"I oto teraz mamy wszystko – mamy pola i łąki, ale Polska nie ta... (...)"
Koniec II wojny światowej nie niósł ze sobą jedynie echa spokoju i intensywnej odbudowy kraju z pozostawionych przez Niemców zgliszczy. Mieszkający na terenach Wołynia Polacy (około dwieście tysięcy ludzi) zostali z dnia na dzień zmuszeni do opuszczenia swoich domów. Wysiedlenia i co za tym idzie rozpoczynanie życia na nowo w powojennych warunkach nie było łatwe. Powieść, którą dzisiaj chciałam wam przedstawić ukazuje losy powojennych wysiedleńców bez upiększeń i kolorytu. Losy przede wszystkim prawdziwe.
Barbara Iskra Kozińska to pisarka i poetka. Czytelnicy mogli ją poznać dzięki dwóm, wydanym powieściom historycznym. W tym roku autorka wydała również powieść obyczajową pt. "Dom nad Borkiem". Oprócz pracy twórczej, Barbara Iskra Kozińska prowadzi pensjonat "Sosnówka", zlokalizowany nad jeziorem Borek przy granicy z Niemcami, miejsce znane wielu ludziom kultury. "Maria" to druga część sagi rodzinnej, której pierwszą była powieść "Czerwone niebo nad Wołyniem".
Znana z pierwszej części rodzina Kozińskich, po wojnie zostaje wysiedlona na skraj zachodnich terenów Polski. Maria Kozińska (matka autorki) przyjmuje na siebie odpowiedzialność za wychowanie trójki dzieci swojej zmarłej siostry. Na tereny przy granicy polsko - niemieckiej zostaje również przesiedlona rodzina Zawadzkich, pochodząca z Wileńszczyzny. "Maria" to historia trudnych początkach odbudowy codziennego życia naszych rodaków. To historia o przyjaźni i wzajemnej pomocy w tak trudnych, powojennych latach.
Książka Barbary Iskry Kozińskiej to z pewnością gatunek powieści historyczno-obyczajowej, w której wątki te zostały przez autorkę równomiernie rozłożone, czyniąc z książki świetny dokument dla przyszłych pokoleń Polaków. Dokument ukazujący codzienne troski, problemy, dylematy moralne wysiedleńców, ale również chwile szczęścia i zadumy. Czytelnik pod wpływem prozy autorki uświadamia sobie jak ciężko było w powojennych latach zaczynać wszystko od początku i z jakimi problemami przyszło się zmierzyć nowym osadnikom. Polacy pozbawieni własnych majątków, musieli zamieszkać w niemieckich domach i obrabiać do niedawna jeszcze niemiecką ziemię. Książka przedstawia zwykłe życie naszych rodaków, w którym szczęście przeplatało się z tragizmem, a kolejne pokolenia odchodziły ustępując miejsca swoim potomnym.
Oprócz widocznego wydźwięku obyczajowego, autorka poprzez historię losów swojej rodziny, dostarcza czytelnikom niebywałej lekcji historii. Lekcji, którą napisało samo życie. Lekcji, którą żaden nauczyciel nie przedstawi w sposób choćby zbliżony do tej ukazanej w powieści. Akcja książki to okres od zakończenia najgorszej w dziejach świata wojny światowej do roku 1968. Czytelnicy mają więc możliwość poznać nastroje społeczne ówczesnych czasów, historię tworzenia się pierwszych rolniczych spółdzielni czy wpływu władzy komunistycznej na wiele aspektów życia zwykłych ludzi. Dobrym zabiegiem zastosowanym przez Barbarę Iskrę Kozińską było zamieszczenie posłowia na końcu książki, które w skróconej formie informuje czytelnika o dalszych losach tytułowej Marii i pozostałych bohaterów książki, którzy kiedyś tak ja my kochali, nienawidzili i mieli swoje plany życiowe i marzenia.
Autorka w opisywaniu losów swojej matki i pozostałych członków rodziny stara się używać dość obrazowego języka. Jednak zauważyć można również pewien nacisk na dynamikę opisywanych przez nią wydarzeń. Dbałość właśnie o takie szczegóły, czyni z powieści świetny dokument, nie tylko historyczny. Jedyne zastrzeżenie w tej materii można mieć w przypadku niektórych fragmentów, których szczegółowość powiązań rodzinnych przytłacza i może wprawić czytelnika w chwilowe zagubienie. Kilkakrotnie bowiem podczas czytania powieści musiałam wracać do poprzednich stron, by umiejscowić sobie konkretnego bohatera w drzewie genealogicznym obu rodzin. Szkoda, że autorka nie pokusiła się o zamieszczenie na końcu powieści drzewa genealogicznego rodu Kozińskich i Zawadzkich, z pewnością zabieg taki ułatwiłby czytanie "Marii".
Książki historyczne oparte na wspomnieniach ludzi, zawsze wywołują we mnie wiele emocji i refleksji. Zapytacie dlaczego? Otóż oprócz przekazywania dużej dawki wiedzy, niedostępnej w podręcznikach do historii, pokazują bowiem prawdziwe życie. Jako prawnuczka wysiedleńców z Wilna, "Maria" stała się dla mnie wręcz osobistą historią. I cieszyć może fakt, że dzięki takim właśnie książkom, pamięć o tamtych czasach nie zaginie.
"Ani my im, ani oni nam nie wyrządzili świadomie żadnej krzywdy, To tylko wojna, tylko wojna mamuś... Więksi od nas i potężniejsi zgotowali nam ten los."
Tekst oryginalny ukazał się na blogu Subiektywnie o książkach
Słuszna uwaga z tym drzewem genealogicznym! Mnie także czegoś takiego brakowało, bo się trochę gubiłam podczas lektury. Może w następnych wydaniach autorka przygotuje taką ściągę dla czytelników?
OdpowiedzUsuń