Jest
to bardzo interesujący zbiór legend i podań z Wilna rodem. Obejmują one okres
od momentu założenia miasta (ujętego baśniowo) aż do czasów wojny
polsko-bolszewickiej.
Są
tu historie o bazyliszku, żelaznym wilku, wajdelotach, Lizdejce, duchu Barbary
Radziwiłłówny i mistrzu Twardowskim; opowieści o cudach i dziwach związanych z
wileńskimi zabytkami (chodzi m. in. o kościoły św. Janów i dominikanów, obraz Matki Boskiej w Ostrej
Bramie), wileńskich cmentarzach, podziemiach i duchach. Jest to właściwie historia Wilna w pigułce.
Autorem
tej książki jest wileński lekarz, doktor Władysław Zahorski (1858-1927), autor
przewodników turystycznych i licznych prac historycznych.
„Podania
i legendy wileńskie” nie urodziły się w jego głowie, ale powstały na bazie
różnych autentycznych dokumentów z dawnych wieków i wcześniejszych opracowań
historycznych (m. in. Józefa Ignacego Kraszewskiego „Wilno od początków jego do
roku 1750”, Macieja Stryjkowskiego „Kronika polska, litewska, żmudzka i
wszystkiej Rusi” oraz Wojciecha Wijujka Kojałowicza „Historia Lithuanie”) oraz
tego, co się dzisiaj określa mianem „urban legend”, czyli historii, które
opowiada ulica.
Książka
jest napisana bardzo ozdobnym, literackim stylem i przeznaczona do czytania nie
tylko dla dzieci, ale też dla dorosłych. Podobno przed wojną był to jeden z
hitów wydawniczych. Obecne wydanie ozdobione jest pięknymi ilustracjami
pochodzącymi z teki „Wilno w autolitografiach barwnych” I. Pinkasa z 1929 roku.
Jedna z nich jest obecna na okładce.
Alicja Łukawska
Alicja Łukawska
W
sieci można znaleźć zdigitalizowany przewodnik po Wilnie pióra Władysława
Zahorskiego:
Brzmi ciekawie. Chętnie poznam:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam z opowieści rodzinnych, że te baśnie, zwłaszcza ta o żelaznym wilku były przed wojną popularne w całej Polsce, moja rodzina z Mazowsza rodem, słuchała ich, dziecięciem będąc, w szkolnej ławie w latach 30. Warto by te teksty Zahorskiego przywrócić do obiegu czytelniczego.
UsuńSprawdziłam na allegro i ceny są bardzo zachęcające. :)
UsuńNajciekawsze są te baśnie z ulicy...to fakt. Jest kilka książek o legendach litewskich (np. Legendy z Trok) w tym dużo więcej pisanych oryginalnie po litewsku legend stamtąd, co by nie powiedzieć bajka o Żelaznym Wilku, choć zrozumiała dla Białostoczczyzny jest rodzimą, rdzenną bajką litewską. Łatwo się o tym przekonać (bo choć wielu podciąga te baśnie pod autochtonów polskich z Wilna) to jako żywo nikt nie daje imienia Gedymin czy Lizdejka polskim dzieciom. To imiona rdzennie litewskie (Gedyminas np.). Same te baśnie niezmiernie ciekawe i dla nas mogą być interesujacymi bajkami to dla Litwina stanowią coś w rodzaju legendy państwowotwórczej, niczym Krak, Syrenka czy Piast dla nas Polaków. Nic nie przeszkadza temu by je adoptować i wymieszać te kultury, są one bogate...
OdpowiedzUsuńhttp://lietpol.blogspot.com/2015/06/podanie-o-zelaznym-wilku.html