Tytułowy Panicz - hrabia Adaś, to starszy brat znanej już nam Serafiny. Wychowany przez arystokratyczną i snobistyczną matkę miłośnik wszystkiego co angielskie (ze szczególnym uwzględnieniem wyścigów konnych, puchatych ręczników i... angielskiej choroby, czyli spleenu, zwanego przez prosty lud nudą), namiętnie nienawidzi wszystkiego co polskie. Z pogardą wyraża się o wąsatych szlagunach (ubranych w kontusze szlachcicach), nawet, jeśli łączą go z nimi więzy krwi. Polska literatura powoduje u niego mdłości (zresztą - dużo sprawniej posługuje się francuskim), a patriotyzm- konwulsje. Do mrzonek o niepodległości podchodzi z obrzydzeniem, zresztą za swoją stolicę uważa wcale nie galicyjski Kraków i Lwów, a Wiedeń.
Wiele lat spędził za granicą na pobieraniu nauk, a to, że nie udało mu się na żadnej uczelni zdobyć dyplomu, przypisać należy zgubnemu wpływowi niejakiej Lili - brukselskiej kokietki, koniom i kartom- nieodłącznym towarzyszom człowieka dobrego smaku i wysokiej kultury, a także prostemu faktowi, znanemu każdemu studentowi- doba ma tylko 24 godziny, kiedy tu jeszcze się uczyć?
Słodkie byłoby życie nadobnego Adasia, gdyby nie pani matka, która zaniepokojona pustkami w skarbcu, postanawia odwołać swojego jedynaka z zagranicy i wysłać go do Lwowa, w celu skoligacenia z jakąś posażną panną.
Hrabia Adaś instaluje się zatem w najlepszym w mieście Hotelu George (dla człowieka tak bywałego w świecie hotel ten jest jednak nędzną norą), rozpoczyna serię wizyt zapoznawczych, nawiązuje znajomości z innymi dandysami, a nade wszystko - zaczyna prowadzenie pamiętnika.
Z niego dowiadujemy się o kolejnych projektach matrymonialnych. Egzotyczna milionerka Aria, wstrętnie patriotyczna Wanda, żywa, świetnie wykształcona Julia... która z nich stanie się panią Adamową? A może zdystansuje je wszystkie jedyna budząca uczucia w sercu (bądź w innej części ciała) dobrze urodzona choć nieposażna Emilia- wdowa i femme fatale w jednym? A może Kraszewski, mistrz zakręconej fabuły, rozwiąże sprawę jeszcze inaczej?
Myślę, że "Pamiętnik..." jest jedną z tych książek, które wytrzymały upływa czasu, choć 140 lat, jakie minęło od jej powstania, nieco poprzesuwało akcenty. Niegdyś była to złośliwa i inteligentna satyra na klasy próżniacze. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło, postawy czysto konsumpcyjne zyskały społeczną akceptację (nawet ekonomiści podkreślają, że aby gospodarka funkcjonowała, ludzie muszą wydawać:)). Hrabia Adaś doczekał się wielu współczesnych odpowiedników - choćby w postaci złotej młodzieży z Beverly Hills 90210 (młodszych czytelników proszę o jeszcze bardziej współczesne przykłady:)). Jego obyczajowe perypetie jako żywo przypominają Bridget Jones (któż nie pamięta jej miotania się między Danielem a Markiem Darcym). Słowem - Kraszewskiemu udało się wstrzelić w pewien trend literatury popularnej, który nie stracił na aktualności. A jednocześnie rzecz ma nieosiągalne obecnie walory językowe i artystyczne:).
"Pamiętnik..." podobał mi się odrobinę mniej niż "Serafina", ale wina w tym wyłącznie doboru głównego bohatera. Obydwie książki prezentują dwa antytypy ludzkich zachowań. W przypadku kobiet potępiona była postawa aktywna, która obecnie znajduje uznanie w oczach świata, i która jest atutem Serafiny. Adaś natomiast to typowy mężczyzna metroseksualny. Przyznajmy szczerze - kogo kręcą tacy faceci, poza akcjonariuszami koncernów sprzedających im żele, toniki i zestawy do sushi? Nic dziwnego, że i mnie jego osobowość nie zwaliła z nóg, choć przyznam, że portret celny i nieźle uchwycony:). A opis świata widziany jego oczyma - bezcenny:).
Jest możliwe, że książka inspirowała gigantów polskiej myśli narodowo-wyzwoleńczej. Oto cytat z Romana Dmowskiego, które aż prosiłoby się wrzucić do posłowia książki:
Wiele lat spędził za granicą na pobieraniu nauk, a to, że nie udało mu się na żadnej uczelni zdobyć dyplomu, przypisać należy zgubnemu wpływowi niejakiej Lili - brukselskiej kokietki, koniom i kartom- nieodłącznym towarzyszom człowieka dobrego smaku i wysokiej kultury, a także prostemu faktowi, znanemu każdemu studentowi- doba ma tylko 24 godziny, kiedy tu jeszcze się uczyć?
