"Witaj mi ziemio stepów..."
"Odszukiwanie zagubionych śladów to początek wielkiej przygody, tak jak spotkanie z tą niezwykłą krainą. (...) Tam była nasza największa w dziejach przygoda, tam nasza oceaniczna żegluga wśród stepowych bodiaków i basztanów, tam bohaterskie czyny w walkach z pogaństwem, wielkie miłosci w cieniu katastrofy, wielkie fortuny i spektakularne upadki."
Zaczyna się od wspomnień własnej wyprawy na Ukrainę, by przejść następnie do nieodzownego rysu historycznego. Wiele tu odwołań do literatury źródeł polskich i obcych. Miłość do tej żyznej i urozmaiconej krajobrazowo krainy zapisali Wincenty Pol, Kornel Ujejski, a przede wszystkim wielcy: Juliusz Słowacki i Zygmunt Krasiński.
Czy wiecie, że Podole miało swoje antylopy? Suhaki (zwane sumakami) do XIX wieku żyły tam na wolności. Potrafiły wyskakiwać w górę na kilka metrów, by obejrzeć sobie świat, na którym przyszło im żyć. Inne atrakcyjne miejsce to Miodobory zwane czasami Podolską Szwajcarią z pozostałością barierowej rafy koralowej Morza Sarmackiego sprzed 15-20 mln. lat temu.
Archeologiczne znaleziska potwierdzają obecność różnych ludów, które przeszły przez te ziemie. Łowcy mamutów, ludność ceramiki malowanej, tworzący kulturę czarnoleską, Scytowie itd. Historia pisana to czas prosperity i upadku jako efektu wojen, też nieustanne wyludnianie i sprowadzanie ludzi do kolonizowania olbrzymich terenów. Temat w sam raz do zastanowienia nad współczesnym rozumieniem narodowości. Niezmienna jednak wydaje się być miłość, tęsknota w chwili rozłąki, niesamowita magia ziemi.
Skrok zwięźle omawia kolejne etapy dziejów, doprowadzając je do naszych czasów. Lektura w sam raz do poznania istotnych etapów w historii Kresów Wschodnich. Plusem wydaje się być rzeczowość i brak skłonności do politykowania. Historia nie może być tylko czarna lub biała, toteż waży racje wielu stron zainteresowanych trwałym pobytem na tej ziemi.
Bogactwem Podola są ludzie, stąd kolejną część poświęca mieszkańcom. Wśród nich nie brakło oryginałów i fantastów jak hrabia Jan Ścibor Marchocki, który propagował życie w stanie naturalnym i ustanowił święto ku czci Cerery. Można by go nawet uznać za protoplastę Tołstoja. Z kolei Bernard Grabianka był światowcem, który zaznaczył swoją obecność w tworzeniu własnej religii o mesjanistycznych ideach. Trzeci żyjący również w XVIII i XIX wieku jest Francuzem. To Karol Henryk de Nassau-Singen, duch niespokojny i zmienny politycznie, który poczuł się na Podolu w swym awanturniczym żywiole. Do nich należy jeszcze dodać mistyków żydowskich, wymienić Bracław, wspomnieć ruch Franka, by dopełnić bogactwa możliwości rozwoju każdego przybysza. Po raz pierwszy zetknęłam się z wyrazem bałaguły. Tak wpierw nazywano woźniców żydowskich, którzy furmankami przemieszczali się, zajmując się kupiectwem, pełniąc funkcje kurierów. Z czasem zamiast furmanek pojawiły się bryczki, a zamiast brodatych mężczyzn w chałatach młodzieńcy z wysokich rodów zauroczeni pędem wiatru, wolnością, przestrzenią. Kraszewski pisał o nich jako rozpustnej, swawolnej młodzieży, którym tylko hulanki w głowie.
Literatura utrwaliła legendę Podola. Wpierw byli to bohaterowie walk, potem nastrój, niszczycielskie fatum. Literatura staropolska, romantyczna, a przede wszystkim bohaterowie prozy Sienkiewicza poruszali wyobraźnię. Opisy, obecnie uważane za zbyt długie, jednak wyrażały niepokój, tęsknotę za przygodą, poczucie wolności, zawieszenie między naturą a cywilizacją.
Podole to pamięć zamków, pałaców, ogrodów i cmentarzy. Opowieść kończą notki o miejscach, które warto w czasie podróży odwiedzić.
Podole to ziemia śladów, nawet tych zacieranych i zniekształcanych. Podole to raj, który potrafił być piekłem.
W książce zabrakło mi map i fotografii. Marnie wydana, ale warta polecenia początkującym badaczom historii i zanikających polskich sentymentów. Czyta się jednym tchem.
Tekst oryginalny ukazał się na blogu Niecodziennik literacki
Skroka znam tylko "Wymowność rzeczy", ale i to daje podstawy, żeby sięgnąć po "Podolską legendę".
OdpowiedzUsuń