środa, 21 października 2015

Mariusz Urbanek, Genialni. Lwowska szkoła matematyczna





P.Banacha na fizyce w Toruniu!
P. Banacha (przestrzenie Banacha) śniły mi się po nocach jeszcze wiele lat po studiach na Wydziale Mat. – Fiz. – Chem. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Przestrzenie Banacha były najczęściej pojawiającym się pojęciem na wykładach z analizy matematycznej na kierunku fizyka. Twórca tego pojęcia jest jednym z bohaterów książki popularno – naukowej wydanej przez wydawnictwo Iskry w 2014 roku, a zatytułowanej „Genialni. Lwowska szkoła matematyczna”. Z zapałem zabrałam się do lektury, tym bardziej, że matematyka od zawsze była jednym z wielu obszarów moich zainteresowań. Genialny tytuł i podtytuł oraz ilustracja na obwolucie publikacji wykonana przez Marka Szyszko – znakomitego polskiego rysownika – sugerowały, że książka opowiada o działalności Lwowskiej szkoły matematycznej w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Nie należy mylić tej grupy uczonych z tzw. szkołą lwowsko - warszawską będącą formacją filozoficzną, o której można przeczytać w
"Węzłach pamięci...". Losom lwowskich matematyków przed drugą wojną światową poświęcił autor jedynie sto stron książki z prawie trzystu, na których czytelnicy mogą znaleźć pokazanie matematyki jako pasji, poza którą niewiele kwestii miało dla tych ludzi większe znaczenie.

Osoby dramatu.
Interesująca forma rozdziałów książki, odrębne kalendarium Lwowskiej szkoły matematycznej i bogata bibliografia stanowią, od strony edytorskiej, niewątpliwe atuty tej publikacji. Mariusz Urbanek trafnie przedstawił „osoby dramatu”: Hugo Steinhausa, Stefana Banacha, Stanisława Mazura i Stanisława Ulama, wybierając z ich biografii i charakterystyk najcelniej cechujące ich fakty. Hugo Steinhaus był matematykiem a jednocześnie językowym purystą i człowiekiem na wskroś pryncypialnym. Stefan Banach to profesor o nieukończonych studiach i nad wyraz plebejskim pochodzeniu. Stanisław Mazur pozostawał zatwardziałym komunistą o specyficznym poczuciu humoru. Stanisław Ulam to twórca bomby atomowej i wodorowej a z przekonania pacyfista.


 

Stefan BanachStefan BanachStefan Banach - rys. Antoni Chodorowski



Całka Lebesgue’a.
Nakreślone przez Mariusza Urbanka dzieje Lwowskiej szkoły matematycznej rozpoczynają się na przełomie XIX i XX wieku, gdy na świat przychodzą wspomniani czterej bohaterowie tego opracowania. Zawiązanie Lwowskiej szkoły matematycznej miało miejsce w Krakowie (sic!) w 1916 roku, gdy Hugo Steinhaus spotkał na Plantach dyskutujących o całce Lebesgue’a Stefana Banacha i Ottona Nikodyma oraz dokooptowanego później Witolda Wilkosza, przyjaciela Stefana Banacha jeszcze z czasów gimnazjalnych. Ze Lwowem, jako pierwsi z bohaterów, wiążą się: Hugo Steinhaus, habilitujący się na lwowskim Uniwersytecie Jana Kazimierza w 1917 roku i jego „odkrycie” - Stefan Banach, który zostaje asystentem na Politechnice Lwowskiej w 1920 roku. Kilka lat później we Lwowie rozpoczynają studia: Stanisław Mazur i Stanisław Ulam doktoryzujący się na Uniwersytecie Jana Kazimierza na początku lat trzydziestych XX wieku.

 

Kawiarnia Szkocka
Wnętrze Kawiarni Szkockiej
Plac Fredry na pocztówce z 1916
Plac Fredry na pocztówce z 1916 - z prawej Kawiarnia Szkocka

 




 



Żywa gęś w kawiarni Szkockiej!
Lata trzydzieste XX stulecia stanowią złoty wiek Lwowskiej szkoły matematycznej, której centrum życia naukowego nie znajdowało się w nobliwych murach uczelni ale w klimatycznej
kawiarni Szkockiej przy placu Akademickim. Właśnie tutaj uczeni spotykali się po zakończeniu wykładów aby roztrząsać „problematy” matematyki i „reszty wszechświata”. Zadania matematyczne rozwiązywali pisząc kopiowym ołówkiem na marmurowych blatach stolików. Nowy rozdział w debatach matematyków nastąpił w lipcu 1935 roku gdy zaczęto notować problemy do rozwiązania lub przemyślenia w grubym zeszycie, który zapisał się w historii matematyki jako „Księga Szkocka”. Zawiera ona 193 problemy matematyczne a za rozwiązanie niektórych z nich autorzy przewidywali nagrody np. żywą gęś (nagroda odebrana w 1972 roku).


