czwartek, 30 października 2014

Jeno Szentivanyi, Orlęta Lwowskie





Na hasło "literatura węgierska" wyświetlają się nam w pamięci najczęściej nazwiska: Ferenc Molnar, Sandor Marai, Magda Szabo, Imre Kertesz, Dezso Kosztolanyi, ewentualnie jeszcze Zsusa Bank (niemiecka pisarka pochodząca z Węgier). Warto do tej listy dopisać i zapamiętać nazwisko autora powieści młodzieżowych , a mianowicie: Jeno Szentivanyi.


"Orlęta Lwowskie" to przedwojenna powieść, która ukazała się na Węgrzech w 1939 r i nie była dotychczas wznawiana., natomiast w Polsce - o ile mi wiadomo- ukazała się dopiero nakładem Wydawnictwa M w 2013 roku, z okazji 95-ej rocznicy Obrony Lwowa. (Gdyby ktoś miał inne informacje, proszę dać znać).


Szenivanyi przedstawił w fabularyzowanej formie mityczny wręcz epizod polskiej historii, -bohaterską walkę o Lwów w 1918 r., w której brali udział najmłodsi żołnierze, uczniowie, po prostu dzieciaki. 

"Dulce et decorum est pro patria mori" - prawdopodobnie większość dzisiejszej młodzieży nawet nie rozumie tych łacińskich słów, a nawet jeśli coś kojarzą, to nic one dla nich nie znaczą. Tymczasem dla rodzeństwa Potockich oraz ich kolegów, bohaterów powieści "Orlęta Lwowskie", była to maksyma stanowiąca jeden z życiowych drogowskazów. Kazimierzowi, Stanisławowi, Marii, Drogoczynowi, Jerzemu Koperze, Kadenowi i innym przyszło dorastać w czasach wojennej zawieruchy. W obliczu utraty ukochanego miasta chwycili za oręż. Powodowani poczuciem konieczności i obowiązku wstapili do służb pomocniczych, zajmowali się pomocą sanitarną, pełnili wartę, wyruszali na zwiady i patrole, brali także udział w boju. Wojna była dla nich przygodą - zabawą, odskocznią od szkoły (której jednak nie uniknęli - zorganizowano im lekcje), ale mimo to traktowali wszystko z powagą i poświeceniem. Wkładali w to całe serce, przekonanie, wierzyli w sens swych działań. Odznaczyli się odwagą, bohaterstwem, okazali hart ducha. Zapłacili niektórzy za to życiem, umierali z uśmiechem na ustach, na zawsze zapisując się w pamięci tych, którzy pozostali.

"Orlęta..." to jednak nie tylko opowieść o dążeniach do wolności i niepodległości, ale także o przyjaźni, honorze, autorytetach w życiu młodego człowieka, rodzinnych relacjach.


Państwo Potoccy całą rodziną angażowali się w obronę Ojczyzny. Ojciec- w wojsku, z dala od bliskich, był wzorem. Matka w przebraniu przedostawała się jako wywiadowca na ukraińską stronę, jej wieści miały ogromne znaczenie dla działań wojskowych. Ryzykowała zdrowiem i życiem ku chwale swojego kraju. Wszyscy rozumieli swój obowiązek, tak byli wychowani.

Nie jestem w stanie stwierdzić, na ile ta książka jest zgodna z faktami, jeśli chodzi o szczegóły rozgrywających się we Lwowie akcji i walk. Nie wiem, na jakich źródłach opierał się autor, ale nawet jeśli naciągnął, czy podkoloryzował co nieco, to i tak stworzył piękną i cenną opowieść - bardzo wychowawczą, głoszącą wartości patriotyczne, a przy tym pasjonującą, przygodową, mądrą i wzruszającą.

Poświęcił ją wszystkim tym, którzy swe dziecięce życie oddali za Ojczyznę.

Ta książka śmiało może stanąć obok "Kamieni na szaniec". Na pewno współcześnie młodym czytelnikom wyda się ona staroświecka, pokazuje nie przez wszystkich lubiane historyczne realia, prezentuje wartości dalekie od tych, jakie są obecnie lansowane. Warto jednak odkurzać takie zapomniane powieści jak "Orlęta Lwowskie", sięgać do historii, pamięci narodowej. 

 


Tekst oryginalny ukazał się na blogu Agnestariusz - notatki w kratki i książkowe zapiski

2 komentarze:

  1. Ojej,jak ja mogłam "przegapić" taką książkę??? Ze względu na moje "lwowskie" korzenie,od dziecka nasłuchałam się opowieści rodzinnych o Cmentarzu Orląt,o uroczystościach rocznicowych czy też obchodach Wszystkich Świętych.
    Dla mnie,jako dziecka były to wydarzenia niezwykle pasjonujące i wzruszające,wręcz bolesne;dopytywałam,szperałam,podziwiałam i niekiedy płakałam.Poszukiwałam obrazów,Kossaka uwielbiam:-)!W zbiorach rodzinnych mam kilka przedwojennych pozycji o tym niewiarygodnym wprost zrywie najmłodszych mieszkańców Lwowa,uczniów,studentów...niestety o tej pozycji nie słyszałam:-(!Teraz zacznę usilne poszukiwania,bo temat nadal jest mi bardzo bliski!!!
    Dziękuję za recenzję tej książeczki,to jedna z nielicznych "perełek" dotyczących Obrony Lwowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, również nie czytałam tej książki, a wszystkie opinie na jej temat dowodzą, że warto ją znać. Ogromnie przykre jest to, że przez tyle lat polskie dzieci nie mogły jej poznać. Dobrze, że wydawnictwo ją obecnie wznowiło.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...