poniedziałek, 10 listopada 2014

Joanna Puchalska, Dziedziczki Soplicowa




Dziedziczki Soplicowa autorstwa Joanny Puchalskiej to książka bardzo szczególna. Po pierwsze, dlatego, że autorka pisze o swoich przodkach i historii rodzinnej, a po drugie, dlatego, że dotyczy Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, utworu, który w 2014 roku obchodzi rocznicę 180. wydania. W perspektywie pokrywa się oczywiście z moimi zainteresowania, a że książka pisana jest w sposób naturalny i od razu wyczuć, że z głębokiego i szczerego serca, to efekt był taki, że nie mogłam się od niej oderwać.

Autorka opowiada o swojej rodzinie i wspomnieniach zachowanych przez najstarszych jej członków o majątku w Czombrowie. Jednocześnie udowadnia, że Czombrów był pierwowzorem Soplicowa, takiego jakiego odnajdujemy na kartach Pana Tadeusza. W dodatku babka babki Joanny Puchalskiej, Aniela Uzłowska z Czombrowa, zgodziła się zostać matką chrzestną Adasia, drugiego synka Barbary, byłej panny apteczkowej na Czombrowie. Autorka zaznacza już we wstępie, że mit Czombrowa i opowieści o codziennych sprawach, z którymi dzieli się zresztą z czytelnikami, towarzyszą dzięki dziadkom już od jej dzieciństwa. W dodatku do legendy przeszło kręcenie przed II wojną światową w Czombrowie filmu niemego Pan Tadeusz, w którym zagrał pradziadek autorki – Karol.


Książka powstała nie tylko dzięki dociekliwości samej autorki, ale również między innymi dzięki temu, że do tej pory ocalały rodzinne dokumenty, a dokładniej dworskie archiwum, datujące się nawet na wiek XVI. Są to inwentarze, akta sądowe, korespondencja prywatna, urzędowa i gospodarcza oraz brulionowe notatki. Archiwum dotarło z Kresów Wschodnich do centralnej Polski w 1945 roku, dzięki zapobiegliwej i bardzo rezolutnej prababci Joanny Puchalskiej, Marii Karpowiczowej. Wówczas dwór w Czombrowie był już spalony…


Autorka opowiada jak rekonstruowała ów zaginiony świat i jak rozpoczęły się jej wyjazdy na Białoruś. Pierwszy rozdział stanowi odkrywanie tej przeszłości. Joanna Puchalska pisze o miejscu, gdzie czas niemal się zatrzymał; gdzie wraz z przyjaciółmi zauroczona była terenami wokół Czombrowa i jak szukali zamku; gdzie, spotkała ludzi pamiętających jej przodków; gdzie dominuje odmienność kultur. Przełomowym dla autorki momentem było jednak odnalezienie na strychu rodzinnego domu w starym kufrze i w dodatku w Polsce, dwóch paczek dokumentów z Czombrowa. Składały się na nie już szesnastowieczne oryginały pisane cyrylicą z późniejszymi odpisami łacinką; dokumenty siedemnastowieczne i osiemnastowieczne pisane po polsku z łacińskimi wtrętami oraz dokumenty pochodzące z dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku.

Co ciekawe w książce można przeczytać o różnicy w pisowni, gdy zamiast „y” zaczęto używać „j” (rodzice używali to pierwsze wyjście, a dzieci już drugie). Znalazła między innymi potwierdzenia tego, że w majątku za sędziostwa Uzłowskich, na stanowisku ekonoma zatrudniony został szlachcic Mateusz Majewski, a jego córka Barbara została panną apteczkową (czym się zajmowała, o tym również w książce). Stąd również wniosek, że Czombrów jest prototypem Soplicowa. Dokonuje również analizy porównawczej rzeczywistego krajobrazu, obyczajów oraz wydarzeń z życia Czombrowa i sąsiadów z tym wszystkim (między innymi kłótnie, procesy i wzajemne zajeżdżanie się), co zostano uwiecznione na stronicach Pana Tadeusza i jaki był wynik owych sporów największych wrogów już w XX wieku.


Przy okazji Joanna Puchalska opowiada o życiu codziennym i rodzinnym swoich przodków. Przede wszystkim jednak głównymi bohaterkami są tu kobiety: Aniela z Wierzejskich Uzłowska, Benedykta z Haciskich Karpowiczowa, Maria z Popławskich Karpowiczowa. O Anieli już wspominałam. Benedykta była żoną sędziego granicznego Kazimierza Karpowicza. Mieli pięcioro dzieci, o których losach również pisze Joanna Puchalska. Przez kilka lat żyli oddzielnie, ponieważ Czombrów puścili w dzierżawę (do 1844 roku), a Kazimierz przyjął posadę administratora majątku hrabiny Potockiej w Rosi koło Wołkowyska. Benedykta zamieszkała zaś z dziećmi w Świsłoczy. Autorka przytacza bardzo ciekawy opis nieruchomości puszczonej w dzierżawę, fragmenty korespondencji małżonków, a także pokazuje, jaki był podział ról w gospodarstwie między kobietą i mężczyzną. Między innymi kobiety miały w swej pieczy prace domowe, obory, chlewy, kurniki, wyrób i sprzedaż nabiału, nadzorowały służbę, a także zajmowały się sadem i ogrodem, wyrobem płótna i apteczką ziołową. Ciekawostką jest, że do dziś istnieją obrazy olejne Benedykty i Kazimierza. Z kolei Maria z Popławskich wyszła za mąż za Karola Karpowicza w roku 1896. Była kobietą nowoczesną, wykształconą, władała kilkoma językami i uczyła w szkołach. W dodatku wszędzie jej było pełno i realizowała swoje pomysły przez całe niemal życie.



Dziedziczki Soplicowa to książka, która chwyta za serce. Doskonale rozumiem Joannę Puchalską, mającą wykształcenie historyczne, z jaką pieczołowitością zbierała materiały, odkrywała tajemnice rodzinne, to, co nieznane i z jakimi emocjami odpakowywała paczki z dokumentami, jakie znalazła na strychu w starym kufrze.

Treść książki pomagają dodatkowo odebrać świetnie opisane fotografie pochodzące głownie z archiwum rodzinnego. Dodatkowo powiązania rodzinne Karpowiczów i Uzłowskich można zrozumieć na podstawie zamieszczonych drzew genealogicznych. Warto wspomnieć, że w książce odnaleźć można bibliografię i indeks nazwisk, indeks miejsc, a w radiowej Jedynce były audycje prowadzone przez Annę Lisiecką z udziałem Joanny Puchalskiej zatytułowane Droga do Soplicowa (sprawdziłam i można odsłuchać na stronie Polskiego Radia).
Tekst oryginalny ukazał się na blogu Słowem Malowane
Joanna Puchalska, Dziedziczki Soplicowa, wyd. Muza S.A., wydanie 2014, okładka twarda, stron 256 


3 komentarze:

  1. Zachwyciła mnie ta książka, gdy przeczytałam o niej na blogu Montgomerry. Jeszcze jej nie mam, ale grudzień daje możliwość otrzymania prezentów, więc... jestem dobrej myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham takie książki, a " Pana Tadeusza" darzę wielkim sentymentem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka udowadnia, jak wiele pięknych historii rodzinnych można jeszcze ocalić...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...