Profesor Mazur wręcza żywą gęś szwedzkiemu matematykowi za rozwiązanie problemu z Księgi Szkockiej
Stanisław Mazur i Per Enflö
Księga Szkocka
Księga Szkocka

 









Mord profesorów lwowskich na Wzgórzach Wuleckich!
Tragiczny koniec Lwowskiej szkoły matematycznej nastąpił 22 września 1939 roku z wkroczeniem do Lwowa sowieckich wojsk Armii Czerwonej. Zagłada środowiska naukowego dokonała się w lipcu 1941 roku, gdy Einsatzkommando III Rzeszy aresztowało kilkudziesięciu lwowskich uczonych a następnie rozstrzelało wszystkich (razem z pojmanymi członkami ich rodzin lub ich gośćmi) na Wzgórzach Wuleckich. Ogółem zamordowano 50 osób związanych ze środowiskiem akademickim, a wydarzenie to historia Polski odnotowała jako „Mord profesorów lwowskich”. Kolejna grupa uczestników Lwowskiej szkoły matematycznej zginęła równie tragicznie: w Katyniu, w sowieckich łagrach, w lwowskim getcie i innych miejscach kaźni II wojny światowej. Niektórzy z lwowskich uczonych ratowali się przed niechybną śmiercią stając się karmicielami wszy w Instytucie Weigla we Lwowie. Wśród lwowskich matematyków znaleźli się i tacy, którzy pomimo okupacji próbowali w dalszym ciągu pracować dla nauki ponosząc moralnie wątpliwe koszty tych działań np. Stanisław Mazur.

 Stanisław MazurStanisław Ulam i Stanisław Mazur 









Polski Lwów w granicach ZSRR!
Po wojnie, gdy Lwów w wyniku ustaleń konferencji przywódców koalicji antyhitlerowskiej w Jałcie znalazł się w granicach Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, Lwowska szkoła matematyczne uległa rozproszeniu po ośrodkach naukowych nie tylko w Polsce.
Niestety, w sierpniu 1945 roku, zmarł we Lwowie Stefan Banach, kończąc krótką, bo zaledwie dwudziestopięcioletnią, karierę naukową. Pogrzeb matematyka stał się pretekstem do demonstracji Polaków - mieszkańców Lwowa, których nie zdążono jeszcze wysiedlić z miasta, mimo rozpoczętej w maju tzw. akcji przesiedleńczej.


Ze Lwowa do Los Alamos!
Hugo Steinhaus w listopadzie 1945 roku przyjechał do Wrocławia aby organizować Wydział na Uniwersytecie Wrocławskim (zmarł w 1972 roku). Stanisław Mazur przeniósł się początkowo na Uniwersytet Łódzki a od 1948 roku został profesorem Uniwersytetu Warszawskiego (zmarł w 1981 roku). Międzynarodową karierą naukową może się poszczycić Stanisław Ulam, który już w 1935 roku wyjechał do pracy naukowej do Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie w 1943 roku przyjął amerykańskie obywatelstwo. Ten wybitny polski uczony pracując w tajnym ośrodku badań jądrowych w Los Alamos przyczynił się do zbudowania bomby atomowej i wodorowej oraz był pomysłodawcą lotu człowieka na Księżyc (zmarł w 1984 roku w Santa Fe w USA). Matematycy owi doceniani byli przez środowiska naukowe Polski i świata, które obdarzyło ich wieloma zaszczytnymi tytułami i członkostwami honorowymi, oprócz oczywiście tytułów i stopni stricte naukowych.

 

Stanisław UlamStanisław UlamStanisław Ulam - rys. Antoni Chodorowski


    
Nieoczekiwanie wojnę przetrwała Księga Szkocka, do której ostatni wpis datowany na 31 maja 1941 roku wykonał Hugo Steinhaus i on ją odzyskał w 1946 roku. Nowa Księga Szkocka utworzona przez matematyków wrocławskich funkcjonowała przez kilkanaście lat ale nie zdobyła takiej sławy i uznania jak oryginał ze Lwowa.


