Zawsze będę kochał Wilno i zawsze będę wdzięczny tym, którzy ocalają nad Willią kruszec polskości - to słowa Jerzego Jensza, który 13 lipca 1944 roku wraz z Artkiem Rychterem „Zań” powiesił polską flagę na baszcie Giedymina. Obydwaj harcerze Szarych Szeregów zostali wywiezieni do łagrów. Jensz przeżył, a odnalazła go w Krakowie Barbara Wachowicz.
Każdy spośród dwudziestu trzech z rozmówców Janusza Palucha ocala z pasją i ogromnym zaangażowaniem kruszce polskości na dawnych ziemiach wielkiej, królewskiej Rzeczypospolitej. Jeden z nich, Stanisław Srokowski, autor poczytnych powieści, opowiadając o niezwykłej aurze Kresów, powiedział:
[…] przez ponad sześćset lat ludzie się zżywali ze sobą, poznawali odmienne religie, obyczaje, języki, świątynie, rytuały, stroje, [...] budowali wspólne życie. Kresy to wielki eksperyment dziejowy. Tygiel narodów, kultur, idei, jakby wzór dla świata. Dopiero potem była Ameryka, USA ze swoją wielokulturowością. My byliśmy pierwsi, trzydzieści albo i więcej nacji, kilkanaście języków, religii…
Zebrane w tomie wywiady, przeprowadzone przez Janusza Palucha w latach 1999-2011, ukazywały się na łamach kwartalnika „Cracovia Leopolis”. Ich książkowe wydanie wzbogacone jest pięknym wstępem Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm, która zwraca między innymi uwagę, że te rozmowy zaczęto przeprowadzać bardzo późno, ale też wcześniej generalnie nie można było pisać o Kresach. To nie są rozmowy typowo dziennikarskie, polegające na wdawaniu się w dysputę. Nie są oparte na polemikach, ale na obopólnym porozumieniu. Dotyczą doświadczeń biograficznych, przygód intelektualnych, fascynacji Kresami i ich bogactwem. Czytelnikowi udziela się duch przyjacielskiej rozmowy na ich temat. Interlokutorzy Janusza Palucha zarażają swoim widzeniem tej krainy i związanych z nią ludzi, swoją wyobraźnią i uczuciowością; sprawiają, że wzbogacamy się o ich doświadczenie. Autora interesuje przede wszystkim sposób patrzenia rozmówców na historię dawnych ziem I i II Rzeczypospolitej - ich przyrodę, kulturę i ludzi, a także na otaczającą rzeczywistość, wybory, na koleje swojego losu. Każdy wywiad jest na wagę złota, tak jak zabytkowy przedmiot z imponującej kolekcji jednego z rozmówców, Zdzisława Ruszela - wnosi cegiełkę do budowania wiedzy o przeszłości i dziedzictwie Kresów. Nie brakuje także wątków krakowskich, gdyż Janusz Paluch związany jest z podwawelskim grodem.
Krąg rozmówców autora to swoista plejada, a zatem grupa ludzi wybitnych w jakiejś dziedzinie, związanych w działalności wspólnymi celami i poglądami. Różnią się temperamentem, wykształceniem, wiekiem i statusem zawodowo-społecznym, a łączy wszystkich ogromny zapał w odkrywaniu „kresowej Atlantydy” i uchronieniu jej przed niepamięcią. Z kronikarskiego obowiązku, ale także po to, by zachęcić do lektury tej wartościowej dla każdego miłośnika Kresów publikacji, godzi się wymienić wszystkich rozmówców Janusza Palucha.
