Autorem tytułowych listów jest Stanisław Zamoyski (1820-1889) z Podzamcza, syn słynącej z nadzwyczajnej piękności Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej.
Stanisław wraz z żoną Różą z Potockich doczekał się aż dwanaściorga dzieci! Pięciu synów i siedmiu córek.
Gdy jedna z córek - Zofia - wyszła 30 sierpnia 1886 roku za 26 lata starszego Tadeusza Grocholskiego, przeniosła się z Podzamcza na Podole, do Strzyżawki położonej malowniczo nad Bohem. Stamtąd było zaledwie 10 kilometrów do Winnicy.
Kochający ojciec w kilka tygodni po ślubie córki odwiedził ją w jej nowej kresowej siedzibie, a swoje wrażenia opisał w listach do żony Róży.
Słynąca ze zjawiskowej urody Zofia Zamoyska,
matka autora listów.
/grafika, zbiory BN/
Tak pokrótce można nakreślić historię tytułowych listów. Ich nadawca znalazł się na Podolu w październiku 1886 roku i każdy dzień opisywał w krótszych, bądź dłuższych listach. Korespondencja jawi się tu niczym dziennik, bo rzeczywiście zawiera opis codziennych wrażeń, wizyt, spotkań, spostrzeżeń.
Są polowania, przejażdżki, wizyty sąsiedzkie, celebrowanie wspólnie spędzanego z rodziną czasu, muzykowanie, czas na lekturę.
Poznajemy dzięki temu dawne obyczaje, sposoby spędzania wolnego czasu, rytm życia w pałacach należących do historycznych rodzin polskich. Gdy Stanisław Zamoyski 13 listopada obchodził imieniny wybrał się rankiem do kościoła, po powrocie do domu córki czekał na niego stolik- niespodzianka. Tak zwany "stoliczek" był to dawny zwyczaj ustawiania w pokoju solenizanta w sekrecie stoliczka, na którym układano prezenty.
Zamoyski był świadkiem miejscowych zwyczajów, gdy chłop Maksym wraz z narzeczoną przybyli do pałacu wraz z drużbami prosić Grocholskich o błogosławieństwo. Zadziwiony stosowanym wciąż obyczajem pisał do żony "Podług zwyczaju tutejszego i mnie narzeczeni po 3 razy całowali w rękę i w nogi." (s. 66)
To tam, w Strzyżawce, Zamoyski przyglądał się jak jego zięć powozi słynną trójką. Trójkonny zaprzęg popularny szczególnie w Rosji, malował między innymi Józef Chełmoński. Zachwyt Zamoyskiego wzbudziła także wspaniała kareta mieszkającej w Pietniczanach Wandy Grocholskiej. Do żony pisał "aż mi wstyd, że Ty takiej nie masz - ale prawdę mówiąc, to zbytek." (s.44)
Ostatni list pisany jest 16 grudnia 1886 roku. Trzy lata później Stanisław Zamoyski zmarł, nie mógł przewidzieć, że za 30 lat nastąpi zagłada tamtego życia, a łuna pożaru, który szalał w Strzyżawce w styczniu 1918 roku będzie widoczna z pobliskiej drogi...
Kopie listów Stanisława Zamoyskiego do żony Róży stały się podstawą niniejszego wydania, a większość fotografii pochodzi ze zbiorów rodzinnych Grocholskich. Czyni to książkę tym bardziej wartościową, bo pokazuje materiał ilustracyjny do tej pory w wielu przypadkach zupełnie nieznany.
Wstęp i przypisy opracował Marcin Brzeziński, a wydania podjęła się kancelaria adwokacka Nobilis Partners.
Na uwagę zasługuje na pewno bardzo staranne wydanie. Twarda okładka, dobrej jakości papier, fotografie w odcieniach sepii. Książka opatrzona jest przypisami, posiada indeks osobowy. Są także lubiane przeze mnie szczególnie wyklejki. Na jednej z nich mamy fragment opisu albumu Anny Grocholskiej, córki Zofii i Tadeusza Grocholskich, gdzie uwagę zwraca zdanie kierowane do potencjalnych oglądających "Uprasza się oglądających palców nie lizać!"
Druga wyklejka prezentuje fragment współczesnej mapy Europy, z zaznaczeniem miejscowości, o których mowa w książce - Podzamcza, Sławuty, Pietniczan, Strzyżawki, Winnicy, Sokołówki, Odessy...
Do kogo kierowana jest ta książka? Na pewno do miłośników dawnego życia i obyczaju, do zainteresowanych życiem polskiej arystokracji, do wszystkich tropiących historię Kresów, wreszcie do tych, którzy lubią obcować z pięknie wydanymi książkami, w których dawny świat zamknięty został nie tylko między linijkami tekstu, ale także w pełnych uroku fotografiach.
Tekst na blogu: O biografiach i innych drobiazgach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz