środa, 21 stycznia 2015

Józef Mackiewicz, Okna zatkane szmatami




"Okna zatkane szmatami" to zbiór reportaży z lat 1936-37 publikowanych przez autora w wileńskim "Słowie". Od razu przyznam, że to chyba mój faworyt - książka lekka, niewymuszona, czyta się praktycznie sama. Stosunkowo najmniej jest w niej o Polsce przez duże P. W latach powojennych Mackiewicz pisał z oddali i chyba siłą rzeczy brał na warsztat "większe" tematy, czy próbował dokonywać różnych teoretyczno-historycznych syntez. W "Oknach..." pisanych na bieżąco, skupia się na detalach i jednostkowych historiach. Już w trakcie lektury zaczyna się jednak wyłaniać z tych rozsypanych puzzli spójny obraz.

Dwa hasła "Kresy" i "II Rzeczpospolita" z reguły kojarzą się współczesnemu czytelnikowi z rajem utraconym (a o tym, że na taki właśnie obraz jest zapotrzebowanie, świadczy popularność pisma UważamRze Historia). Mackiewicz szybko sprowadza nas na ziemię. II RP widziana jego oczami to niekoniecznie to sprawnie zarządzane państwo do którego w tej chwili wzdychamy, tylko raczej kraina utraconych możliwości i ojczyzna bareizmu. Jak się okazuje - wcale nie był to wynalazek lat 70-tych, miał się dobrze także cztery dekady wcześniej. Centralną postacią tej książki jest Anonimowy Urzędnik. Oczywiście stojący na straży prawa. Nic to, że realizacja jakiegoś podpunktu w zarządzeniu wojewody jest nieopłacalna ekonomicznie, absurdalna, albo wiąże się z ludzką krzywdą. Nieważne, że za chwilę i tak ktoś się od decyzji Anonimowego Urzędnika z sukcesem odwoła. Tak ma być i już.

Polska z książki Mackiewicza to kraj gospodarskich wizyt, pobielonych nieskazitelnych wychodków (oczywiście, na wypadek kontroli ze starostwa, nieużywanych) postawionych koło kurnych chat, gdzie ludzie mieszkają w jednej izbie z bydłem, przymusowych melioracji, często niszczących kulturę rolną wsi, abstrakcyjnych świąt, do udziału w których ludzie są zmuszani groźbą grzywny... No i jak to bywa w państwie zurzędniczałym ze znaczącym sektorem państwowym- pleni się niegospodarność. W skali mikro, ale nie tylko. Mackiewicz wyraża się krytycznie także o realizacji Centralnego Okręgu Przemysłowego- sztandarowego "wielkiego projektu" II RP.

Kresy nie są też żadną praktyczną realizacją jagiellońskich idei (niezależnie od tego, co rozumiemy pod tym pojęciem). O wielokulturowe dziedzictwo się nie dba (historia degradacji zamku ruskiego księcia
Lubarta Giedyminowicza), mniejszościami zaś zarządza metodą - "wilk głodny i owca zjedzona". Zamiast polityki stanowczej lub opartej na pełnej tolerancji w Polsce preferowano złośliwe nękanie w drobiazgach. Problemów nie rozwiązywało to żadnych, a antagonizmy rosły sobie w najlepsze. Zasygnalizuję jeszcze dwa tematy- tolerancja dla komunizmu (komunizm niby był nielegalny, ale skazywano drobnych działaczy zostawiając w spokoju ich patronów o PPS-owskim rodowodzie, bezpiecznie umocowanych na posadach związkowych) i wychowanie młodzieży. Z dzisiejszego punktu widzenia polska szkoła sprzed 75 lat to ostoja tradycyjnych wartości i patriotyzmu. W praktyce niekoniecznie to tak wyglądało. Po lekturze "Słowa" wielu rodziców musiało się decydować na edukację domową.

Czy są jakieś jasne punkty w tym ogólnie szarym obrazie? Przyroda, zwłaszcza poleska. Opisana jest tak, że aż chce się założyć plecak na plecy i udać do ambasady białoruskiej po wizę (rzeka Lwa, obecnie polecany szlak kajakowy - jakież tam muszą być komary). Acha - poruszone tematy wydają się ciężkie, ale Mackiewicz pisze o nich z dziennikarskim pazurem i często bardzo zabawnie. Humor nie opuszcza go nawet wtedy, gdy kolejne numery pisma są konfiskowane z powodu krytyki kolejnych urzędników (i szargania majestatu Rzeczypospolitej ucieleśnionego w ich osobach). Mogę się mylić, ale w tej chwili mało kto już tak pisze, dominuje raczej przynudzanie i zadęcie. "Okna..." mocno kontrastują stylem także z późniejszymi książkami autora, po wojnie trudniej mu było się zdobyć na tak lekki ton.
Wady? Zdarzają się sformułowania, które nawet jak dla mnie były lekko "po bandzie". Ale najwyraźniej: jakie czasy, taka (nie)poprawność polityczna. Mimo to - dla mnie była to lektura zdecydowanie na plus.


Tekst oryginalny ukazał się na blogu Filety z Izydora

1 komentarz:

  1. Mackiewicz nie był entuzjastą przedwojennego państwa. Krytykował jego rozbuchaną biurokrację, także bezhołowie w zarządzaniu wielonarodową mozaiką wschodniej II Rzeczypospolitej. Podobnie z wielkim zainteresowaniem czytałem inne zbiory reportaży i artykułów Józefa Mackiewicza: "Bunt rojstów", "Bulbin z jednosielca", czy "Nudis Verbis".

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...