Anegdoty i aforyzmy!
Mariusz Urbanek obok ścisłych faktów historycznych, dotyczących Lwowskiej szkoły matematycznej przywołał w książce anegdoty i historyjki zachęcające czytelników do zgłębiania dziejów matematyki. Oto przykłady.
Intrygujący stosunek do oficjalnych pism prezentuje Włodzimierz Stożek
„Jak przyjdzie jakiś urzędowy list, najlepiej go odłożyć, w ogóle nie czytając. Jeśli jest naprawdę ważny, to po kilku dniach przyjdzie ponaglenie, jeśli nie, nikt nawet nie zauważ braku odpowiedzi.”
Hugo Steinhaus komentuje otrzymanie honorarium za rosyjskie wydanie swej książki „Kalejdoskop matematyczny” po czternastu (14!) latach od edycji w ZSRR. A "na pytanie, czy przekraczał granice Związku Radzieckiego, odpowiedział, że to granica ZSRR przekraczała jego. I to dwukrotnie."

 

 Hugo SteinhausHugo SteinhausHugo Steinhaus - rys. Antoni Chodorowski

Genialni uczeni, których wybrał na bohaterów swej opowieści Mariusz Urbanek jak i pozostali matematycy ze lwowskiej szkoły byli wybitnie utalentowanymi matematykami, których indywidualizm pozwolił pracować naukowo w warunkach tak odmiennych od ogólnych wyobrażeń o pracy naukowców. Wszechstronne umysły tych uczonych spowodowały, że w pewnym sensie stawali się ludźmi renesansu. Hugo Steinhaus był znakomitym aforystą cenionym za cięty dowcip i perfekcyjne puentowanie wypowiedzi innych osób, autorem zbioru zatytułowanego „Słownik racjonalisty”. Oto próbka jego talentu językowego:
„Geniusz – gen i już”
„Kula u nogi – Ziemia”.
„Dowcipem nie należy celować, tylko trafiać”.
„W tym kraju tylko jedno mi się podoba: zostać…”
"Skończyła się wojna, to przelewanie krwi z pustego w próżne”.
„Są kłamstwa, potem wielkie kłamstwa, a dalej tylko statystyka”. 
   
Wiele innych anegdot, aforyzmów, dowcipów, historyjek znajdzie czytelnik w "Absurdach Polski..."

"Nasz największy wkład w naukę światową!"
Na szczególną uwagę zasługuje wspomnienie o dekalogu polskiej szkoły matematycznej sformułowane przez Edwarda Marczewskiego – matematyka z Uniwersytetu Wrocławskiego, np. reguła wtórnej funkcji stopni naukowych, które powinny być rezultatem a nie celem pracy uczonego. Wszystkim dziesięciu zasadom hołdowali członkowie Lwowskiej szkoły matematycznej i dlatego historia nauki o nich pamięta. Końcowym akordem książki jest wywiad autora z wrocławskim matematykiem i historykiem matematyki Romanem Dudą, który reprezentuje pogląd, że wkład Lwowskiej szkoły matematycznej do nauki światowej jest nieporównywalny z wkładem jakiejkolwiek innej dziedziny wiedzy i innego miejsca jej powstania.Roman Duda jest autorem książki o podobnej tematyce i tytule: „Lwowska szkoła matematyczna” wydanej we Wrocławiu w 2007 roku.

Lwowska szkoła matematyczna+E.Zermelo (1930)
Zjazd Kół Matematyczno-Fizycznych (Lwów 1930) 








Udźwignął czy nie udźwignął?
„Genialni. Lwowska szkoła matematyczna” jest dziełem publicysty i pisarza Mariusza Urbanka opracowującego biografie humanistów, ludzi kultury czy twórców. Okazało się, że autor sprostał również kwerendowaniu zagadnień uprawiania matematyki, nie tak dalekiej, jakby się wydawało czytelnikom, od fascynującej przygody życia „niematematyków”, jakimi w większości są czytelnicy „Genialnych”.

Piękne umysły we Lwowie! Summa summarum (jakby powiedzieli matematycy):
Warto przeczytać książkę podtrzymującą legendę „pięknych umysłów” tworzących Księgę Szkocką w Kawiarni Szkockiej w
polskimLwowie.


Takst oryginalny ukazał się na blogu Czytam po polsku


8 komentarzy:

  1. Ta książka trafiła pod strzechy, to jest można ją było niedawno kupić na promocji w Biedronce za parę złotych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam. :)
      Ale już kupiłam gdzie indziej.

      Usuń
    2. Nie odezwał bym się gdyby nie to ; "Ta książka trafiła pod strzechy," oraz to,że zawsze - albo inaczej napiszę - nie zawsze lecz często, a może najczęściej, powoduje mną żart,nawet tam gdzie nie przystoi.

