Książka Wojciecha Wiśniewskiego "Zan. Ostatni z rodu" wydana właśnie nakładem Wydawnictwa LTW towarzyszyła mi przez ostatnie dni. To jedna z tych lektur, od których trudno się oderwać. Życie głównego bohatera pełne nagłych zwrotów, przygód, szczęśliwych zbiegów okoliczności czy dramatycznych wydarzeń to gotowy scenariusz filmowy.
Książka powstała na bazie rozmów autora z Tomaszem Zanem, który wspomina swoje życie, bogate w liczne doświadczenia i przeżycia. Mamy do czynienia z niesamowitą, autentyczną historią, wspomnieniami świadka epoki, który przeżył rewolucję bolszewicką i dwie wojny światowe. Walczył o Wilno w 1918 roku, brał udział w kampanii 1920 roku, studiował, później działał w AK, a jego wojenne losy (zajmujące kilka rozdziałów) były bardzo burzliwe. Zan był wielokrotnie aresztowany i przebywał w niejednym więzieniu. Ostatni raz aresztowany w 1951 roku przez Urząd Bezpieczeństwa.
Mimo wielu tragedii zachował pogodną osobowość, był optymistą z niesamowitym poczuciem humoru, wspaniałym gawędziarzem, a mówił "piękną, soczystą pełną uroku polszczyzną, nieskażoną żadnym wulgaryzmem." (s. 81).
"W 1914 roku miałem 12 lat i mieszkałem w Poniemuniu nad Niemnem koło Kowna..." - zaczyna swą opowieść Tomasz Zan i przenosi nas w świat, o którym można poczytać już tylko w tego rodzaju książkach. Rozmowy Wiśniewskiego z Zanem, które trwały trzy lata, prowadzone były w Warszawie na Saskiej Kępie, w szarym blokowisku, jakich mnóstwo stawiano w czasach PRL-u, na jedenastym piętrze. W niewielkim pokoiku Wiśniewski miał swoje stałe miejsce, siedział na łóżku, a rozmowom "przysłuchiwał się" pradziad gospodarza - Tomasz Zan Promienisty, przyjaciel Mickiewicza - patrzący na nich ze starej litografii.
Rodzina Zanów była poprzez swoje koligacje niezwykła. Ciotką babki Zana (bohatera rozmów) była Emila Plater, a jego stryjem pisarz Józef Weyssenhoff, autor "Sobola i panny."
W rozmowach powrócili kiedyś do Dukszt, gdzie Zan urodził się w 1902 roku w starym dworze, w zasadzie pałacu, a cały majątek był to klucz folwarków na 20 tysiącach hektarów.
Rozdział "Zamki- pałace- dwory- wille- blokowiska" to piękna opowieść o rodzinnym dworze w otoczeniu trzech jezior. Z czternastu okien wysokiego parteru roztaczał się widok na jezioro Pereświaty. W okolicy znajdował się francuski cmentarz, gdzie pochowano przed laty wracających spod Moskwy żołnierzy napoleońskich.
Dwór posiadał bibliotekę, kolekcję broni, jadalnię z dębowym stołem, gabinety oświetlane naftowymi lampami, a także gabloty z miśnieńską porcelanę. Ta ostatnia - niezwykle cenna - trafiła do pałacu w dość osobliwy sposób. Prababka wyjechała z mężem na kuracje do wód. W Monte Carlo pradziadek-marszałek nie zgrał się jak wielu ziemian, ale wzbogacił. Wracając do domu marszałkostwo zainwestowali wygraną w Dreźnie kupując serwis miśnieński na 64 osoby i sporo srebrnych sztućców.
Majątek nastawiony był na sadownictwo, pyszne jabłka (antonówki) słano do Warszawy. Zan zamierzał przerabiać w majątku jabłka na soki, kupiono w Niemczech specjalne maszyny, miały przyjechać jesienią, ale 1 września 1939 roku wybuchła wojna...
Na kartach książki przewija się mnóstwo postaci, które Tomasz Zan poznał w czasie swego burzliwego życia zmuszony przez historię do ciągłych podroży, ucieczek, wędrówek, które zaprowadziły go nawet do dalekiej Afryki.
Mnóstwo tu oryginałów jak stryj Wiktor Zan, który w pokoju hodował pomarańcze i cytryny, przez co palono w piecach cały rok. Pojawia się też ciocia Józia, bardzo religijna osoba, która co roku odbywała pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Wsiadała do pociągu i całą drogę spacerowała po korytarzu. W Zakopanem poznał Witkacego, który w dowód przyjaźni sprezentował mu narkotyki. Na Zana jednak nic nie działało, nie miał żadnych wizji, a Witkacy był z tego powodu wściekły. W czasach międzywojennych bywał w Duksztach Juliusz Osterwa i młody chłopiec-gimnazjalista Andrzej Łapicki, późniejszy znany aktor.
Wiśniewski co jakiś czas przerywa w książce rozmowę i wprowadza swój odautorski komentarz, przywołuje postać pradziada Tomasza Zana, pisze o sytuacji w Polsce w początkach stanu wojennego, charakteryzuje swego rozmówcę. Historia życia Zana nie jest opowiadana chronologicznie, czas potraktowany jest tu dość swobodnie, ale dzięki temu całość sprawia wrażenie autentycznej, spontanicznej opowieści.
O czym jest więc książka "Zan. Ostatni z rodu"? Wiśniewski wyjaśnia to już w III z XVI rozdziałów pisząc: "Tak naprawdę bohaterem tej książki nie jest Zan (...), ale jego kraj rodzinny, dawno zapomniana Rzeczpospolita Obojga Narodów, w niej Wielkie Księstwo Litewskie i Polska z jej Kresami." (s. 82)
***
Rozdział XVI, ostatni, "Kryptonim Targowica" wyjaśnia narodzenie się tego wydania. Bowiem "Ostatni z rodu" wydany drukiem w Paryżu w 1989 roku to nie do końca ta sama książka. W 24 lata od paryskiego wydania Wojciech Wiśniewski ponownie wrócił do tematu przygotowując publikację w Wydawnictwie LTW. Czasy były już inne, a w IPN można było przejrzeć ogromną ilość dokumentów dotyczącą jego bohatera z lat 1949-1972. Autor je przestudiował, mając świadomość, że dociera właśnie do tych informacji, których sam Zan nie ujawnił w czasie długich rozmów. W tym momencie musiał dokończyć opowieść o Zanie - ostatnim z rodu mając świadomość, że jest to "opowieść o historii człowieka i całego pokolenia ludzi znad Niemna, którym przyszło żyć w PRL-u." (s. 355).
***
Uwagę zwraca wysmakowana okładka będąca interesującym kolażem złożonym ze starych fotografii, ozdobnej ramy, okularów, fragmentu broni, a także pożółkłej kartki czy koperty, na której znalazł miejsce tytuł i nazwisko autora.
Książka zawiera wykaz źródeł, mapę Litwy, indeks nazwisk i pseudonimów, indeks miejscowości, skrótowy życiorys Tomasza Zana i informację o autorze Wojciechu Wiśniewskim. W tekście czarno-białe ilustracje.
Wojciech Wiśniewski, Zan.Ostatni z rodu, Łomianki 2015. Wydawnictwo LTW.
Tekst oryginalny na blogu: O biografiach i innych drobiazgach.
Po przeczytaniu Twojej recenzji musze te ksiazke miec, wygladabardzo interesujaco, dziekuje i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKsiążka warta przeczytania, niesamowita historia niesamowitego człowieka! Polecam.
UsuńChyba sobie kupię, bo u mnie w bibliotece nie mają!
OdpowiedzUsuńWarto, piękna książka!
UsuńKonicznie musze przeczytac, bardzo moje klimaty.
OdpowiedzUsuńMam tą książkę od kilku lat na półce i nad czym boleję przegrywa w kolejności zaczytania z innymi lekturami. Z przyjemnością przeczytałem tę recenzję - być moze zachętę do przeczytania oryginału.
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw czy potomek Zanów umieścił tam notkę o Kazimierze IŁŁAKOWICZÓWNIE, która była nieślubną (ale jednak wielkiego formatu poetką) córką Klemensa Zana, syna Tomasza "Promienistego". Jak widać na Jej przykładzie (urodzona w Wilnie) poezja wysokich lotów jest czasami przenoszona we krwi dziadów...