Słodkie byłoby życie nadobnego Adasia, gdyby nie pani matka, która zaniepokojona pustkami w skarbcu, postanawia odwołać swojego jedynaka z zagranicy i wysłać go do Lwowa, w celu skoligacenia z jakąś posażną panną.
Hrabia Adaś instaluje się zatem w najlepszym w mieście Hotelu George (dla człowieka tak bywałego w świecie hotel ten jest jednak nędzną norą), rozpoczyna serię wizyt zapoznawczych, nawiązuje znajomości z innymi dandysami, a nade wszystko - zaczyna prowadzenie pamiętnika.
Z niego dowiadujemy się o kolejnych projektach matrymonialnych. Egzotyczna milionerka Aria, wstrętnie patriotyczna Wanda, żywa, świetnie wykształcona Julia... która z nich stanie się panią Adamową? A może zdystansuje je wszystkie jedyna budząca uczucia w sercu (bądź w innej części ciała) dobrze urodzona choć nieposażna Emilia- wdowa i femme fatale w jednym? A może Kraszewski, mistrz zakręconej fabuły, rozwiąże sprawę jeszcze inaczej?
Myślę, że "Pamiętnik..." jest jedną z tych książek, które wytrzymały upływa czasu, choć 140 lat, jakie minęło od jej powstania, nieco poprzesuwało akcenty. Niegdyś była to złośliwa i inteligentna satyra na klasy próżniacze. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło, postawy czysto konsumpcyjne zyskały społeczną akceptację (nawet ekonomiści podkreślają, że aby gospodarka funkcjonowała, ludzie muszą wydawać:)). Hrabia Adaś doczekał się wielu współczesnych odpowiedników - choćby w postaci złotej młodzieży z Beverly Hills 90210 (młodszych czytelników proszę o jeszcze bardziej współczesne przykłady:)). Jego obyczajowe perypetie jako żywo przypominają Bridget Jones (któż nie pamięta jej miotania się między Danielem a Markiem Darcym). Słowem - Kraszewskiemu udało się wstrzelić w pewien trend literatury popularnej, który nie stracił na aktualności. A jednocześnie rzecz ma nieosiągalne obecnie walory językowe i artystyczne:).
"Pamiętnik..." podobał mi się odrobinę mniej niż "Serafina", ale wina w tym wyłącznie doboru głównego bohatera. Obydwie książki prezentują dwa antytypy ludzkich zachowań. W przypadku kobiet potępiona była postawa aktywna, która obecnie znajduje uznanie w oczach świata, i która jest atutem Serafiny. Adaś natomiast to typowy mężczyzna metroseksualny. Przyznajmy szczerze - kogo kręcą tacy faceci, poza akcjonariuszami koncernów sprzedających im żele, toniki i zestawy do sushi? Nic dziwnego, że i mnie jego osobowość nie zwaliła z nóg, choć przyznam, że portret celny i nieźle uchwycony:). A opis świata widziany jego oczyma - bezcenny:).
Jest możliwe, że książka inspirowała gigantów polskiej myśli narodowo-wyzwoleńczej. Oto cytat z Romana Dmowskiego, które aż prosiłoby się wrzucić do posłowia książki:
"Polacy nie znają nawet połowy tych zabiegów, trosk i wysiłków co życie przeciętnego Francuza, Anglika lub Niemca (...) Gdy dla nas potrzeba czynu jeszcze dziś jest smutną koniecznością, dla innych czyn jest warunkiem szczęścia" [1]. Niestety, to celny komentarz do wybiórczego kosmopolityzmu hrabiego Adasia. Podobnie jak Kraszewski, Dmowski krytycznie ocenia także próżniacze wychowania , którego produktem był nasz bohater.
Wydaje się, że nie czytali za to tej książki polscy socjaliści. Klasa próżniacza w niej przedstawiona w niej wydaje sie tak bezpłodna (być może także pod czysto biologicznym względem), że zamiast planowania rewolucji, wystarczyło spokojnie poczekać na jej wymarcie:).
[1] Myśli nowoczesnego Polaka, R. Dmowski, cytat za: "Bierność dawniej i dziś", P. Zyzak, Nowe Państwo 4/2011, s. 55
Obyczajowa historyjka z Lwowem w tle. Zaczynam podejrzewać, że dla Kraszewskiego Lwów był siedliskiem zepsutej arystokracji. Przecież stąd pochodziła też rozwydrzona Serafina....
Wydaje się, że nie czytali za to tej książki polscy socjaliści. Klasa próżniacza w niej przedstawiona w niej wydaje sie tak bezpłodna (być może także pod czysto biologicznym względem), że zamiast planowania rewolucji, wystarczyło spokojnie poczekać na jej wymarcie:).
[1] Myśli nowoczesnego Polaka, R. Dmowski, cytat za: "Bierność dawniej i dziś", P. Zyzak, Nowe Państwo 4/2011, s. 55
Obyczajowa historyjka z Lwowem w tle. Zaczynam podejrzewać, że dla Kraszewskiego Lwów był siedliskiem zepsutej arystokracji. Przecież stąd pochodziła też rozwydrzona Serafina....
Tekst oryginalny ukazał się na blogu Filety z Izydora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz