wtorek, 10 marca 2015

Lektury kresowe Krzysztofa Masłonia i nasze


Mojego Drohobycza już nie ma, on żyje wyłącznie we wspomnieniu i rozrzewnieniu serdecznym, w uwzniośleniu i w wyższość wstąpieniu wspomnień.


Są to słowa (jakże wymowne i symboliczne) Andrzeja Chciuka - jednego z bohaterów opasłej i pięknie wydanej książki znanego krytyka literackiego, Krzysztofa Masłonia. Publikacja jest zbiorem esejów. Część z nich ukazała się w latach 2010-2011 w kresowym dodatku „Rzeczpospolitej”. Chwała autorowi, że je zgromadził w jednym tomie, dzięki czemu czytelnicy zaliczający siebie do miłośników Kresów mogą uporządkować sobie wiedzę na temat dzieł literackich sławiących ojczyznę wielu narodów, języków, kultur i religii. Teksty te razem tworzą swoistą panoramę literackich opowieści o mitycznej krainie, potencjale tkwiącym w utraconych ziemiach (czy na zawsze? Wszak historia jest rodzaju żeńskiego, jak słusznie zwraca uwagę Waldemar Łysiak), o polskich pisarzach i ich rodzinach mieszkających na wschodnich ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. Jedną z inspiracji do powstania tej książki, jak wspomniał Masłoń w trakcie warszawskiego spotkania promocyjnego, było zdanie przypisywane Józefowi Piłsudskiemu, którego autorem był wybitny poeta, Kazimierz Wierzyński: „Polska będzie wielka albo żadna”.

Książkę Krzysztofa Masłonia można potraktować jako wypiski z dziejów piśmiennictwa polskiego. Kalejdoskop opisanych postaci obejmuje bowiem różne epoki. W szkicach tu pomieszczonych przeglądają się kresowe losy zarówno klasyków literatury polskiej, jak i debiutantów, a także nieliteratów. Na stronach publikacji wprost roi się od wspaniałych nazwisk tworzących niebywale barwny korowód. Nie przeszkadza skrótowość w kreśleniu ich sylwetek, wręcz przeciwnie - lapidarność zaostrza apetyt oraz inspiruje do samodzielnych poszukiwań i lektur. Zresztą artykuły prasowe rządzą się swoimi prawami i trudno mieć o to pretensje do autora. "Puklerz Mohorta" to skarbnica inspiracji lekturowych, może też być (uwaga!) przyczyną wyrzutów sumienia, jeśli się czegoś jeszcze nie przeczytało (na półce mojej czekają "Nadberezyńcy" Czarnyszewicza).

Autor ma talent do portretowania. Szkice Masłonia cechują urok i magnetyzm, a także swada narracyjna. Książka obfituje w wiele pasjonujących ciekawostek, historyjek i charakterystyk poetów i pisarzy związanych z Kresami. Na przykład fascynująca się historia pojedynku „lwowskiego Dumasa”, jak nazywano nad Pełtwią Walerego Łozińskiego, z innym lwowskim pisarzem, Karolem Ciszewskim. Poszło, rzecz jasna, o kobietę. Warto też przypomnieć sobie historię Iwana Mazepy, który tak zainteresował największych romantyków. Piękna jest także opowieść o związanym ze Lwowem rodem Scottów, których na ziemie polskie przyciągnęła nafta. Poświęconą Scottom książkę napisał Jerzy Janicki, który poznał po wojnie w Kanadzie jednego z potomków, syna konsula Jego Królewskiej Mości. Jerzy Janicki był też znawcą bałaku, w którym, jak zaznaczał, przeglądała się długa i bujna historia grodu nad Pełtwią. W Krakidałach (Iskry, 2004), w rozdziale poświęconym bałakowi, Jerzy Janicki zwracał uwagę:

[...] raz na zawsze należy wiedzieć, że lwowiak nie jada, tylko wcina albo wbija w krzyżbanty, nie idzie ulicą, tylko faluji, a jeśli z płcią piękną, to z dziunią, a do tego trzyma ją popud kolki, chyba że jest brzydka, w takim razie idzie z rymundą. Kiedy będzie się żenił, to si okołtuni i wtedy wypije moc ćmagi albo bajury, poczem gdy tak da sobi do nosa, to będzie hirny albo zaćmakany.

Po lekturze książki Krzysztofa Masłonia po raz kolejny uświadamiamy sobie, że niezwykłe bogactwo kulturowe dawnej Rzeczpospolitej będzie naszą krynicą dopóty, dopóki w naszych sercach i w naszej pamięci pozostanie całe jej dziedzictwo. Niech zatem żyją i we wspomnieniach, i w rozrzewnieniu serdecznym, i w uwzniośleniu utracone ziemie kresowe i zakotwiczone w nich wspaniałe dzieła literackie.

Recenzja ukazała się na blogu Szczur w antykwariacie
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...