      To co napiszę jest prawdą, miało zaś miejsce w szkole średniej z której sporo wyniosłem ( nie w teczce a w łepetynie).Całka Lebesgue’a. też była ponadprogramowym tematem,jako że mój matematyk był człowiekiem wyjątkowym.
      Ale ja chcę o czym innym wspomnieć.
      Pani ' od polskiego' to typowy belfer, który potrafił wszczepić głąbom tyle patriotyzmu, że wielu z nich wzięło się za naukę, a kilku dostało się do wysokiej grzędy "Solidarnośc", i chwała im za to.Zaliczyli też studia.
      Młodzież jak to młodzież, a ja pośród niej nie wiele odbiegałem od jej 'awangardy'.
      Usadowieni w ostatnich ławach, tylko po to by w czasie nudnych tematów ,dobrze nam obeznanych, umilić sobie czas, graliśmy parami w dobieranego tysiąca.

      Wałkowany był Mickiewicz, do dzisiaj powtarzam z pamięci "Odę" i wiele innych fragmentów.
      Ja z kolegą oraz druga para - Antek z innym kolegą cichuteńko sobie graliśmy,przegrany stawiał piwo "Sobótkę Górkę",
      Ważna też była podzielność uwagi.
      W pewnym momencie padły znane słowa, te w których jest wyznanie o tym, ze ich autor pono powiedział "Obym dożył tej pociechy aby me książki trafiły pod strzechy".
      W tym momencie Antoś uznał ze może błysnąć i że jest bardzo zaangażowany w lekcji, przerywa polonistce wywód i wcina się tak:
      Pani psor, dzisiaj rano kiedy się goliłem to słyszałem w radio jak jeden komendant straży upominał żeby nie trzymać papierzysk na strychu bo mogą być powodem pożaru,bo papier łatwo się zapala.
      Pociągnąłem go za marynarkę jako że za nim siedziałem, a ten odwrócony do mnie ze złością: " a co,może papier nie jest łatwopalny!"...

      Polonistka dobrze wiedziała czym się trudniliśmy w dwu ostatnich ławach,mimo wszystko pobłażała nam, wiedziała że mamy obkutych wiele tematów, znała nas od podszewki.

      Klasa RYCZAŁA, polonistka też, wszyscy oczywiście ze śmiechu.

      Już kiedyś o tym wspominałem w innym miejscu i wiele lat wcześniej.

      :o)

      Usuń
  2. Dziękuję za wyrozumiałość, pewnie spowodowaną również pobłażaniem..

    Natomiast co tutaj jest świetne, to wyłącznie ten Blog !
    Nie będę się rozpisywał nad moją oceną, ponieważ każdy kto da 'nura' w jego głębię, a komu szybciej bije serce z powodów nieprzecenionego patriotyzmu, kto kocha bezgranicznie swoją Matkę Polskę, dla tego jest oczywiste to,że Pani Blog jest wartością samą w sobie powodowaną równie pięknym polskim Sercem.

    Napisane podziwem postawy jaką Pani tu prezentuje.
    JC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      Blog powstał z potrzeby serca i cieszę się, że to widać.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. "Blog powstał z potrzeby serca i cieszę się, że to widać."

      Tak,to widać, widzę więcej, ale lepiej napisać tu będzie, że ; ten taki, bądź taka ona, każde z nich,
      którym serce bije ponad zwykłą codzienność,a wielka cześć tego rytmu przeznaczona jest Ojczyźnie - naszej Ojczyźnie, wszytko to stanowi karmę polskiej - jak moja, duszy.

      Proszę wybaczyć moje tu wtargnięcie, ale trudno się oprzeć takiemu łajdakowi jak ja, kiedy tyle tu patriotyzmu ostatnio atakowanego przez takich którzy za srebrniki Matkę ich dziadów i rodziców potrafią nazywać ladacznicą, samemu będąc najniegodziwszymi.

      Ukochana moja

      Tyś jedyna w miłości
      Tyś w cierpieniu jedyna
      Tyś wzorem pobożności
      Polskiej Córki i Syna !

      To krótkie wyznanie poświęcam Jej, Matce nas wszystkich.

      Usuń
  3. Ja o tej książce przeczytałam dopiero niedawno na czytam wszędzie.pl i postanowiłam po nią sięgnąć po ich recenzji. Przeczytałam i nie żałuję, bo do tej pory, aż wstyd się przyznać nie wiedziałam, że mieliśmy tak wybitnych naukowców. Polecić mogę każdemu, bo to jedna z najlepszych książek, jaką miałam okazję przeczytać, zawierających biografię. I to nie jednej, a czterech wspaniałych osób. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...