zadaniom – zarządzaniu olbrzymimi dobrami ziemskimi. Maria z Branickich Radziwiłłowa „po śmierci teścia w 1904 roku musiała zająć się interesami ordynacji nieświeskiej i kleckiej… Pod jej zarządem pozostawało 440 tysięcy hektarów”. Ewelina z Rzewuskich Hańska, późniejsza żona Honoriusza Balzaka, gospodarzyła z mężem Wacławem w Wierzchowni. „Hańscy utrzymywali dworską orkiestrę, był na miejscu znakomity kucharz, cukiernik, krawiec, szewc. Zatrudniano trzysta osób do obsługi tego domu-przedsiębiorstwa”. Ważną cechą wyróżniającą rody i ich tradycje był wielokrotnie podkreślany przez autorkę „zmysł hierarchiczny w rodzinie i społeczeństwie”. Walor ten zabawnie zobrazował Walerian Meysztorowicz wspominając Józefa Potckiego, którego charakteryzowało „duże poczucie hierarchii społecznej i można było dokładnie obliczyć, do którego miejsca w pokojach i przedpokojach odprowadzi przy pożegnaniu każdego gościa”. Hierarchia i porządek panowały w siedzibach kresowych, jak i w życiu ich właścicieli. Wartości te wydają się być warunkiem koniecznym trwania rodaków przez wieki na ziemi pradziadów, którą kresowi Polacy umiłowali ponad wszystko. Czujne kresowe damy pilnowały polskich tradycji i poczucia tożsamości narodowej reagując na każda próbę odejścia od nich. Maria Dorota Radziwiłłowa przestrzegała męża, Antoniego Wilhelma, generała pruskiego „Jesteście na najlepszej drodze do zniemczenia… Gdy zachowacie polskość, pozostaniecie nadal pierwszą rodziną w waszym kraju”. Ksawera z Brzozowskich Grocholska przeciwstawiła się salonowej francuszczyźnie funkcjonującej w mowie i piśmie „Pisujemy do siebie obcym językiem… o swój zaś własny ani dbamy!... To zgroza! Na zawsze zrzucam ten narów wychowania”.
Maria z Branickich Radziwiłłowa |
Na nieludzkiej ziemi
Odtwarzając przeszłość Pań kresowych i ich siedzib, Magdalena Jastrzębska przypomniała koszty, jakie za walkę o polskość Kresów ponosiły najznamienitsze polskie rody. Udział patriotów w powstaniach narodowych lub pomoc powstańcom kończyły się podobnie – aresztowaniem, zesłaniem na Sybir i konfiskatą majątku. Represje nie omijały nawet kobiet – przykładem jest wspominana już Ksawera z Brzozowskich Grocholska przebywająca na wygnaniu w Jarosławiu nad Wołgą. Na zsyłkę z odbywającymi karę mężami jechały wierne żony i narzeczone.
Zgromadzone w jednym miejscu tragiczne losy kresowych rodzin, a prawie zawsze tragiczne losy ich kresowych siedzib niewątpliwie wywołują u czytelników smutek, zwątpienie, żal. Zagłada dotykała prawych, szlachetnych mieszkańców posiadłości kresowych. Wszystkich! Na szczęście literatka oszczędziła czytelnikowi opisów szczegółów egzekucji arystokratów. Z dużym wyczuciem literackim przywołała śmierć ks. Romana Sanguszki w Sławucie czy Julii i Zofii Chodkiewiczowych w Młynowie.
Nie zostanie tu kamień na kamieniu
Książka Magdaleny Jastrzębskiej wstrząsnęła mną. Gdy przewracałam karty lektury, docierały do mnie okrutne fakty – najlepsze Córy (i Synowie) Narodu, dzieci dalekich Kresów, unicestwione zostały bezpowrotnie przez dzikie hordy barbarzyńców. Olbrzymi trud z jakim kolejne pokolenia obywateli Rzeczypospolitej wznosiły i rozbudowywały rodzinne siedziby, gromadziły i pomnażały majątki ziemskie, został zaprzepaszczony za sprawą totalitarnych ideologii. Bolszewiccy rewolucjoniści dążyli do starcia z powierzchni ziemi wszelkich śladów arystokratycznego życia. Grabione, palone i wysadzane rezydencje polskiej arystokracji nierzadko rozbierano do fundamentów, aby nie został kamień na kamieniu, świadczący o wielkości rodów i fortun.
Kończąc moje refleksje, zainspirowane pozostawiającą poczucie niedosytu opowieścią Magdaleny Jastrzębskiej, zwracam uwagę czytelników na jej ostatni rozdział będący niemym wykrzyknikiem historii. Jego bohaterką jest Maria z Izbickich Dunin-Kozicka, pani na Lemieszówce, autorka dramatycznych wspomnień pt. Burza od Wschodu. Wspomnienia z Kijowszczyzny (1918 - 1920). Nie znając apokalipsy zapoczątkowanej pierwszego i siedemnastego września 1939 roku, potrafiła jak nikt inny, będąc naocznym świadkiem i uczestnikiem wydarzeń, oddać
„przejmujący obraz odchodzących Kresów”.
Recenzja ukazała się na blogu Czytam po polsku
Musi być dobra ta książka, bo u mnie w bibliotece czytają i czytają. A ja czekam w kolejce już od czerwca.
OdpowiedzUsuńProszę o umieszczenie linku do mojej recenzji w Spisie recenzji :)
OdpowiedzUsuńJuż jest. :)
Usuń