Krystyna Gąsowska opisuje, jak wygląda niesienie pomocy Polakom żyjącym na Kresach Południowo-Wschodnich. O pracy charytatywnej na rzecz Polaków mieszkających we Lwowie i okolicy oraz wolontariacie na Kresach opowiada również Zygmunt Kolenda. Urodzony we Lwowie Roman Asler po prawie osiemdziesięciu latach zechciał podzielić się wspomnieniami, gdy jako piętnastolatek uciekł z domu, by bronić ukochane miasto podczas wojny polsko-ukraińskiej w latach 1918–1919. Zmarły w 2011 roku (wspomniany wyżej) Zdzisław Ruszel był niestrudzonym kolekcjonerem pamiątek patriotycznych. W jego zbiorach dużo miejsca zajmowała tematyka kresowa. Zdradził Januszowi Paluchowi ciekawe szczegóły swojego czterdziestoletniego gromadzenia przedmiotów i dokumentów - pamiątek przeszłości. Jak sam wyznał, wiele z nich udawało mu się ocalić przed zniszczeniem dzięki przyjaźniom z… ludźmi wywożącymi śmieci. O Marianie Hemarze jako dziecku Lwowa i swoim wieloletnim gromadzeniu materiałów do książki na temat wspaniałego poety poruszająco opowiada Stanisław S. Nicieja, który, jak podkreśla słusznie jego rozmówca, przetarł dla nas naukowe i pisarskie szlaki na dawne ziemie I i II Rzeczypospolitej. Urodzony i mieszkający w Kijowie Eugeniusz Tuzow-Lubański, który był (jest nadal?) redaktorem „Dziennika Kijowskiego” (ukazującego się w stolicy Ukrainy w języku polskim), opowiada, jak się żyło Polakom przed rewolucją bolszewicką, a jak dzisiaj im się wiedzie w tym mieście. W książce są też bardzo ciekawe rozmowy z konserwatorami i architektami ofiarnie zajmującymi się ratowaniem kresowych zabytków (Januszem Smazą, Martą Urbańską), ludźmi pióra (Barbarą Wachowicz, Teresą Siedlar-Kołyszko, Stanisławem Srokowskim, Mariuszem Olbromskim), autorami artykułów lub przewodników poświęconych Kresom (Danutą Nespiak, Przemysławem Włodkiem), malarzami (Stefanem Berdakiem, Adamem Macedońskim) czy małopolskimi nauczycielami organizującymi dla szkolnej młodzieży edukacyjne wyjazdy na Kresy dawnej Rzeczypospolitej (Romą Krzemień, Mariuszem Graniczką, Bogusławem Kołczem). Do osobnej kategorii należy zaliczyć przejmujący wywiad z Ewą Siemaszko, która opowiada o tym, jak poza kamerami wyglądała pamiętna uroczystość odsłonięcia w Porycku pomnika, a także o trudnościach piętrzących się przy pisaniu (wraz z ojcem Władysławem) i gromadzeniu źródeł do monumentalnej książki historycznej o ludobójstwie dokonanym przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach mieszkających na Wołyniu. Ewa i Władysław Siemaszkowie, co ciekawe, nie są z wykształcenia historykami. Wzięli na swój karb zadanie, którego nie chciał się podjąć żaden polski historyk. Inna rozmówczyni Janusza Palucha, Krystyna Czajkowska, która pracowała nad dziełami Aleksandra Fredry, wraca pamięcią do swojego pobytu w trudnych latach pięćdziesiątych we Lwowie, gdzie zostały przywiezione archiwa wnuka pisarza, abp. Andrzeja Szeptyckiego. Krystyna Grodziska zdradziła interesujące szczegóły związane z wieloletnim zbieraniem cytatów o Lwowie do ich książkowego wydania, a Stanisław Grodziski przedstawia historię i uwarunkowania społeczno-polityczne Galicji i tłumaczy, dlaczego to Lwów został jej stolicą.
Każda zaproszona do rozmowy przez Janusza Palucha osoba to (posługując się użytym zresztą przez jednego z interlokutorów określeniem) „robinson” polskiej kultury kresowej - bohaterowie książki w różnej formie i w odmiennych dziedzinach przybliżają nieznany wciąż Polakom ląd. Wszyscy składają cenne świadectwo swojej fascynacji i pracy na rzecz dawnych ziem I i II Rzeczpospolitej. Zgromadzone w książce wywiady tworzą razem malowniczy obraz, cytując słowa Marty Urbańskiej, zarżniętego, zamordowanego świata, który w jakiś sposób tam przetrwał, i to poczynając od ludzkich twarzy i typów, a kończąc na bodiakach. Przykład jak ze Stanisławskiego czy Wyczółkowskiego… Opowieści interlokutorów Janusza Palucha są częściowo jak te rośliny stepowe, o kolczastych łodygach i liściach, bo Kresy to nie tylko wielkość, piękno i potęga. Te ziemie są najeżone pamiątkami i śladami przypominającymi losy Polaków nie tylko sentymentalno-romantyczne, ale przede wszystkim tragiczne. Aby wyzwolić się z potwornych szponów historii, trzeba w duchu prawdy odsłaniać jej ciemne karty. Inne drogi to ślepe zaułki. Potrzebna jest też pamięć. Dlatego potrzebne są takie publikacje jak ta, uzmysławiające, że bez naszej troski o dziedzictwo Kresów i Polaków tam mieszkających budowanie teraźniejszości i podążanie ku przyszłości będzie daremne. Na dawnych ziemiach dawnej Rzeczypospolitej naród polski jest nadal, jak głosi wiersz, który w Grodnie usłyszała od mieszkającego tam Polaka Teresa Siedlar-Kołyszko:
Od Niemna brzegów nieśmy miłą wieść,
Że Orzeł Polski nadal tutaj mieszka,
I Naród Polski nadal tutaj jest,
By pielęgnować sady swego wieszcza.
Tekst oryginalny ukazał się na blogu Szczur w antykwariacie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz